[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rada marnuje energięna tłumienie powstań i rebelii, co odwraca ich uwagę od nas. Ale dlaczego Separatyści muszą zawsze ponosić klęskę? nie dawała za wygranąZannah. Moglibyśmy im raz pozwolić osiągnąć sukces. Jeżeli odniosą sukces, zyskają zwolenników wyjaśnił Bane. Ich potęga i wpływyznacznie wzrosną.Trudniej będzie nam wówczas nimi manipulować i zapanować nad całąstrukturą.Mogliby stać się nawet wystarczająco potężni, żeby obalić Republikę. Czy to nie byłoby z korzyścią dla nas? zapytała Zannah. Republika utrzymuje Jedi w ryzach przypomniał Darth Bane. Utrzymuje porządekna tysiącach planet.Jeżeli Republika upadnie, w jej miejsce powstanie dwadzieścia nowychmiędzygwiezdnych rządów i galaktycznych organizacji.O wiele łatwiej kontrolować jednegowroga niż dwudziestu.To dlatego wyszukujemy radykalne grupy Separatystów iwyodrębniamy te, które mogą stać się prawdziwym zagrożeniem, a potem zachęcamy, żebyzadały cios, zanim są do tego gotowe ciągnął Bane. Musimy ich wykorzystywać wrozgrywce przeciwko Republice.Pozwalamy naszym wrogom osłabiać się nawzajem, a wtym czasie, pozostając w ukryciu, rośniemy w siłę.Pewnego dnia Republika upadnie, a Jedizostaną unicestwieni zapewnił Mistrz Sithów. Nie powinno jednak do tego dojść, zanimbędziemy gotowi sami sięgnąć po władzę.Zannah pokiwała głową, chociaż przeżywała sprzeczne uczucia.Trudno było jejzrozumieć skomplikowane machinacje polityczne jej Mistrza.Przypomniała sobie wszystkieswoje poprzednie zadania, dociekając, jaką rolę odgrywało każde z nich w jego planach. Nigdy dotąd nie wątpiłaś w sens swoich obowiązków stwierdził Bane.W jego głosienie było gniewu, tylko ciekawość.Zannah postanowiła nic mu nie mówić o sobie i o Kelu.Spełniła wprawdzie wszystko,czego Bane od niej żądał, ale wiedziała, że Mistrz uzna jej uczucia do Twi leka za oznakęsłabości. Nawet gdybym rozumiała cel moich wypraw, nigdy bym nie miała powodu wątpić wtwoją mądrość, Mistrzu odparła, obracając jego uwagę na swoją korzyść. Więc dlaczego wątpisz we mnie teraz?Zannah rozejrzała się wokół z pozorną obojętnością. Nigdy dotąd nie widziałam, jak tracisz panowanie nad swoją potęgą powiedziała,wykorzystując fakt zniszczenia obozu. Obawiam się, że to orbaliski zaciemniają twój osąd.Myślę, że to one w końcu doprowadziły cię do szału.Bane nie odpowiedział od razu, a wreszcie skwitował krótko: Panuję nad nimi, nie one nade mną. Naturalnie, Mistrzu pokajała się uczennica.Po reakcji Bane a poznała jednak, żeudało się jej zasiać w jego umyśle ziarno wątpliwości.Próby manipulowania Mistrzem byłyniebezpieczną grą, ale musiała podjąć to ryzyko.Gdyby orbaliski doprowadziły go kolejnyraz do szału, Bane mógłby ją zabić.Dbając o własne bezpieczeństwo, musi przekonaćMistrza, żeby znalazł sposób pozbycia się pasożytów. Posprzątaj obóz rozkazał Bane. A potem wracaj na Serenno.Musimy zdobyć więcejzapasów.Zannah skinęła głową na znak, że rozumie polecenie i zaczęła uprzątać obóz, Bane zaśpowrócił do medytacji.Doprowadzając powoli otoczenie do porządku, Zannah zrozumiała, żezasiane w jego umyśle wątpliwości mogą przynieść jeszcze korzyść.Któregoś dnia miała mu rzucić wyzwanie do walki o tytuł Mistrza Sithów, ale Bane byłogromnie silny i to zarówno pod względem fizycznym, jak i Mocą.Zakuty w żywy pancerz,który wzmagał jego potęgę i chronił przed wszelkimi ciosami, był niemal niezwyciężony.Zannah zrozumiała, że pozbawienie Bane a pancerza z orbalisków może być jej jedynąszansą na pokonanie go i osiągnięcie swojego przeznaczenia.ROZDZIAA 12Johun poprawił się na fotelu, usiłując znalezć wygodniejszą pozycję i zastanawiając się,jakim cudem za młodu bez kłopotu znosił trudy międzygwiezdnej podróży.Nie był jużkilkunastoletnim młodzieńcem, tylko dojrzałym człowiekiem.Urósł od tego czasu miał dziśsto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu a jego niegdyś szczupła sylwetka była terazharmonijnie umięśniona.Tylko jasne włosy, takie jak dawniej, opadały mu do ramion, ostrokontrastując ze zmierzwioną czarną brodą.Zmienił pozycję jeszcze raz i obrzucił niechętnym spojrzeniem Tarsusa Valoruma,siedzącego wygodnie na fotelu naprzeciwko.Kanclerz miał już ponad sześćdziesiąt lat,chociaż jeżeli nie liczyć lekko siwiejących włosów na skroniach wyglądał niemal taksamo jak wówczas, kiedy Johun pierwszy raz się z nim spotkał.Tarsus odwzajemnił pełnewyrzutu spojrzenie młodego Jedi, uśmiechnął się i wzruszył ramionami.Jedyna formaprzeprosin, na jaką Johun mógł liczyć za to, że musi znosić trudy długiej międzygwiezdnejpodróży na pokładzie wysłużonego statku. Nowy Zwit był wahadłowcem klasy Emissary sprawnym, ale bynajmniej nieluksusowym.A przecież Tarsus Valorum, były Najwyższy Kanclerz Galaktycznej Republiki,mógł zażądać nowocześniejszego statku do osobistego użytku: jednego z nowychwahadłowców firmy Cygnus klasy Theta czy nawet krążownika gwiezdnego Consular, takpopularnego wśród dyplomatów.Zważywszy na poprzednią pozycję, było niemal pewne, żeSenat zapewniłby środki na zakup takiego statku.Valorum jednak uważał, że obecnie, kiedyprzestał pełnić swoją funkcję, mały Nowy Zwit z dwuosobową załogą chociaż napokładzie znalazłoby się dość miejsca dla sześciu osób i jednostką napędu nadświetlnegoklasy szóstej, doskonale odpowiada jego potrzebom.Ten dowód skromności i praktycyzmu wiele mówił o samym Valorumie.W ciągu wielulat służby Johun miał okazję obserwować zachowania Kanclerza w miejscach prywatnych ipublicznych.Im lepiej go poznawał, tym większym darzył go szacunkiem.To prawda,Valorum bywał uparty, a nawet zawzięty.Sam to zresztą udowodnił, odmawiając przyjęciapropozycji Senatu, że zapewni mu straż honorową podczas dyplomatycznych wypraw.Stwierdził: Emerytowany polityk nie stanowi zagrożenia dla nikogo, a ja na pewno niejestem wystarczająco ważną osobą, żeby z mojego powodu ktokolwiek miał narażać się naniebezpieczeństwo.Johun podróżował z nim cały czas, ale to był jego wybór, nie Valoruma.Młody Jediwiedział, ile wciąż jeszcze znaczy były Kanclerz dla Republiki, i miał świadomość, że wieluwrogów zrobiłoby mu krzywdę, gdyby tylko mieli okazję.Kilkakrotnie usiłował nakłonićTarsusa, żeby zabierał w podróż jeszcze paru strażników, ale bez skutku.Zatem dopóki jegouparty zwierzchnik nie zgodzi się latać w towarzystwie choćby małej grupki osobistychochroniarzy, Johun postanowił mu towarzyszyć w każdej wyprawie. Mam nadzieję, że dolecimy względnie szybko mruknął młody Jedi, dając upustfrustracji. Dla zabicia czasu zawsze możesz wprowadzić się w jeden ze swoich medytacyjnychtransów odparł żartobliwie Kanclerz. I tak zresztą nie jesteś dobry w uprzejmejkonwersacji.Tarsus pozwalał, żeby Johun mu towarzyszył, tylko dlatego, że łączyła ich przyjazń, anawet zażyłość.Młody Jedi był członkiem straży Kanclerza dłużej niż połowę jego pierwszejczteroletniej kadencji i całą drugą.Obecnie służył oficjalnie jako doradca Jedi , chociażnigdy by się nie ośmielił doradzać Kanclerzowi w żadnej sprawie.Tarsus Valorum zasłynął w galaktyce jako człowiek, który ocalił Republikę.Doprowadzając do tego, że Ruusańska Reformacja została przyjęta przez Senat,zapoczątkował nową erę pokoju i dobrobytu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]