[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anetka śmiała się mimo woli, słysząc, jak Sylwia z zachwycającym tupetemwykłada swemu dworowi to, co zasłyszała od.niej dnia poprzedniego.Sylwia rzucała jej fi-glarne spojrzenie i śmiała się także.Nie trudno byłoby ją, co prawda, w rozmowie zapędzić wkozi róg, bo mimo sprytu i doskonałej pamięci musiałaby zdradzić się z nieuctwem, ale niedopuszczała do tego, znając swoje możliwości i dobierając umiejętnie partnerów.Byli to przeważnie młodzi sportsmeni cudzoziemscy, Anglosasi i Rumuni, wrażliwsi nabłędy gry niż na błędy języka.Ulubieńcem małego kółka kobiecego był pewien Włoch, no-szący dzwięczne nazwisko starej rodziny lombardzkiej (wymarłej zresztą od wieków, ale na-zwisko, jak wiadomo, nigdy nie umiera).Należał on do typu znanego pośród modnej mło-dzieży, związanego raczej z epoką niż z rasą; składa się nań Amerykanin z Fifth Avenue ikondotier quatrocenta4.Połączenie to wytwarza postaci o sylwetce dość imponującej, choć w4Quatrocento (wł.) wiek piętnasty.31stylu teatralnym.Tullio był pięknym chłopcem wysoki i zgrabny, dobrze zbudowany, owydatnym torsie i szczupłych biodrach, miał okrągłą głowę, wygoloną twarz, ciemne włosy ipłomienne oczy, duży zdobywczy nos, nozdrza sinawe i mocne szczęki.W zachowaniu jegowyniosłość łączyła się z uniżoną kurtuazją i sporą dozą brutalności.Był typem mężczyzny,któremu nie sposób się oprzeć, a serca kobiece padały mu do stóp.Nie schylał się jednak ponie, czekając, aż mu je złożą w ręce.Może dlatego właśnie, że Anetka nie ofiarowała mu swego serca, pierwszy zwrócił na niąuwagę.Jako mistrz tenisa, ocenił w pełni walory fizyczne silnej dziewczyny, a w rozmowieprzekonał się, że mają oboje i inne wspólne sportowe upodobania, na przykład jazdę konną iżeglarstwo, uprawiane przez Anetkę namiętnie, jak zresztą wszystko, co robiła.Długi jegonos wyczuł nadmiar energii wypełniający to dziewicze ciało.Zapragnął jej.Anetka dostrzegłajego żądzę, zraniło ją to i podbiło jednocześnie.Silne potrzeby zmysłowe, hamowane przeztyle lat spędzonych na poły w zamknięciu, rozpromieniły się teraz w żarze wspaniałego lata,wśród młodzieży myślącej tylko o użyciu, wśród podniecającej atmosfery gier fizycznych.Ostatnie tygodnie przepędzone z Sylwią, swobodne słowa siostry, przepajająca Anetkę nad-mierna czułość, wszystko to zmąciło jej naturę, której możliwości znała tak mało i tak mylnie.Dom zle był strzeżony przed atakiem zmysłów i po raz pierwszy Anetka poczuła ukąszenienamiętności płciowej.Zawstydziła się i rozgniewała, jakby ją spoliczkowano, ale pożądanienie znikło.Miast cofnąć się, stawiała mu czoło, chłodna i dumna, z drżącym sercem.Tulliozaś pokrywając, jak zawsze, zupełną obojętnością drapieżną żądzę, rozgorzał tym więcej, żespostrzegł, iż Anetka go zrozumiała i stawia opór.Rozpoczęły się nowe zawody, inaczej pa-sjonujące niż poprzednie.Przyszło do ciężkich zmagań, padły grozne ciosy, a na zewnątrz niebyło nic widać.Tullio schylał się z męską uprzejmością, by ją pocałować w rękę, a onauśmiechała się z dumnym wdziękiem, czytając w jego oczach: Będziesz moja!Zaciśnięte jej wargi odpowiadały: Nigdy!Sylwia spojrzeniem rysia śledziła pojedynek: bawił ją, a przy tym nabrała ochoty, by wziąćw nim udział.Jaki? Nie wiedziała dobrze.Pragnęła się zabawić.dopomóc Anetce.oczy-wiście.Chłopak był śliczny, Anetka także.Jakże upiększało ją każde silne uczucie! Ta dumapłomienna, to czoło młodego byka gotującego się do walki, te fale nagłych rumieńców lubnagła bladość.Sylwii zdawało się, że widzi dreszcze przebiegające jej ciało.On zaś zapalił siędo tej gry. Nic z tego, chłopcze. myślała nic! Nie zdobędziesz jej wbrew jej woli, a nie wiado-mo, czy chce, czy nie! Zdecydujże się, Anetko! Jest twój, skończże już z tym! Głupia dziew-czyna, nie wie o niczym.Ano, trzeba jej dopomóc.Zaznajomili się wychwalając razem Anetkę.Podziwiali ją oboje.Włoch był ostateczniepodbity.Uradowana, z rozbłysłymi oczami, Sylwia rozpływała się w zachwytach nad siostrą iczyniła to bardzo zręcznie.Również zręcznie jednak uzbroiła się we wszystkie swoje powaby,a gdy raz zaczęła grę, nic jej już powstrzymać nie było w stanie.Daremnie tłumaczyła sobiesama: Daj temu spokój, dość już, idziesz za daleko.Temperament ją ponosił, musiała mu być powolna.To było tak zabawne! Oczywiście, tenidiota zapalił się od razu.O, jakże głupi są mężczyzni! Myślał, że wdzięczy się doń dla jegopięknych oczu.Co prawda, piękne to były oczy.Cóż teraz uczyni ryba pośród dwu haczy-ków? Czyżby miał ochotę połknąć obie przynęty? Na którą się zdecyduje? Dalejże, chłopcze,wybieraj!Nie uczyniła nic, by mu wybór ułatwić, nie cofnęła się poza Anetkę, a Anetka tym bardziejnie ustępowała.Od tej chwili instynktownie zdwoiła wysiłki, by usunąć Sylwię.Siostry ko-chały się czule, Sylwia była równie dumna z pochwał oddawanych Anetce jak Anetka z wra-32żenia, które czyniła Sylwia.Doradzały sobie wzajem, baczyły na szczegóły stroju.Wiedziałydoskonale, jak kontrastowaniem podnosić wzajemne zalety, toteż wieczorami w hotelu przy-ciągały wszystkie spojrzenia.Ale mimo zadowolenia, które im to sprawiało, spojrzenia owewywołały pomiędzy nimi rywalizację.Daremnie się broniły, mimo woli podczas tańca sza-cowały wzajem swoje sukcesy, a zwłaszcza powodzenie u tego, który je zajmował stanowczodużo więcej, niżby chciały.Zajmował właśnie od chwili, kiedy przestał wiedzieć, która gowięcej pociąga.Anetka na widok zainteresowania się Tuliła siostrą zaczynała doznawać nie-określonej przykrości.Obie tańczyły dobrze, a każda w inny sposób.Anetka starała się, ile sił,wziąć górę i w oczach znawców odnosiła zwycięstwo, ale mniej poprawna Sylwia zachowy-wała więcej swobody i gdy tylko zrozumiała zamiary Anetki, stała się tak czarująca, że niesposób jej się było oprzeć.Tullio uległ i Anetka z bólem spostrzegła, że jest opuszczona.Przetańczywszy z sobą szereg tańców Tullio i Sylwia wyszli rozmawiając i śmiejąc się we-soło.Była piękna letnia noc.Anetka nie mogła się opanować i również opuściła salon.Niemając odwagi iść za nimi w głąb ogrodu, postanowiła przynajmniej patrzyć na nich z oszklo-nej galerii przy wejściu i rzeczywiście dostrzegła w alei pochyloną ku sobie i całującą się pa-rę.Ból ten był jednak niczym wobec tego, który niebawem miał ją spotkać.Gdy wróciła dosiebie i usiadła w ciemności, po chwili weszła Sylwia, bardzo ożywiona.Krzyknęła znalazł-szy Anetkę samą, siedzącą przy zgaszonym świetle, pogładziła jej ręce, ucałowała policzki izasypała tysiącznymi, jak zwykle, serdecznościami.Anetka powiedziała, że dostała naglemigreny, musiała tedy opuścić zabawę, i spytała siostrę, jak spędziła resztę wieczoru i czybyła na przechadzce z Tulliem.Sylwia odrzekła z naiwną minką, że nie była i że nie wie, cosię z Tulliem stało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]