[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy uwa\ają, \ejestem oziębia.Nawet na studiach wszyscy tak myśleli.Nie jestem.nie jestem taka jakwiększość kobiet.- Mów dalej - nalegał łagodnie, kiedy przerwała, ale jego oczy błyszczały dziwnie.- W dwa lata po twoim odejściu próbowałam przespać się z chłopakiem, i to byłookropne.Dla niego te\.Inne dziewczęta z internatu robiły to na prawo i lewo, i to z wielkąprzyjemnością, ale nie ja.Ja nie mogłam.- Gdyby one wszystkie przeszły to co ty - powiedział, tak przepełniony czułością iulgą, \e ledwo mógł mówić spokojnie - one te\ nie paliłyby się specjalnie do tego, \ebyzrobić to znowu.- Początkowo te\ tak myślałam.Ale to nie to.Parker nie jest niezgrabnym studentem owybujałych potrzebach seksualnych, a wiem, \e myśli, \e jestem mało.namiętna.Parkerowito by specjalnie nie przeszkadzało, ale tobie tak.- Postradałaś zmysły, kochanie.- Jeszcze nie poznałeś mnie tak dobrze.Nie zauwa\yłeś, \e czuję się niezdarnie iniezręcznie.Nie, ja jestem niezdarna i niezręczna!Matt powstrzymał śmiech i z cierpiętniczą miną powiedział:- I niezręczna te\? To jest a\ tak zle? - Jeszcze gorzej.- Czy to wszystkie powody, dla których boisz się kontynuacji tego, co przerwaliśmyjedenaście lat temu?Ty mnie nie kochasz, do diabła - pomyślała.- To te najwa\niejsze - powiedziała, mijając się z prawdą.Z wielką ulgą powiedziałcicho:- Myślę, \e zaraz tutaj mo\emy przezwycię\yć te przeszkody.Mówiłem serio, to copowiedziałem o dzieciach.To samo dotyczy twojej pracy.W ten sposób wyjaśniliśmy twojeobawy co do dwóch problemów.Jeśli chodzi o inne kobiety - ciągnął dalej - jest to tylkoodrobinę bardziej skomplikowane.Gdybym wiedział, \e nadejdzie dla nas taki dzień jak ten,\yłbym zupełnie inaczej, czekając na ciebie.Niestety przeszłości nie da się zmienić.Mogę cięjednak zapewnić, \e moja przeszłość nie jest nawet w części tak sensacyjna czy tak idąca wliczby, jak sądzisz.A mogę ci obiecać - dodał, uśmiechając się czule w jej uniesioną ku niemutwarz - \e wystarczysz mi.pod ka\dym względem.Poczuła się bezradna, poruszona nastrojowym tembrem jego głosu, zmysłowościąoczu i wzruszającymi słowami.Patrzyła, jak powoli zdejmuje marynarkę i przerzuca ją przezoparcie kanapy.Zaabsorbowana tym, co mówił, nie rejestrowała jednak znaczenia jegodziałań.- Jeśli chodzi o to, \e jesteś oziębła, to jest to absurd.Wspomnienie chwil, jakiespędziłem z tobą w łó\ku, ścigało mnie przez lata.A jeśli myślisz - ciągnął smętnie - \e jakojedyna doświadczałaś niepewności, jeśli chodzi o nasze sprawy łó\kowe, to mam dla ciebie,kochanie, nowinę.Były momenty, w których miałem wra\enie, \e się nie sprawdzam.Bezwzględu na to, jak często sobie powtarzałem, \eby zwolnić tempo, \eby kochać się z tobągodzinami, nie potrafiłem tego zrobić, bo kochanie się z tobą sprawiało, \e byłem oszalały z\ądzy.W oczach zbierały jej się łzy ulgi i radości; podarował jej drogi samochód w prezencieurodzinowym, ale prezent, jakim były jego słowa, znaczył dla niej tysiąckroć więcej.Poddałasię nastrojowi i słuchała, jak mówił:- Kiedy dostałem telegram od twojego ojca, przez lata potem torturowałem sięmyślami, \e mo\e nie odeszłabyś ode mnie, gdybym kochał się z tobą lepiej, dłu\ej, bardziej\arliwie.- Nagle na jego przystojnej twarzy pojawił się uśmiech i zaczął mówić sztucznierozbawionym głosem: - To, jak myślę, kładzie kres problemowi twojej oziębłości.Zobaczył ciepły rumieniec na jej policzkach, znak, \e jego słowa zrobiły na niejwra\enie. - W tej sytuacji pozostaje nam ju\ tylko jedna, niewielka przeszkoda.- Co to takiego?- Twoje odczucia, \e jesteś niedoświadczona i.?- Niezręczna - podpowiedziała, rozkojarzona sposobem, w jaki leniwie zdejmowałkrawat.- I.i nie potrafię ci dorównać.- Domyślam się, jakie to mo\e być dla ciebie stresujące - przyznał z udawanym \alem.- Myślę, \e teraz powinniśmy się tym zająć.- Zaczął rozpinać pierwszy guzik swojej koszuli.- Co robisz? - zapytała ze strachem, patrząc oczami rozszerzonymi ze zdziwienia.- Rozbieram się, \ebyś mogła zrobić ze mną, co tylko zechcesz.- Nie odpinaj następnego guzika, mówię powa\nie, Matt.- Masz rację.Ty sama powinnaś to zrobić.Nic nie daje większego poczucia władzy idominacji ni\ zmuszenie kogoś do stania bez ruchu, kiedy jest rozbierany.- Ty to powinieneś wiedzieć.Pewnie robiłeś to dziesiątki razy.- Setki.Chodz tu, kochanie.- Setki?- śartowałem.- To nie było zabawne.- Nic na to nie poradzę, \artuję, kiedy jestem zdenerwowany.Patrzyła na niego.- A jesteś zdenerwowany?- Przera\ony - powiedział niemal serio.- To największa gra w moim \yciu.Jeśli tenmały eksperyment nie powiedzie się, mogę stanąć przed faktem, \e mimo wszystko nie byłonam pisane być razem.Resztki jej oporów zniknęły, kiedy patrzyła na niego.Kochała go.Zawsze gokochała.niemal tak bardzo, jak bardzo chciała, \eby prawdą było to, \e ją kochał.- To nieprawda.Słysząc to, wyciągnął do niej ramiona i schrypniętym głosem powiedział:- Chodz ze mną, kochanie.Obiecuję, \e potem nie będziesz miała ju\ \adnychwątpliwości co do nas.Zawahała się, po czym poszła prosto w jego ramiona.W sypialni Matt zrobił cztery rzeczy, \eby upewnić się, \e zrealizuje swoją obietnicę.Dał jej odrobinę szampana, \eby się zrelaksowała; powiedział jej, \e ka\dy pocałunek czypieszczota, które sprawią jej przyjemność, będą równie podniecające i dla niego.Potem ju\jego ciało stało się instrumentem słu\ącym do praktycznej nauki kobiecie, której.brzmienie głosu wystarczało, \eby czuł się podekscytowany.I ostatnie, co przedsięwziął to: nie robiłnic, aby ukryć, czy kontrolować swoje reakcje na jej poczynania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl