[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jesteśmypotrzebne sobie nawzajem.Jeszcze raz otarła łzy i zbiegła na dół.W otwartych drzwiach stała Dolores Goldner.Przeszła obok Sabriny i skierowała się wprost do kuchni.Sabrinapodążyła za nią, zdumiona tak bezceremonialnym wtargnięciem.A może to nie była bezceremonialność? Doloresprawdopodobnie zawsze wchodzi tu jak do siebie.A Stefania pewnie postępuje tak samo w jej domu.Było to zgoła różne od obyczajów w Anglii, gdzie nawet najbliżsi przyjaciele czekają, aż się ich zaprosi do środka.W Ameryce nawet ludzie obcy mówią sobie po imieniu, a przyjaciele wchodzą do domu bez zaproszenia. Muszę z tobą pomówić o Lindzie powiedziała Dolores, siadając za stołem w pokoju śniadaniowym.Rozejrzała się, jakby szukając czegoś. Właśnie miałam zrobić herbatę powiedziała Sabrina. Czyżbyś przekabaciła się w Chinach na miłośniczkę herbaty? To dlatego nigdzie nie widać dzbanka z kawą?169Poranna kawa, przypomniała sobie Sabrina.Odwróciła się, żeby ją zaparzyć.Na jej ustach pojawił się mały,przebiegły uśmieszek, gdy wypowiadała następne słowa, lawirując wokół prawdy. Nie uwierzyłabyś, jak mocna wydaje mi się teraz kawa.Zupełnie jakbym od wielu lat nie piła nic opróczherbaty. No cóż, przynajmniej nie wróciłaś stamtąd w niebieskim robociarskim ubranku, czy czymś, w co oni tam terazsię odziewają. Nie, ale we wszystkim, co noszę, czuję się nieswojo.Jakbym wkładała to na siebie pierwszy raz. Jesteś zbyt podatna na nowe wrażenia.Gdybyś więcej podróżowała, uodporniłabyś się na nie.Zobacz, co się ztobą stało po jednym wyjezdzie żłopiesz herbatę, chowasz zdjęcia.nawet jakoś inaczej wyglądasz.Czy zrobiłaścoś z włosami? Nie.Wyglądają inaczej? Jestem pewna, że sedno zmiany tkwi w tym, o czym mówiłaś.Czuję się teraz jakaśinna. Porozmawiajmy o Lindzie.Ona i Marty mają kłopoty.Musimy jakoś im pomóc.Sabrina nalała kawy do dwóch kubków i usiadła. Na przykład? Nie podasz śmietanki? Wielkie nieba, Stefanio, czy nie posuwasz się za daleko? Przepraszam, myślałam o Lindzie. Zawahała się przy drzwiach lodówki, zdecydowała, że lepiej będzie nieprzelewać śmietanki do dzbanuszka i postawiła na stole tekturowy pojemnik.Jednym uchem słuchała słów Dolores, lecz jej drugie ja, chłodny obserwator, przypatrywało się z boku tej scenie.Dwie kobiety przy kawie w słonecznym pokoju śniadaniowym rozmawiają o nieszczęśliwej przyjaciółce.Czuła sięzawstydzona obecnością tego drugiego ja, które przypominało jej, że udając Stefanię oszukuje Dolores, naprawdęszczerze martwiącą się o Lindę.Sabrina nie przepadała za ludzmi, którzy próbowali układać innym życie przezgłowę przemknęła jej przelotna myśl o Antoniu lecz trudno było nie lubić Dolores, którą żywo obchodziły troskijej przyjaciół.Jeśli chciała nimi dyrygować, to dlatego, że pragnęła ich dobra. Stefanio? Słuchasz mnie? Wyglądasz, jakbyś była milion mil stąd. Nie, wszystko słyszałam.Myślałam sobie tylko, że to miłe, jak ludzie troszczą się o siebie nawzajem.Dolores była zaskoczona. No chyba.Więc co o tym sądzisz? Lunch z Lindą w przyszłym tygodniu, a potem wystawa kryształów wPalmer House.Potrzebna jej okazja, żeby się wygadać.Możesz urwać się z pracy któregoś dnia?170Już mnie tu nie będzie, ale Stefania na pewno wyraziłaby zgodę. Sądzę, że tak.Czy mogę dać ci znać wponiedziałek? Oczywiście.Nie umówimy się bez ciebie. Wstała i przeszła przez cały dom z taką samą bezpośredniością, zjaką weszła. Spotkamy się na meczu dziś po południu? Tak.Sabrina przyrzekła Cliffowi, że pójdzie na mecz.Odnalazła boisko na kilka minut przed początkiem gry.Cliffsiedział ze swoją drużyną, okazując pozorną nonszalancję, ale na jej widok twarz mu się rozjaśniła.Przybiegł do niej. Gramy z Lakeside.Są na trzecim miejscu w tabeli.Na pewno wygramy.Jedyny, który może narobić kłopotów,to ten wysoki; to ich najlepszy napastnik.Publiczność składała się z około czterdziestu matek i kilku mężczyzn.Kobiety siedziały w napiętym milczeniu, amężczyzni wykrzykiwali do swych synów polecenia i krytyczne uwagi.Zjawiła się Dolores i usiadła obok niej, leczSabrina ledwo zauważyła jej obecność.Znała się na zasadach piłki nożnej równie dobrze, jak większośćAmerykanów na baseballu, i wkrótce mecz zaabsorbował ją całkowicie.Cliff był dobrym zawodnikiem, bystrym i szybkim, a inni gracze z jego drużyny darzyli go zaufaniem. Idz!" jęknęła, gdy drugi napastnik podał mu piłkę, a on, lawirując między obrońcami Lakeside, popychał ją zręczniekrótkimi kopnięciami do celu.Sabrina skoczyła na równe nogi, jakby chciała pobiec razem z nim, przepełnionaradością z pościgu i podnieceniem.Dobiegłszy do bramki, Cliff posłał w nią piłkę potężnym kopnięciem tuż obokbramkarza, a reszta jego drużyny powitała gola krzykiem i wiwatami. Na pierwszy rzut oka widać, że puchniesz z rodzicielskiej dumy usłyszała przy sobie głos Gartha.Odwróciła się szybko. Nie wiedziałam, że przyjdziesz. Ja też nie.Lecz przypomniałem sobie, jak kiedyś słusznie mnie objechałaś za to, że nie przychodzę na mecze.Jaki wynik? Jeden zero.Cliff zdobył bramkę. Aatwo się tego domyślić patrząc na ciebie.Rodzicielska duma.Naprawdę ją czuła. Dobrze, że przyszedłeś powiedziała do Gartha. Cliff tak się będzie cieszył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]