[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Pewnego dnia przyszedl i oznajmil: "Franek, jutro kucie, szykuj podkowy" -mówi pani Leokadia.- Ojciec był po kieliszku, roześmiał się więc i odparowal: "E.jutro, to nie będę kuł koni, jutro Hitler kaput!"1.Zob.podobną relację żydówki w filmie "Karuzela" -omówienie w innym rozdziale.183Bardon zrobił w tył zwrot i wyszedł bez słowa.Za pół godziny przyszli po Franciszka i zabrali go na żandarmerię.Pierwszy wymierzył mu policzek Bardon, a potem został tak skatowany, że był cały czarny.Bezwładnego, pokrwawionego wrzucili do lochu na kartofle.Rano Leokadia z mamą wyszły szukać ojca.Nagle wsród zwałów śniegu dostrzegły coś, jakby czolgającego się psa.To był ojciec, który na czworaka, metr po metrze, posuwał się w kierunku domu.Pluł krwią jeszcze przez trzy tygodnie.Zresztą i tak miał szczęscie, bo żandarmi nie wiedzieli, czym się dodatkowo zajmuje, razem ze starszym synem, członkiem organizacji NSZ ps."Rydz Śmigły" (.)-Razem z mamą chodziłyśmy rano o godz.6.00 na Mszę św.Potem kupowałysmy chlebek w piekarni i do domu.Mama zajmowała się swoimi pracami.My, dzieci, chodziłysmy na tajne komplety, gdzie uczyli Edmund Przestrzelski i ks.Kębliński, albo pomagaliśmy jej i ojcu.Nikt w naszym domu ani u sąsiadów nie wiedzial, co się szykuje.Jednak 10 lipca 1941 r., gdy jak codziennie wyszłam z mamą do kościoła, zobaczyłyśmy, że pod posterunek, który był naprzeciwko, podjechały dwie ciężarówki "budy" pokryte plandeką, pełne żołnierzy.Niemcy w mundurach wyskakiwali z nich, trzymając karabiny w rękach.Była to duża grupa.Mama chwyciła mnie za rękę."Uciekajmy -powiedziała - przyjechało gestapo, będzie łapanka".Zdyszane wpadłyśmy do domu."Franek! -krzyknęła matka - bierz syna (też Franka, po ojcu, wtedy 16-letniego, młodszy 13-letni Teodor został w domu) i uciekaj, bo gestapowcy was zabiorą!".I ojciec z bratem ukryli się u rodziny mamy w sąsiedniej wsi.W tym samym czasie sporo innych dorosłych mężczyzn, Polaków, także ukryło się w lesie lub w innych miejscowościach.Chyba godzinę po ucieczce ojca usłyszalysmy walenie w drzwi.Weszli Bardon z drugim żandarmem."Gdzie są chlopy?".Przerażona matka odpowiedziała, żepojechali w okolicę reperować maszyny przed żniwami.184"A co się stało?" -ośmielila się spytać, w końcu znała Bardonia sprzed wojny, gdy był jeszcze "normalnym" człowiekiem."Dzisiaj - powiedział Bardon z ironicznym uśmieszkiem na twarzy - odbędzie się pogrzeb Lenina.żydzi będą, chować wodza na kirkucie (żydowskim cmentarzu - przyp.autorki).Będzie to uroczysty pogrzeb.Żydzi muszą posprzątać ulice i rynek, a Polacy muszą przypilnować, żeby wszyscy byli zawiadomieni i żeby pracowali.Który Polak odmówi, kula w łeb!Razem z młodszym bratem i innymi dzieciakami poszliśmy obejrzeć «pogrzeb».Przy skwerku stali przygnani przez Niemców polscy chłopcy.Trzymali witki w rękach.Nie byli żądnymi krwi zwyrodnialcami, jak o nich pisze w swoim «dziele» Gross –nie starając się w ogóle dochodzić prawdy -byli bezbronnymi, przerażonym chłopakami, zmuszonymi pod niemieckimi karabinami do stania «na straży».Niektórym kazano przynieść z naszego warsztatu dwa młoty kowalskie i rozbijać pomnik.Od skwerku udałam się w stronę rynku.Żydówki i żydzi wyrywali chwasty rosnące między kamieniami bruku; grabili, zamiatali.«Lusinianka, przynieś wody» -powiedziala znajoma żydówka.Kiedy jednak próbowałam podać jej tą wodę, Niemiec w cywilu, bo najwyraźniej nie znał polskiego, zaczął machać dłonią, żebym odeszła.Udałam, że nie rozumiem, wtedy zdzielił mnie szpicrutą po plecach.Następnie Niemcy utworzyli pochód.Czterech żydów niosło na ramionach żerdzie, a na nich «szczątki» Lenina -kawałek torsu i głowy.Szli spokojnie, bo wierzyli, że wrócą do domów; nikt ich nie bił, ani nie okaleczał.Na rozkaz Niemców śpiewali:«Przez nas wojna, za nas wojna».Było ich nie więcej jak 400 osób.Eskortę stanowili umundurowani Niemcy, na przemian z cywilami, niektórzy z cywilów mieli szpicruty w rękach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]