[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przetarła palcami srebrny, wytarty,schodzony kawałek blaszki, który przybija się do obcasa męskiego buta.Piekące spod powiekspłynęło z kącików oczu i poleciało po policzku.Księżyc! Oczywiście, że księżyc.Księżyc panu upadł!Stuliła blaszkę w dłoni, a łzy ciekły aż na gruby golf.No właśnie.Chmury.Księżyc.Pociąg zwolnił, drzwi otworzyły się.Wyskoczyła na peron.Zwiatło jedynej żółtawejlatarni osiadało na najbliższych konarach starej akacji.Oblepiało zgrubienia gałęzi, a pociągruszył.Czerwone światła oddalały się niby oczy zwierzęcia.Drzewo wyglądało jak opatulonybandażem kaleka.Zrobiła krok w stronę przejścia przez tory.Jak najszybciej do domu.Wypolerowane przezdeszcz szyny lśniły jak nóż.Od drzewa oderwał się ciemny cień.Zanim zdążyła krzyknąć, oplotły ją mocne znajomeręce. Nigdy więcej mi tego nie rób, słyszysz!  Gniewny głos przedostał się przez jejrozpuszczone włosy, a ramiona, które ją trzymały w uścisku, drżały. Nigdy więcej.Zapamiętaj to sobie.Ani teraz, ani za dwadzieścia lat.Tego robić nie wolno.Nikomu.Tak się bałem o ciebie!Stał tak blisko, a był taki daleki.Bał się? O nią? Przecież.Czego nie zauważyła? Stała zopuszczonymi rękami, a on schylił głowę i schował ją w jej golf.A ona stoi jak żona Lota,nieruchoma, sparaliżowana, martwa.Bał się.O nią.Jest blisko.To ona jest daleko.Podniosłaręce i delikatnie dotknęła jego włosów.Nie ruszył się.Rozprostowała palce, blaszka wypadła z jej dłoni i srebrzyście zadzwięczała na mokrejszynie.Objęła go mocniej, podniósł głowę i spojrzał na nią. Coś ci upadło  powiedział, a głos miał jak nigdy przedtem.Oderwał się od niej i schylił.Podniósł kawałek metalu. Księżyc ci upadł, zobacz  szepnął.I dopiero wtedy się rozpłakała. Drugi BrzegA więc pojedzie po raz pierwszy w życiu nad morze!Nie mógł zasnąć z wrażenia.Ojciec wrócił do domu dość pózno, uchylił drzwi do jegopokoju i oznajmił: A więc pojedziesz z matką po raz pierwszy nad morze.I potem jeszcze powiedział: A teraz dobranoc, pózno już.Nie mógł spać.Morze! Morze to bardzo wielka woda  tyle wiedział.Raz przejeżdżali wNysie przez most, widział z bliska spienioną rzekę, ale trwało to tylko moment.I rzeka nie byławcale taka duża.Jak strumień z kranu, tylko na ziemi, nie z góry na dół, tylko w bok, no ioczywiście szerszy, dużo szerszy.Ale morze? Morze to zupełnie co innego.Po morzu pływająstatki.Takie domy, w których się pływa.Zabawnie było sobie wyobrażać pływające domy.Terazto zobaczy, zobaczy na własne oczy, prawdziwe pływające duże domy.Z marynarzami w środku.Którzy chodzą ubrani w marynarskie kołnierze.Czyszczą pokład i śpiewają przy tym piosenki.Wszystko to już niedługo zobaczy.Jutro będzie mógł o wszystko zapytać.Tata zawsze wraca do domu taki strasznie zmęczony.Szkoda, że nie można teraz siedziećz rodzicami w stołowym pokoju i słuchać, o czym rozmawiają.I na pewno rozmawiają opodróży.Ale tata słusznie zauważył, że jest bardzo, ale to bardzo pózno.Dzieci o tej porze śpią.A on ma jedną noc więcej na to, żeby się cieszyć.Nie wiedział przecież, że w tym rokugdziekolwiek pojadą! A tu taka niespodzianka.Próbował sobie wyobrażać strasznie dużą wodę.Więcej niż w wannie, milion milionówrazy więcej.Wanny rosły mu w tysiące szarych łazienek i z tym obrazem pod powiekami usnął.Spał niespokojnie.Zbudził się wcześnie.W pokoju było jasno, ale o tej porze roku byłojasno od samego rana.Chwilę nasłuchiwał, cały dom spał.Zsunął się z łóżka i cichutko podszedłdo okna.Odsłonił zasłony w duże fioletowe kwiaty.Słońce zalało pokój.Ale ulica wydawała się jeszcze uśpiona.Nawet sklepik pani Piątkowej spał.A przecieżzawsze był otwarty.Musiało być bardzo wcześnie.Podciągnął piżamę.Opadała mu niżej pępka, gumka była już stara.I strasznie chciało musię siusiu.Tylko że lepiej nie wychodzić z pokoju, póki nie wstaną rodzice.Lepiej ich nie budzić tak rano.Tata mógłby być niezadowolony.A on chciał, żeby tata był zawsze szczęśliwy.Poza tymsiku nie jest wcale takie ważne.Przecież nie zleje się w majty jak mały chłopczyk.Zawsze robiłpózniej, to przecież wytrzyma.Za chwilę zacznie się dzień.Mama wejdzie do pokoju, a on już nanogach.A to się mama zdziwi!Teraz trzeba spakować najważniejsze rzeczy.Parę osobistych drobiazgów.Tak mówi tataprzed kolejnym wyjazdem.Więc on też musi spakować parę osobistych drobiazgów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl