[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego jestem najzupełniej pewna.Słuchaj, a tak w ogóle to miałam z tobą porozmawiać o tej całejWierze i jej sklepie.Tego tak nie można zostawić& Ciociu, jestem tu w sprawie wypadku. No tak, no tak.To może przy innej okazji.Pamiętaj, żemuszę z tobą o tym porozmawiać.W końcu wy policjancimożecie coś chyba zaradzić.To niepoważne, żeby jakaś Ruskaprowadziła sklep u nas& a wiesz przecież, jak ona wygląda.Podgórski poszedł za Solicką do salonu.Starał się ignorowaćrwący potok jej słów.W pokoju było jeszcze cieplej niżw korytarzu.Daniel zauważył ogień płonący na poczerniałymod sadzy kominku.Ksiądz Józef rzadko decydował się gorozpalać.Przyjazd młodego krewnego musiałnajprawdopodobniej zostać uznany za szczególną okazję.Inaczej pani Solicka nie pozwoliłaby na taką ekstrawagancję.Bała się, że może z tego wyniknąć pożar.Opowiadała o tymkilka razy Marii, Danielowi zresztą też.Płomienie sprawiały, że staroświeckie wnętrze salonuwyglądało miło i przytulnie.Mróz za oknem nie wydawał sięjuż taki straszny.W głębokim fotelu przed paleniskiem siedziałproboszcz parafii Lipowa.Ksiądz Józef był powszechnieszanowanym, dobrotliwym starszym panem.Nikt właściwie niewiedział, ile dokładnie ma lat.Niektórzy podejrzewali, żeprzeżył ponad dziewięćdziesiąt, ale z jego zasuszonej twarzy niemożna było wyczytać odpowiedzi.Kapłan wstał sztywno, opierając się ciężko na poręczy fotela.Młody ksiądz, który mu towarzyszył, podbiegł szybkoi z szacunkiem pomógł gospodarzowi. Daniel?  staruszek poprawił okulary, żeby lepiej widziećgościa.Mówił głośno, jak każdy niedosłyszący. Jak miło,kochany chłopcze, że nas odwiedziłeś.Co u Marii? Jak jej zdrowie? Dobry wieczór, proszę księdza. W obecności tegostarszego człowieka Daniel zawsze czuł się trochę niepewnie.Jakby ksiądz Józef dzierżył w swoich artretycznych rękach moccałej instytucji Kościoła. U mamy wszystko w porządku.Przesyła pozdrowienia.Podgórski był pewien, że gdyby Maria wiedziała o jegowizycie, na pewno nakazałaby mu złożyć uszanowanie w swoimimieniu.Czuł więc, że kłamstwo jest uzasadnione.Starzecskinął głową z aprobatą i usiadł ostrożnie z powrotem w fotelu. Dawno cię nie widziałem na mszy  powiedziałz westchnieniem.Daniel zaczerwienił się lekko i wyjąkał kilka zduszonychusprawiedliwień.W ich wsi każdy chodził do kościoła.Czychciał, czy nie.No może oprócz sklepikarki Wiery.Dla niejpozory chyba się nie liczyły. Co tam mamroczesz, chłopcze? Mieliśmy& dużo pracy&  wykrztusił Daniel głośniej. Właśnie w sprawie pracy przychodzę& Co powiedziałeś? Przychodzę w sprawie służbowej  powtórzył Podgórskipowoli i wyraznie. Och, praca! Praca niech chwilę poczeka.Poznaj, proszę,Piotra  stary ksiądz Józef wskazał na swojego towarzysza.Młodszy kleryk był mniej więcej w wieku Daniela. Piotrprzyjechał do mnie odpocząć trochę od trudów strzeżeniaswojej trzódki. Witam  dłoń młodego księdza była sucha, a uścisk niecosztywny.Przyjezdny rzeczywiście wyglądał nie najlepiej.Jegotwarz była zapadnięta, a ubranie wisiało na nim, jakby ostatniobardzo schudł. Jestem Podgórski.Młodszy aspirant DanielPodgórski.Kieruję tutejszym komisariatem. Miło mi poznać  odparł uprzejmie kapłan.Przyglądał się Danielowi ciekawie.Podgórski uznał, że gośćsprawia dość miłe wrażenie. Przychodzę do księdza z pewną sprawą  zaczął raz jeszczepolicjant, wyjmując z kieszeni zdjęcie potrąconej zakonnicy.  Ksiądz pewnie wie, że niestety dzisiaj u nas w Lipowiewydarzyła się bardzo smutna&Nie skończył.Drzwi salonu otworzyły się nagle i pojawiła sięw nich pani Solicka.Gosposia wkroczyła do pokoju z tacą pełnąsłodkich specjałów. Przyniosłam pyszny makowiec  oznajmiła. Właśnieupiekłam.Zwieżuteńki.Mam też herbatę.Zimą bardzo ważnejest, żeby pić herbatę! Ja i Maria zawsze to powtarzamy.Powinniście iść za naszym przykładem.Mądrość pokoleń&Najlepiej pić herbatę z cytryną i miodem.Jak się ktoś zimąprzeziębi, to koniec.Pani Solicka postawiła tacę na stoliku obok fotela wiekowegoksiędza Józefa.Poprawiła swoją fioletową fryzurę i rozdaławszystkim talerzyki.Z miną nieznoszącą sprzeciwu nałożyłakażdemu po grubym kawałku ciasta.%7ładen z mężczyzn nieodważył się odmówić.Zapadła cisza.Stary ksiądz Józef przeżuwał głośno, z trudemgryząc co twardsze fragmenty. Gienia mnie tutaj rozpieszcza, jak widzisz  powiedziałw końcu z pełnymi ustami.Trudno było zrozumieć, co mówi. Tak więc z czym przychodzisz, chłopcze? Co? Dzisiaj w naszej wsi ktoś potrącił siostrę zakonną powiedział raz jeszcze Daniel.Zaczynał mieć wrażenie, żenigdy nie uda mu się przejść do sedna sprawy. Pomyślałem,że może ksiądz mógłby ją dla mnie zidentyfikować.Wyglądałona to, że przyjechała do nas pekaesem z Brodnicy.Tymo dziesiątej piętnaście, który zatrzymuje się kawałek za wsią.Pomyślałem, że może przyjechała do księdza. Nie oczekiwałem nikogo, prawda, Gieniu?Pani Solicka pokręciła głową. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem, ale co ja tu znaczę!Jestem w końcu tylko gosposią.Mnie nikt o nic nie pyta.Niktmnie nie informuje.Ksiądz Józef założył grube okulary.Jego twarz nie drgnęłanawet, kiedy spojrzał na makabryczną fotografię zabitejzakonnicy.Zrobił znak krzyża nad twarzą zmarłej.Jego pokrytawątrobowymi plamami starcza dłoń drżała nieznacznie.Pani Solicka próbowała zobaczyć coś z miejsca, w którym stała. Nie znam, niestety, tej siostry, Danielu.Takie nieszczęście powiedział w końcu staruszek. Coraz więcej tychwypadków samochodowych.W jaką stronę ten świat idzie?Nikt nie odpowiedział.Pytanie zawisło w gorącym powietrzupokoju i unosiło się tam przez chwilę.Ksiądz podał zdjęcieswojemu towarzyszowi.Ksiądz Piotr spojrzał na nie przelotnie.Jego twarz stężała w wyrazie głębokiego szoku. To niemożliwe  wyjąkał z niedowierzaniem. Toabsolutnie niemożliwe  powtórzył, przyglądając się dokładniejfotografii. Nic z tego nie rozumiem.Weronika i Blanka dotarły w końcu do rezydencji SenioraKojarskiego.Zlizgając się po zmrożonym śniegu, wspięły się poschodach ganku i stanęły przed rzezbionymi drzwiamiz drewna.Zdobiła je mozaika skomplikowanych wzorówroślinnych i zwierzęcych.Weronika nie mogła oderwać od nichoczu.Blanka dała jej chwilę na podziwianie niesamowitegokunsztu stolarza, który je wykonał. Piękne!  pochwaliła w końcu Weronika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl