[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blada cera wydawała się nie pasować do reszty, lecz mimo to w jakiś, dość pozytywnysposób, dopełniała całości.Mocno zarysowana dolna szczęka dodawała Emanuelowi męskości, zwłaszcza wchwilach, gdy ją zaciskał, przymykając nieco oczy.Grymas ten pojawiał się czasem na jegotwarzy w momentach, kiedy rozmyślał na jakiś temat, lub te\ akurat czymś się denerwował.Widać było wtedy igrający pod skórą mięsień.Bardzo lubiłam gdy to robił.Przeszywał mnie wówczas dziwny dreszcz a moja ręka samawyciągała się w jego kierunku, by móc choćby przelotnie dotknąć tej niezwykłej twarzy.Nigdy jednak nie pozwoliłabym sobie na coś podobnego.Na to byłam nazbyt nieśmiała.- Dla siebie nie zrobiłeś? spytałam wskazując na trzymany w dłoni kubek. Skoro miałabyć taka wyborna?13712641851264185 - Nie odparł robiąc przy tym skwaszoną minę. Przyznam się, \e nie przepadam zakawą.Dlatego między innymi było to takie wyzwanie znów się zaśmiał. Wiesz, cię\kojest zrobić coś perfekcyjnie, je\eli samemu się nie wie, jak dokładnie powinno to smakować.- To prawda przytaknęłam.- Ale wiesz co zaczął Emanuel. Miałbym ochotę na coś innego.Czy będziesz miała cośprzeciwko, jeśli w zamian naleję sobie odrobinę whisky? spytał.- Nie. Pokiwałam przecząco głową. Oczywiście \e nie.Jeśli tylko masz na to ochotę.- Wobec tego zaraz wracam powiedział, po czym zniknął mi z oczu.Korzystając z jego nieobecności wstałam i wcią\ trzymając kubek, który przyjemnieogrzewał moje zmarznięte nieco dłonie, zrobiłam kilka kroków w stronę balustrady.Chciałamzobaczyć całą panoramę miasta.Z fotela, na którym do tej pory siedziałam nie było widaćwszystkiego.Wykonawszy kilka niebywale powolnych i okupionych lękiem kroków ujrzałam to, cochciałam.Okazało się, \e z góry najładniej prezentował się park.Nasz park.Oświetlony latarniamiwyglądał jak z bajki.Spojrzałam dalej.Nagle bardzo daleko stąd, lecz w sumie dośćwyraznie, zobaczyłam swoje własne, wyjątkowo znajome tereny.Przymru\yłam oczy bylepiej widzieć i po chwili ujrzałam pogrą\one w ciemności okno.- Stąd przecie\ widać moje mieszkanie powiedziałam, gdy\ spostrzegłam, \e Emanuelwrócił i teraz ponownie stał tu\ obok mnie.- Tak odpowiedział.W jego dłoni spoczywała połyskującą bursztynowym trunkiem szklanka.- Przepraszam zmieszał się nagle. A tobie nawet nie zaproponowałem.Mo\e te\miałabyś ochotę? spytał podnosząc szklaneczkę w górę.- Nie dziękuję odmówiłam. Nie przepadam za mocnymi alkoholami.- To mo\e chciałabyś coś innego? Mam&- Nie naprawdę, dziękuję przerwałam mu, zanim zaczął wymieniać wszystko to, czymdysponował. Kawa w zupełności wystarczy zapewniłam i ponownie odwróciłam się wstronę podziwianego chwilę temu widoku.Patrzenie w jego oczy przez dłu\szy czas wprawiało mnie w zakłopotanie.Miałam wtedywra\enie jakby on sam nie tylko patrzył na mnie, lecz jakby zaglądał znacznie głębiej.Niemaltak, jakby tylko za pośrednictwem swojego wzroku mógł poznać moje myśli.Być mo\e to z powodu tych jego oczu.Ich chłodne, jasne tęczówki przywodziły mi odrobinę na myśl oczy husky.Te psy potrafiłydokładnie tak samo patrzeć na człowieka, jak robił to czasem Emanuel.Zdawało się toniedorzeczne, ale właśnie z tym kojarzyło mi się spojrzenie tego mę\czyzny.Gdy tak na mniepatrzył krępowało mnie to i wzbudzało we mnie sprzeczne uczucia.- I jak widok? spytał Emanuel stając nagle za mną.W tej samej chwili poczułam jego oddech na swojej szyi.Niczym chłodny podmuchlekkiego wiatru smagał moją skórę powodując dreszcze.- Piękny zapewniłam. Dokładnie taki jak opowiadałeś.- Cieszę się, \e ci się podoba stwierdził.Usłyszałam jak unosi szklankę do ust i wypija z niej kilka łyków.Nagle jego dłoń powędrowała do przodu obejmując mnie w pasie.- Mogę tak? spytał gdy spostrzegł, \e moje ciało pod wpływem jego dotyku całe sięnapięło.Nic nie odpowiedziałam tylko upiłam kolejny łyk kawy.Nagle bowiem zaschło mi wgardle.Widać brak protestów z mojej strony przyjął za zgodę, bo nie cofnął ręki.13812641851264185 Staliśmy tak przez chwilę, nawet nie odzywając się do siebie.Sama nie wiedziałam czy misię to podobało, czy te\ nie.Chyba byłam po prostu zanadto zaskoczona tym, \e dotykałamnie męska dłoń, bym w ogóle mogła cokolwiek mówić, czy nawet myśleć.Jego przytrzymująca mnie ręka była taka zimna.Nie przypuszczałam wcześniej, \e a\ takbardzo zmarzł.Nie skar\ył się jednak wcale.Mnie samej tak\e zaczęło robić się trochęchłodno.Mimo woli zaczęłam dygotać.- Ale\ ty się cała trzęsiesz powiedział mę\czyzna odwracając mnie w swoim kierunku.Wracamy do środka zawyrokował.Chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą.Dziwne, gdy szłam obok niego wysokość nie wydawała mi się ju\ taka straszna.Weszliśmy do mieszkania, po czym Emanuel zamknął okno.Od razu zrobiło się cieplej.Zdjęłam płaszcz.On tak\e ściągnął z siebie skórzaną kurtkę.W chwili, gdy zobaczyłamzsuwające się z jego ramion ubranie poczułam coś dziwnego.Zdałam sobie sprawę z tego, \enie widywałam często takiego widoku, o ile w ogóle kiedyś wcześniej było mi daneobserwować jakiegokolwiek mę\czyznę w czasie, gdy ten się rozbierał.Patrzyłam teraz na Emanuela.Zafascynowana.Wszystko co oglądałam działo się w tejchwili jakby w zwolnionym tempie.Jego kurtka ześlizgnęła się odsłaniając ramiona Emanuela.Materiał granatowej koszulizmarszczył się, gdy ten pozwalał na to aby wierzchnie ubranie całkiem opadło w dół.Jegotors wypiął się przy tym, prezentując doskonałą rzezbę męskiego ciała.Trzymając ju\ kurtkę w ręku Emanuel przeczesał palcami drugiej dłoni swoje ciemnewłosy.To sprawiło, \e czas w końcu zaczął biec swym normalnym rytmem.Mój nowyprzyjaciel stanął przede mną.Pozostał ubrany w granatową, luzno spoczywającą na czarnychjeansach koszulę, która powróciła do normalnego stanu.Podałam mu moje wierzchnie ubranie, które tak\e zdą\yłam ju\ zdjąć.Wziął ode mniemój płaszcz, po czym zaniósł nasze okrycia do przedpokoju.- Grasz na fortepianie? spytałam gdy ju\ wrócił, wskazując ręką na stojący w kącieinstrument.Wolno podą\ył za moim wzrokiem.- Nie odpowiedział podwijając rękawy koszuli. Nie ja.Przez chwilę milczał, jakby zastanawiając się czy powinien powiedzieć coś więcej, czy te\mo\e raczej milczeć.- Moja siostra odparł z lekkim wahaniem w głosie.- Masz siostrę? zapytałam zaciekawiona.Pomyślałam, \e to bardzo miło, \e nie jest na tym świecie sam.Ja zawsze pragnęłam miećbrata lub siostrę.Niestety byłam tylko ja.Nie posiadałam nawet kuzynostwa.Odkąd zmarlimoi dziadkowie byłam na tym świecie absolutnie sama.Ciekawe czy i jego siostra, była równie niezwykła jak i on sam.- Miałem odpowiedział. Teraz ju\ nie mam.Ona nie \yje.- Oh, przepraszam powiedziałam skruszona. Wybacz mi, nie miałam pojęcia.Tak miprzykro próbowałam się jakoś tłumaczyć.Moja wcześniejsza radość prysła.A więc jednak był sam.Tak jak ja.Naprawdę było mi przykro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]