[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie absolutnie indywidualne.Myślę, że on doszedł do identycznych wniosków.Albo to widzi (że jego pejzaże mają pewną Nashowską jakość), albo nie.Tak czy inaczej to jest uwaga krytyczna.Że on ani tego nie widzi, ani o tym nie mówi.Jestem obiektywna.Jego błędy.Jego nienawiść do abstrakcyjnego malarstwa, nawet do ludzi takich jak Jackson Pollock i Nicholson.Dlaczego? Jestem więcej niż w połowie przekonana intelektualnie o jego racji, ale dalej czuję, że niektóre obrazy, które uważa za złe, są piękne.Chodzi mi o to, że jest zbyt zazdrosny.Potępia zbyt wiele.To mi nie przeszkadza.Usiłuję być uczciwa w ocenie jego i siebie samej.On nienawidzi ludzi, którzy „nie przemyślą spraw do końca”, tak jak on to robi.Za wiele.Ale on ma (nie dotyczy to kobiet) zasady.Na jego tle większość ludzi z tak zwanymi zasadami przypomina puste puszki.(Pamiętam, jak raz powiedział o Mondrianie: „Nie chodzi o to, czy ci się podoba, chodzi o to, czy powinno ci się podobać”.To znaczy, on nie lubi sztuki abstrakcyjnej z zasady.Ignoruje swoje odczucia.)Najgorsze zostawiłam na koniec.Kobiety.To musiało być chyba podczas mojej czwartej czy piątej wizyty u niego.Zastałam tam tę Nielsen.Przypuszczam (teraz), że byli razem w łóżku.Okazałam taką naiwność.Wydawało się, że moje przyjście nie robiło im różnicy.Nie musieli przecież reagować na dzwonek.Ona była dla mnie bardzo miła, w tym swoim błyszcząco-domowym stylu.Musi mieć czterdziestkę, co on w niej widzi? A dłuższy czas potem, w maju, poszłam do niego wieczorem i go nie zastałam (a może był z kimś w łóżku), następnego wieczoru był sam w domu i rozmawialiśmy przez jakiś czas (mówił o Johnie Mintonie), a potem nastawił hinduską płytę i siedzieliśmy cicho.Tym razem jednak nie zamknął oczu, patrzył na mnie, a ja czułam się zażenowana.Kiedy skończyła się raga, nastała cisza.Powiedziałam: - Czy mam nastawić drugą stronę? - ale nie chciał.Znajdował się w cieniu, nie widziałam go zbyt wyraźnie.Nagle zapytał: - Czy chciałabyś pójść do łóżka?Powiedziałam: - Nie, nie chciałabym.- Zaskoczył mnie kompletnie i mój głos brzmiał głupio.Było w nim przerażenie.Nie odrywając oczu ode mnie, powiedział: - Dziesięć lat temu ożeniłbym się z tobą.Byłabyś częścią mojego drugiego katastrofalnego małżeństwa.To mnie nie zaskoczyło.Zanosiło się na to od tygodni.Podszedł i stanął przy mnie: - Jesteś pewna?- Nie po to tutaj przyszłam.Zupełnie nie.To wydawało się bardzo nie w jego stylu.Takie prymitywne.Teraz myślę, a raczej wiem, że starał się być dobry.Świadomie oczywisty i prymitywny.Tak jak czasami pozwala mi wygrywać w szachy.Poszedł przygotować kawę po turecku i powiedział przez drzwi:- Wprowadzasz w błąd.- Stanęłam w drzwiach kuchennych, podczas gdy on obserwował tygielek do kawy.Spojrzał na mnie.- Mógłbym przysiąc, że czasami tego chcesz.- Ile masz lat? - zapytałam.- Mógłbym być twoim ojcem.Czy o to ci chodzi?- Nie znoszę rozwiązłości - powiedziałam.- Wcale nie o to mi chodziło.Stał odwrócony do mnie plecami.Byłam na niego zła, wydawał się tak nieodpowiedzialny.- Zresztą - powiedziałam - pod tym względem nie pociągasz mnie w najmniejszym stopniu.Ciągle odwrócony do mnie plecami zapytał: - Co rozumiesz przez rozwiązłość?- Chodzenie do łóżka dla przyjemności.Seks i nic więcej.Bez miłości.- Więc ja jestem bardzo rozwiązły - odparł.- Nigdy nie idę do łóżka z kimś, kogo kocham.Zrobiłem to raz.- Ostrzegłeś mnie przed Barberem Cruikshankiem.- Teraz ostrzegam cię przed sobą - powiedział.Obserwował tygielek do kawy.- Czy znasz Uccella w Ashmolean Museum? Polowanie! Nie? Kompozycja uderza cię w momencie, kiedy dostrzegasz obraz.Poza wszystkimi innymi zaletami technicznymi.Wiesz, że to dzieło bezbłędne.Profesorowie o środkowoeuropejskich nazwiskach spędzają całe życie zastanawiając się, na czym polega wielki wewnętrzny sekret tego obrazu, to, co odczuwasz przy pierwszym spojrzeniu.Teraz widzę, że ty też masz wielki wewnętrzny sekret.Bóg wie, co to jest.A ja nie jestem środkowoeuropejskim profesorem, nie obchodzi mnie naprawdę, jak to jest.Ale ty to masz.Przypominasz solidną stolarkę.Nie rozlecisz się.Mówił to wszystko bardzo rzeczowym tonem.Na dodatek.- To oczywiście przypadek - powiedział.- Geny.Podniósł tygielek z palnika gazowego w ostatnim możliwym momencie.- Jedyny problem - dodał - polega na tym, że masz purpurowy punkcik w oku.Co to jest? Namiętność? Ostrzeżenie? Stał, wpatrując się we mnie tym suchym, oschłym wzrokiem.- W każdym razie nie łóżko - powiedziałam.- Może dla kogoś innego?- Dla nikogo.Siedziałam na dywanie, a on na wysokim stołku przy roboczym stole.- Zaszokowałem cię - stwierdził.- Zostałam ostrzeżona.- Przez ciotkę?- Tak.Odwrócił się i bardzo powoli, bardzo ostrożnie nalewał kawę do filiżanek.- Przez całe życie musiałem mieć kobiety - powiedział.- Na ogół czyniły mnie nieszczęśliwym.Największe nieszczęście przynosiły związki, które miały być czyste i szlachetne.Tutaj - wskazał na zdjęcie swoich dwu synów -jest wspaniały owoc szlachetnego związku.Podeszłam, wzięłam swoją filiżankę i oparłam się o stół, z dala od niego.- Robert jest tylko o cztery lata młodszy od ciebie - powiedział.- Nie pij jeszcze, poczekaj, aż się ustoi.Wydawało się, że nie zachowuje się swobodnie.Jakby nękała go potrzeba mówienia.Stosowania obrony.Rozwiania moich złudzeń i zdobycia mojego współczucia równocześnie.- Pożądanie jest proste - ciągnął.- Od razu dochodzi się do porozumienia.Albo oboje chcemy iść do łóżka, albo jedno z nas nie chce.Co innego miłość.Kobiety, które kochałem, zawsze mówiły mi, że jestem egoistą.A przecież dlatego mnie pokochały.I potem nabierały do mnie obrzydzenia.Czy wiesz, co one biorą za egoizm?- Zeskrobywał klej z pękniętej biało-niebieskiej chińskiej wazy, którą kupił na Portobello Road i zreperował; dwaj wojowniczo nastawieni jeźdźcy w pogoni za niewielkim przerażonym danielem.Jego dłonie o krótkich palcach, bardzo pewne.- Nie to, że żyję na swój własny sposób, maluję na swój własny sposób, wyrażam się na swój własny sposób - to im nie przeszkadza.To je nawet ekscytuje.Nie mogą jednak znieść tego, że ja czuję do nich nienawiść, kiedy same nie zachowują się na swój własny sposób.Jakbym była mężczyzną.- Ludzie tacy jak twoja cholerna ciotka uważają, że jestem cynikiem, rozbijaczem rodzin.Rozpustnikiem.Nigdy w życiu nie uwiodłem kobiety.Lubię łóżko, lubię kobiece ciało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl