[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech się pani ubiera - zwrócił się do kobiety wróżowym szlafroku.- O, ja nieszczęśliwa.! - zaczęła szlochać, ale Downarprzerwał jej w sposób zdecydowany.- Tylko bardzo proszę bez żadnych przedstawień.To się nanic nie zda.Krzywdy pani nikt nie zrobi.W komendziepodpisze pani zeznania i to wszystko.Proszę się szybkoubierać.- O, ja nieszczęśliwa.Teraz odezwał się Gawron.- Ubieraj się, Wikta, do jasnej cholery, bo jak cię strzelę wmordę.Słowa kochanka poskutkowały natychmiast.Pospieszniestarła krem z twarzy, rozplotła papiloty i poszła do pokojuubierać się.Po upływie kilkunastu minut wszyscy czworo zeszlido czekającego na ulicy wozu.Downar, na wszelki wypadek,założył Gawronowi kajdanki.Nie lubił niespodzianek.Kiedy przyjechali do komendy, ogromny gmach pogrążonybył w ciemnościach.Tylko w paru oknach błyszczało światło.Downar kazał Gawrona i jego przyjaciółkę zamknąć na kilkagodzin w areszcie, sam zaś pojechał do domu.Był piekielniezmęczony.Dochodziła piąta.Rozdział VIStało się to, czego się Zieliński najbardziej obawiał.Z samegorana, gdy tylko przyszedł do komendy, został wezwany doszefa.W gabinecie majora siedział już Downar, pogrążony wzadumie, palił papierosa.Jego mizerna twarz nosiła śladynieprzespanej nocy.- Siadajcie, poruczniku - powiedział Leśniewski iuprzejmym ruchem wskazał fotel, stojący koło owalnegostolika.- Musimy odbyć wspólnie z kapitanem Downaremnaradę wojenną.Nie chciałbym, żebyście jakoś niewłaściwieinterpretowali sobie to, co wam w tej chwili powiem.Zapewniam was, że w dalszym ciągu mam do was całkowitezaufanie i że uważam was za bardzo zdolnego i ambitnegooficera śledczego.Zieliński poruszył się niespokojnie.Wiedział zdoświadczenia, że zbytnie pochwały nie wróżą nic dobrego.- Dziękuję za słowa uznania - mruknął.- Ale widzicie - ciągnął dalej major - sprawa się nam trochękomplikuje.Nawet można powiedzieć, że nie trochę, abardzo się komplikuje.Ten Joachim Finke to, jak wamzresztą wiadomo, znany przemysłowiec amerykański.Ministerstwo nas naciska, a to wszystko właściwie jestjeszcze zupełnie płynne.Musimy działać bardzo energicznie iskoncentrować nasze wysiłki.Ponieważ kapitan Downar,prowadząc zupełnie inną sprawę, zetknął się przypadkowo zpewnymi faktami, które mogą mieć powiązania ze sprawąJoachima Finke, przeto postanowiłem skontaktować was iprosić, ażebyście wspólnie zaczęli działać.- Jeżeli uważacie, towarzyszu majorze, że kapitan Downarpowinien przejąć tę sprawę, to ja bardzo chętnie przejdę dojakiejś innej roboty - powiedział Zieliński, którego uprzejmyton majora jeszcze bardziej rozdrażnił.Leśniewski ściągnął brwi.Jego niebieskie oczy zrobiły sięnagle zimne i bardzo nieprzyjemne.- W naszej pracy, towarzyszu Zieliński, nie ma miejsca naosobiste ambicje czy ambicyjki.Trzeba dobrze wykonaćrobotę, a czy tę robotę wykonacie wy, Downar czy jeszczektoś inny, to absolutnie nie ma żadnego znaczenia.Jeżeliuważałbym, że należy was w ogóle zdjąć z tej sprawy, tomożecie być pewni, że zrobiłbym to bez waszego pozwolenia.Jeżeli natomiast chcę, żebyście pracowali razem zDownarem, to znaczy, że taki układ uważam zanajwłaściwszy.Czy dobrze zrozumieliście mnie?- Tak jest.Kiedy wyszli z gabinetu majora, Downar powiedział:- Wpadnę do was na chwilę.Chciałbym rzucić okiem naakta sprawy i posłyszeć, co wy myślicie o całej tej historii.Przeszło godzinę Downar studiował akta i słuchałopowiadania porucznika.Następnie w krótkich słowach streściłwypadki ubiegłej nocy.Posłyszawszy o wykradzeniu trupa ze szpitala, Zieliński ażpodskoczył na krześle.- A jeżeli to właśnie tego trupa znaleziono na torach?!- Otóż to - podchwycił Downar.- Wzajemna zależność tychdwóch faktów jest uderzająca.Tym bardziej że, jak samitwierdzicie i jak wynika z akt, sekcja zwłok wykazała, iżczłowiek znaleziony na torach zmarł wcześniej, aniżeliJoachim Finke przybył do hotelu.To przecież posiada swojąwymowę.Zieliński kiwnął głową - Oczywiście.Najbardziej zastanawiamnie to, że Joachima Finke nikt nie widział w hotelu,absolutnie nikt nie przypomina sobie, jak on wygląda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]