[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak, kie dyś był ład ny.Chce cie zaj rzeć do środ ka? za py ta ła. O nie.Nie chcie li by śmy& Za czę łam się wy co fy wać, ale Si mon mi prze rwał. Tak, z chę cią. Ko cha nie, co ty ro bisz? szep nę łam przez zęby, a ko bie ta wy ję ła z kie sze nipęk klu czy i rzu ci ła je w na szą stro nę.Si mon zła pał je w po wie trzu i po dzię ko wał. %7ła den pro blem.Agent po ka zy wał go tyl ko kil ka razy po ten cjal nym kup com.Cią gle mam klu cze.Po przed nia wła ści ciel ka, pani Shrews bu ry, prze nio sła się doswo jej cór ki do Sa cra men to.Dom swo je naj lep sze lata ma już za sobą, ale szkie letna dal jest moc ny oznaj mi ła ko bie ta i wró ci ła do lek tu ry. Moc ny szkie let , par sk nę łam w du chu.Ktoś tu chy ba oglą da pro gra my o bu dow nic twie. Osza la łeś? syk nę łam ci cho, kie dy szli śmy dróż ką, omi ja jąc kępy tra wy i po ła ma ne ga łę zie.We szli śmy na ga nek. Nie wiem.Po pro stu chcę zo ba czyć go w środ ku.A ty nie? spy tał, a w jegospoj rze niu było coś nie od gad nio ne go. Cze mu nie. Si mon mo co wał się z zam kiem, a ja roz glą da łam się do oko ła.Za uwa ży łam drzew ka po ma rań czo we, dzi kie wino i krze wy róż.Pani Shrews bu rypa sjo no wa ła się ogrod nic twem.Spod scho dzą cej far by wi dać było bia łe de ski i wy bla kłe drew nia ne okien ni ce w pa no ra micz nym oknie.Tra dy cyj ny dwu kon dy gna cyj ny dom oka lał ga nek, któ ry cią gnął się aż na tyły. Otwar te oznaj mił Si mon, po py cha jąc drzwi.We szli śmy do środ ka i w po po łu dnio wym słoń cu zo ba czy li śmy prze sta rza łe wnę trze.Nie mo głam ode rwaćoczu od fio le to wo ró żo wej ta pe ty z trój ko lo ro wym wzo rem.Ale kie dy we szli śmyda lej, przed sobą zo ba czy li śmy prze stron ne okno wy cho dzą ce na za to kę. Ooo wes tchnę łam z za chwy tem na wi dok ma leń kich świa teł Sau sa li to, któ re za czy na ły mi go tać u stóp wzgó rza.W od da li ma ja czy ły świa tła San Fran ci sco.Na gan ku sta ły dwa wy god ne fo te le, usta wio ne w kie run ku za to ki.Tra wa daw nonie była ko szo na, ogró dek całe wie ki nie ple wio ny, ale ga nek ro bił nie sa mo wi tewra że nie.Po pa trzy łam na Si mo na opie ra ją ce go się o me ta lo wą obu do wę ko min ka, obokktó re go sta ły wy so kie oszklo ne szaf ki peł ne ksią żek.Pół ki były wy ło żo ne pa pie rem, ale me bel zo stał kunsz tow nie wy ko na ny.Tu pa łam po ró żo wej wy kła dzi nie, po ło żo nej od ścia ny do ścia ny. Za ło żę się, że pod tym po żal się Boże dy wa ni kiem są praw dzi we de ski po wie dzia łam z bi ją cym ser cem.Halo, ser ce, spo koj nie.Co my, do dia bła, tak w ogó le tu ro bi my?Mi nę łam Si mo na, idąc do kuch ni.Sprzę ty AGD mia ły ko lor pi sta cjo wy, ale zato po miesz cze nie było fan ta stycz nie prze stron ne.Moja gło wa za czę ła pra co wać.Ty też, gło wo? Uspo kój się. In te re su ją ce? spy tał Si mon, wy cią ga jąc do mnie rękę. In te re su ją ce po twier dzi łam i da łam się po cią gnąć w stro nę scho dów.Po dro dze mi nę li śmy bar dzo ele ganc ko urzą dzo ną ja dal nię z wy ku szem wy cho dzą cym na za to kę.Scho dy wy ło żo no wy kła dzi ną w ko lo rze ró żo wym, po bo kach któ rej wi dać było drew no.Kie dy szli śmy na górę, zło te pro mie nie słoń ca roz świe tli ły scho dy, wpa da jąc przez ko lej ne ol brzy mie okno nie co przy sło nię te skra jem da chu, ale i tak da ją ce dużo świa tła.Wstrzy ma łam od dech, kie dy we szli śmyna pię tro.Za glą da li śmy do po koi.Na li czy li śmy trzy sy pial nie i ła zien kę wy ło żo nąka fel ka mi, któ re spo ty ka się w sta cjach me tra.Chy ba były ory gi nal ne.W koń cuwe szli śmy do po miesz cze nia peł nią ce go funk cję głów nej sy pial ni.Był to duży po kój z okna mi po dwóch stro nach.Za nimi było wi dać wy so kiedrze wo, ga nek i za pie ra ją cy dech w pier siach wi dok.Pod ło ga z de sek mia ła ko lormio du, ale bez pro ble mu da ło by się ją przy ciem nić.W my ślach ro bi łam prze me blo wa nie.Wy so ką ko mo dę na nóż kach po sta wi łam na jed nej ze ścian, a biur koprze su nę łam do kąta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]