[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież Rosamund była piękna, Susan też była atrakcyjna i miała w sobie sex appe-al.Susan potrzebowała złudzenia, że Gregory ją kocha.Bystra Rosamund nie miała tegozłudzenia, ale wiedziała, czego chce. Chodzi o to powiedziała Rosamund że muszę podjąć ważną decyzję do-tyczącą przyszłości.Michael jeszcze nie wie. Uśmiechnęła się. Dowiedział się, żetego dnia nie robiłam zakupów i podejrzliwie na mnie patrzył, kiedy powiedziałam mu,że byłam w Regent s Park. O co chodzi z Regent s Park? spytał zdezorientowany Poirot. Poszłam tam po wizycie na Harley Street.Chciałam się przejść i pomyśleć.Oczywiście Michael myśli, że jeśli tam poszłam, to tylko po to, by spotkać się z mężczy-zną.Rosamund uśmiechnęła się pięknie i dodała: Nie podobało mu się to. Dlaczego nie miałaby pani pójść do parku? spytał Poirot. Tylko się przejść, to pan ma na myśli? Tak.Nigdy pani tego nie robi? Nie.Po co? Po co miałabym iść do Regent s Park?Poirot spojrzał na nią i odparł: Pani po nic. I dodał: myślę, madame, że powinna pani odstąpić malachi-towy stół kuzynce. Dlaczego? Ja go też chcę! Wiem, wiem.Ale pani zostanie z mężem, a ona nie. Uważa pan, że Greg ją opuści dla jakiejś kobiety? Nie wygląda na to. Niewierność nie jest jedynym sposobem utraty męża, madame. Nie chce pan powiedzieć. Rosamund wpatrywała się w Poirota szerokootwartymi oczyma nie myśli pan, że Greg otruł wuja Richarda, zabił ciotkę Coręi uderzył w głowę ciotkę Helen? To śmieszne.Nawet ja wiem, że to nieprawda.160 Kto to zatem zrobił? Oczywiście, że George.George zawsze był śliski, a teraz jest jeszcze zamieszanyw jakiś finansowy szwindel.Słyszałam to od kogoś, kto był w Monte Carlo.Myślę, żewuj Richard dowiedział się o tym i chciał go wydziedziczyć. Zawsze wiedziałam, że to George powtórzyła Rosamund z zadowoleniem.Rozdział dwudziesty czwartyITelegram przyszedł o szóstej wieczorem.Jak sobie tego zażyczył nadawca, treści nie podano telefonicznie, lecz doręczył gospecjalny posłaniec.Herkules Poirot cały czas czatował niecierpliwie koło drzwi i byłpod ręką, ledwie Lanscombe odebrał telegram.Bez zwyczajnej u siebie powściągliwości rozerwał druk.Telegram zawierał trzysłowa i podpis.Poirot westchnął z ulgą.Wyjął z kieszeni banknot jednofuntowy i wręczył go zdu-mionemu chłopcu. Są takie chwile rzekł do Lanscombe a kiedy należy być hojnym. Możliwe, sir przyznał grzecznie kamerdyner. Gdzie jest inspektor Morton? Jeden z policjantów powiedział z niesmakiem Lanscombe tonem sugerują-cym, że nie sposób pamiętać ich nazwisk wyszedł.Drugi jest, jak mi się wydaje, w ga-binecie. Doskonale rzekł Poirot. Idę do niego.Poklepał Lanscombe a po ramieniu i dorzucił: Odwagi, zaraz będziemyw domu.Stary służący popatrzył na niego nieco zdezorientowany, gdyż nikt nie zapowiadałtak szybkiego wyjazdu. To jednak chce pan wyjechać pociągiem o wpół do dziesiątej? zapytał. Taką mam nadzieję.Poirot już odchodził, ale nagle odwrócił się na pięcie i rzekł: Ciekaw jestem, czy pamięta pan, jakie były pierwsze słowa, które pani Lansquenetskierowała do pana po przyjezdzie do domu w dzień pogrzebu? Bardzo dobrze pamiętam, sir odparł Lanscombe z rozjaśnioną twarzą. Panna Cora.przepraszam, pani Lansquenet nie wiem, czemu zawsze myślę o niejjako o panience Corze.162 To naturalne. Powiedziała do mnie: Dzień dobry, Lanscombe.Już dużo czasu minęło, odkądprzynosiłeś nam bezy do chatki.Dzieci miały własną chatkę w parku, koło ogrodzenia.W lecie, kiedy wydawano przyjęcie, wynosiłem panienkom i paniczom tym młod-szym, oczywiście bezy.Panienka Cora bardzo je lubiła.Poirot skinął głową. Tak jak myślałem.To bardzo typowe rzekł.W gabinecie bez słowa podał telegram inspektorowi Mortonowi.Morton przeczytał go i rzekł: Nie rozumiem z tego ani słowa. Nadszedł czas, by panu wszystko powiedzieć.Inspektor Morton wyszczerzył zęby. Powiedział to pan jak młoda panienka w sztuce wiktoriańskiej.Najwyższy czas,żeby coś wyjaśnić.Nie mogę już dłużej.Ten Banks upiera się, że to on otruł RichardaAbernethie ego i chwali się, że nie dojdziemy do tego, jak to zrobił.Nie pojmuję, dla-czego zawsze znajdzie się jakaś osoba, która twierdzi, że to ona zamordowała ofiarę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]