[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już do ciebie biegnę.Okręciła się jak baletnica i zniknęła w swoim pokoju.Annie nie należała do osób powolnych, ale Laurel - wy­glądająca bardzo rześko w bladoróżowej podomce - obudzi­ła ją tak nieoczekiwanie, że nie mogła pozbierać myśli.Zwykle to Max wstawał pierwszy i parzył kawę, żeby ją po­dać, kiedy tylko Annie otworzy oczy.Szczerze mówiąc, ta dbałość o poranną kawę upewniała ją, że dobrze zrobiła, wychodząc za mąż.Annie usłyszała pukanie do drzwi.Niepewnym krokiem podeszła, żeby je otworzyć.Laurel wpadła do środka jak bomba.Po drodze podniosła z podłogi żółtą kartkę, leżącą przed drzwiami, i stanęła pośrodku pokoju, dramatycznym gestem tuląc ją do piersi.- Annie, Agatha została zgriswoldowana.Annie wytrzeszczyła oczy.Zaczęła ją boleć głowa.Ko­niecznie musi napić się kawy.Dlaczego akurat dzisiaj Max wybrał się na poranny spacer? Kawa.Gdzie jest ekspres.- Kawy - jęknęła na głos i ruszyła w stronę kuchni.Otworzyła szafkę.Laurel znów była przy niej.- Straszne wydarzenie i wstrząsająca historia.Jeszcze dzi­siaj, po stu pięćdziesięciu latach, łza kręci mi się w oku.Rzeczywiście, po jej policzku toczyła się jedna łza.An­nie zignorowała łzę i teściową, i wyjęła pojemnik z francu­ską kawą.Przywiozła ją z domu.Była gorzka i mocna.-.trudno uwierzyć, że można tak fałszywie interpreto­wać życie poety.To skandal, żeby kilka pokoleń Ameryka­nów uczyło się w szkołach, że kochany Edgar był narkoma­nem, pijakiem, nicponiem i łajdakiem.A wszystko przez Rufusa Wilmota Griswolda.To straszny człowiek.Annie wyjęła z lodówki dzbanek z sokiem pomarańczowym.- Napijesz się?- Chętnie, kochanie, dziękuję.Annie nalała soku, usiadła na krześle i jednym haustem wypiła pół szklanki.Laurel również usiadła.Położyła kartki na stole i sięgnęła po sok.Miała rozmarzony wyraz twarzy.- Gorąco pragnę, żeby świat dowiedział się prawdy o Edgarze.- Opium - mruknęła niewyraźnie Annie.- Te straszne wizje.- Kochanie, to wszystko Griswold.Annie przetarła oczy.- Myślałam - powiedziała że rozmawiamy o Edgarze Allanie Poe.Chciałaby wiedzieć, dlaczego właściwie musi rozmawiać o Edgarze Allanie Poe i jego narkotycznych wizjach o -z przerażeniem spojrzała na zegarek - szóstej piętnaście? Boże, jest tak wcześnie!- Moja kochana, to było tak jak z Bledsoe'em i Agathą.- Laurel przysunęła się do Annie.- Kiedy wszystko się zaczy­nano, byli przyjaciółmi.- Bledsoe i Agatha? - spytała Annie.Och, żeby woda w ekspresie zaczęła wreszcie wrzeć.- Edgar i Rufus - odparła cierpliwie Laurel.- Poznali się w Filadelfii w 1841 roku.Rufus miał dwadzieścia sześć lat, a Edgar trzydzieści dwa - złożyła ręce jak do modlitwy.-Poe był u szczytu kariery.Nie wiedział, że zostało mu już tylko osiem lat życia.Biedny chłopak - powiedziała i uczci­ła to wspomnienie chwilą ciszy.- W 1841 roku Griswold pracował nad jakąś antologią.Poe dał mu kilka wierszy, kil­ka polecił.Griswold przyjął wiersze Poego, ale nie zaintere­sował się tymi, które ten mu polecił.Nie zapłacił Poemu ani centa! Poe przeczytał antologię i wydał pochlebną opinię.Tylko kilku poetów uznał za miernych, niewartych zaintere­sowania.Wyobrażasz sobie? Griswold nigdy nie zapomniał Poemu tej niewinnej krytyki.Annie uwierzyła w to bez trudu.Nieraz słyszała, co mó­wią pisarze o recenzentach swoich dzieł.- Szkoda, że Griswold nie wziął przykładu z naszej dro­giej Agathy.Chociaż to byłoby niemożliwe, żył przecież przed nią.Wiesz co?Annie nie chciała nic wiedzieć.- Ten Edmund Wilson napisał wiele pozbawionych wszelkiego umiaru artykułów (i jest dzisiaj taki znany), a kochana Agatha, jak mi się zdaje, nigdy tego nie skomen­towała.Tak, należałoby stawiać ją za przykład, ale dla Edgara było już za późno.Zresztą, Griswold był takim snobem, że pewnie nie chciałby czytać dzieł Agathy.Ale najgorsze miało dopiero przyjść.W 1843 w prasie ukazała się anoni­mowa krytyka antologii Griswolda.Griswold był przeświad­czony, że napisał ją Poe, chociaż do dzisiaj nie ma co do te­go pewności.- Zgoda, Griswold nie lubił Poego.I co z tego? - spytała Annie.Nadal była zirytowana, ale mówiła nieco łagodniejszym tonem.Kawa wreszcie się zaparzyła.Annie napełniła fili­żankę niebiańsko pachnącym napojem.- Cóż, kochanie.Kochany Edgar był w gorszej sytuacji niż my, gdyż ufał Griswoldowi.Zanim zostali wrogami, Poe zlecił Griswoldowi pieczę nad swoimi dziełami w przypadku swojej śmierci.I Griswold się zgodził.- Śliczne oczy Laurel ciskały błyskawice.- Griswold zaczął niszczyć pamięć o Poem w dwa dni po jego śmierci, w 1849 roku.Napisał artykuł o życiu i karierze Poego dla “New York Tribune".Zaczął od słów: “Edgar Allan Poe nie żyje.Zmarł w Baltimore zaled­wie przedwczoraj.Wiadomość ta może zdziwi wielu ludzi, ale zasmuci nielicznych".- Laurel westchnęła.- Bezlitośnie zaatakował największego amerykańskiego poetę.Griswold napisał, że Poemu “brakowało moralnej wrażliwości.i nierozumiał, czym jest honor".Annie przełknęła trochę ożywczej kawy i z nieco większą uwagą zaczęła słuchać teściowej.Powoli zaczynała rozu­mieć, że Laurel chce wskazać na analogię między przeszło­ścią a chwilą obecną.Z uwagą spojrzała na Laurel.- Chcesz powiedzieć, że wszystko, co mówi się o Poem -że był pijakiem, narkomanem i żył ze swoją teściową, jest nieprawdą?- To kłamstwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl