[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podsunęłaś mi świetny pomysł obrony w razie potrzeby.Zdumiona Justynką spojrzała na wuja.- Ja? Wujowi? Obrony.?- Pokażę ci za chwilę.Najpierw załatwmy z komórką.Malwina samotnie została przy stole, z lekkim zamętem w głowie.Przez bankiet przebijały się jej ostatnie słowa Karola, coś dla obrony, wielki Boże, czy on zgadł.? Czy wobec tego nie ma już nadziei, że go złoczyńcy wykończą.?Na moment pojawiła się w niej chęć zrobienia mu na złość, oświadczenia, że na żaden bankiet nie pójdzie, ale po pierwsze miała na to wielką ochotę, a po drugie pojawiła się okazja wyzemdania z niego dodatkowych pieniędzy.Nie zamierza chyba kompromitować się źle ubraną żoną? Potem zaś wpadły jej w ucho słowa za plecami.- Parasol - powiedział Karol do Justynki.- Proszę, obejrzyj.Jak to wygląda prawnie?Parasol.!Malwina zerwała się z krzesła i wybiegła do holu.Karol prezentował siostrzenicy parasol, duży i zwyczajny, otwierany dwiema rękami, bez żadnych automatycznych sztuk.Malwina wbiła weń chciwy wzrok, czy to ten od rusznikarza.? Może się wreszcie dowie.!- Tu się prztyka - objaśnił z satysfakcją wuj i Justynka prztyknęła.Z końca zamkniętego parasola wyskoczył cienki kolec, dość krótki, ale bardzo ostry.Po ponownym prztyknięciu schował się gładko.Karol otworzył parasol i przy otwartym kolec również wyskoczył, i również się schował.- No.?- Trudna sprawa - zakłopotała się Justynka.- To nie jest broń palna, ale.Zaraz, może wuj się podpiera tym parasolem przy gołoledzi? Na lodzie?- Mogę się podpierać na lodzie, jeśli jest to niezbędne.Rozumiem, wbija się i nie ślizga, dobry pomysł.Owszem, powiedzmy, rzadko wprawdzie w praktyce biegam po gołoledzi, ale w tym mieście złe nawierzchnie wszędzie można spotkać.Zatem podpieram się.I co?- Więc premedytację możemy wykluczyć.Ale, niestety, w razie napaści oni musieliby mieć noże, wtedy owszem.Gdyby napadali bez noży, musiałby wuj walić z góry, bo inaczej przekracza wuj granice obrony koniecznej.Chyba żeby napadli akurat na gołoledzi, przy podpieraniu się tym dziobem, wtedy dobry adwokat wmówiłby w sąd, że nie miał wuj czasu prztykać, machał wuj i oni sami się nadziali, w agresywnym amoku.Za agresywny amok ofiara odpowiadać nie może.- A na suchym gruncie może?- Nawet musi.- I ty byś mnie oskarżała?- W żadnym wypadku! Oskarżałabym napastników.- Ogólnie jednak ten przyrząd wydaje mi się użyteczny.We wczesnej młodości uczyłem się trochę fechtunku.- O, nie! - przerwała Justynka gwałtownie.- Do fechtunku wuj w żadnym wypadku nie może się przyznać! Takie coś dla fechmistrza jest bronią zaczepną, wuj wychodzi na miasto specjalnie, żeby dziabać, w dodatku umiejętnie! Mowy nie ma.Fechtunek musi wuj ukryć!-.i nigdy się nie nauczyłem - dokończył Karol spokojnie.- Nie wykazywałem do tego najmniejszych zdolności.Ponadto, co miałbym dziabać? Interesująca supozycja.- Cokolwiek.Tych napastników.Opony w samochodach.Arbuzy na straganie.Ludzi w tłoku, w kolejce przed wujem.- O chuligańskie skłonności dotychczas nigdy w życiu nie byłem posądzany.- Wuj sobie w ogóle nie wyobraża, jakie kretyństwa są wygadywane przed sądem.Niech Bóg broni znaleźć się tam niewinnie, na bank człowiek zostanie skazany.Gdyby wujowi coś takiego groziło, lepiej już popełnić jakiekolwiek przestępstwo, pierwsze lepsze z brzegu, ale możliwie grube.Mógłby wuj rzeczywiście podziabać wszystkie opony w całym mieście bez żadnych złych skutków dla siebie, bo sędzia bałby się o własne.O ile by, oczywiście, jeszcze ocalał.- Także, zapewniam cię, mógłbym okraść wszystkie instytucje w kraju, legalnie i zgodnie z prawem - uzupełnił Karol, wciąż zadowolony i pełen satysfakcji.- Nie chce mi się.Wezmę pod uwagę twoje rady, aczkolwiek stanowczo wolałbym znaleźć się przed sądem niż w grobie.Malwina słuchała tej konwersacji w oszołomieniu i ze zgrozą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]