[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W bitwach sprawowali się lepiej, a Endera nic nie odrywało od pracy.Przynajmniej na jawie.Odpływając wieczorem w sen myślał o symulatorze, nocąjednak inne wspomnienia wypełniały jego umysł.Często przypominał sobie rozkła-dające się wolno ciało Olbrzyma, lecz niejako piksele obrazu na ekranie.Było realne,a wokół wciąż unosił się delikatny zapach śmierci.Wiele rzeczy w jego snach wygląda-ło inaczej.Niewielką wioskę, która wyrosła między żebrami Olbrzyma, zamieszkiwa-ły teraz robale; salutowały mu ponuro jak gladiatorzy pozdrawiający Cezara, nim zginądla jego rozrywki.W swoich snach przestał nienawidzić robali i choć wiedział, że ukry-wają przed nim swoją królową, nie próbował jej szukać.Zawsze pospiesznie odchodziłod ciała Olbrzyma, a kiedy docierał do placu zabaw, dzieci już czekały, wilcze i drwią-ce.Znał ich twarze.Czasem był to Peter, a czasem Bonzo lub Stilson i Bernard; jednakrównie często te drapieżne stworzenia przybierały wygląd Alai i Shena, Dinka i Petry.A czasem jedno z nich było Valentine i we śnie ją także wpychał pod wodę i czekał, ażutonie.Szarpała się w jego uścisku i wyrywała, lecz w końcu nieruchomiała.Wtedy wy-ciągał ją z jeziora i układał na tratwie, gdzie leżała z nieruchomą twarzą.Krzyczał i pła-kał nad nią, powtarzał, że to tylko gra, gra, że tylko się bawił!Wtedy Mazer Rackham budził go, potrząsając za ramię. Krzyczałeś przez sen mówił. Przepraszam. Nieważne.Pora na kolejną bitwę.Tempo stopniowo wzrastało.Rozgrywali teraz zwykle dwie bitwy dziennie i Enderograniczył treningi do minimum.Kiedy inni odpoczywali, on studiował przebieg walk,próbując dostrzec własne słabości, odgadnąć, co się zdarzy następnym razem.Czasembył w pełni przygotowany na innowacje przeciwnika.A czasem nie. Uważam, że oszukujesz powiedział kiedyś Mazerowi. Tak?204 Obserwujesz moje ćwiczenia.Widzisz, nad czym pracuję.Mam wrażenie, że znaszwszystko, co robię. Większa część tego, co oglądasz, to symulacje.Komputer został zaprogramowanytak, by reagować na twoje manewry dopiero wtedy, gdy chociaż raz użyjesz ich w wal-ce. W takim razie komputer oszukuje. Potrzebujesz więcej snu, Ender.Ale nie mógł spać.Coraz dłużej czekał każdej nocy na sen, a ten, kiedy już nadszedł,dawał coraz mniej odpoczynku.Zbyt często się budził.Nie był pewien, czy to dlatego,by więcej myśleć o grze, czy po to, by uciec od swych snów.Miał wrażenie, że ktoś kie-ruje jego marzeniami i zmusza, by wracał do swych najgorszych wspomnień, by prze-żywał je na nowo w pozornej rzeczywistości.Noce stały się tak realne, że dni zdawałysię snem.Zaczynał się martwić, że nie potrafi jasno rozumować, że podczas gry będziezbyt zmęczony.Jak dotąd gra przywracała mu pełną świadomość.Zastanawiał się jed-nak, czy zauważy zmniejszenie potencjału swego umysłu.A ten obniżał się.Tak przynajmniej zdawało się Enderowi.Zwyciężał, lecz za każdymrazem tracił przynajmniej kilka myśliwców.Parę razy nieprzyjaciel zdołał go zmusić doodsłonięcia słabych punktów, których nie powinien odsłaniać; czasem był tak zmęczo-ny ciągłymi atakami, że zwycięstwo było efektem w równej mierze szczęścia, co strate-gii.Mazer analizował rozgrywkę z wyrazem pogardy na twarzy. Spójrz tylko mówił. Nie musiałeś tego robić.A Ender wracał do ćwiczeń z dowódcami eskadr i próbował podtrzymać ich mora-le.Zdarzało się jednak, że wyczuwali jego rozczarowanie ich nieudolnością; tym, że niebyli doskonali. Czasem popełniamy błędy szepnęła mu kiedyś Petra.To było błaganie o po-moc. A czasem nie odpowiedział.Jeśli ktoś jej pomoże, to na pewno nie on.On możeuczyć; niech gdzie indziej szuka przyjaciół.Wtedy nadeszła bitwa, która skończyła się niemal katastrofą.Petra poprowadziłaswoją grupę zbyt daleko.Znalezli się na odsłoniętej pozycji, co odkryła, gdy nie byłoprzy niej Endera.W ciągu kilku chwil straciła wszystkie swoje jednostki prócz dwóch.Wtedy wrócił Ender i polecił jej przesunąć się.Nie odpowiedziała.Nie poruszyła się.Jeszcze sekunda, i straciłaby oba pozostałe myśliwce.Ender natychmiast zrozumiał, że zbyt wiele od niej wymagał.Była znakomita i wzy-wał ją do gry częściej i w trudniejszych sytuacjach niż wszystkich pozostałych.Niemiał jednak czasu, by się o nią martwić ani by odczuwać wyrzuty sumienia.WezwałZwariowanego Toma, by przejął kierowanie dwoma myśliwcami, po czym spróbowałmimo wszystko zwyciężyć Petra zajmowała kluczową pozycję i teraz cała strategia205Endera traciła sens.Gdyby przeciwnik nie był zanadto gorliwy i zręczniej wykorzystałprzewagę, Ender poniósłby klęskę.Shenowi jednak udało się pochwycić grupę wrogichstatków w zbyt ciasnym szyku i zniszczyć je jedną reakcją łańcuchową.ZwariowanyTom wprowadził swoje dwie jednostki przez powstałą wyrwę i zadał spore straty,a choć myśliwce jego i Shena zostały w końcu zniszczone, Fly Molo zdołał dokończyćwymiatania i przypieczętował zwycięstwo.Pod koniec starcia Ender słyszał, jak Petra płacze i próbuje dostać się do mikrofonu. Powiedzcie mu, że przepraszam, byłam taka zmęczona, nie mogłam myśleć, po-wiedzcie Enderowi, że przepraszam.Nie było jej na kilku sesjach treningowych, a kiedy wróciła, nie była już tak szybkajak kiedyś ani tak śmiała.Straciła większość cech, czyniących z niej dobrego dowódcę.Ender nie mógł jej już wykorzystywać, chyba że w rutynowych, przeprowadzanych podścisłym nadzorem akcjach.Nie była głupia i widziała, co się dzieje.Rozumiała jednak,że nie ma wyboru, i powiedziała mu o tym.Nie zmieniało to faktu, że się załamała, a z pewnością wcale nie była najsłabszymz dowódców eskadr.Zrozumiał to jako ostrzeżenie: nie może wymagać od nich więcej,niż będą w stanie wytrzymać.Teraz, zamiast wzywać ich, gdy tylko potrzebował kon-kretnych umiejętności, musiał jeszcze pamiętać, jak często walczyli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]