[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ty ze słownikiem, a nie możesz. Rozumiem  powiedział Grubin. Proszę o wybaczenie.Sidorow zapalił.Na środkowym palcu błysnął w świetle księżyca masywnysygnet.Ach, ta bohema!  pomyślał Grubin.Sidorow przechwycił spojrzenieGrubina i powiedział z naciskiem: O tym właśnie sygnecie mowa!Gęste obłoki jasnego dymu unosiły się nad jego głową i szybko ciągnęły domknących po niebie obłoków. Poszliśmy z tym Ramakriszną do restauracji  ciągnął Sidorow. Jaksię okazało był on profesorem, biologiem, ale nie uznanym przez środowisko.A wiesz dlaczego? Zazdrościli mu talentu.Posiedzieliśmy sobie, wypiliśmy tegoichniego ginu z tonikiem, taki sobie ten napój.On za mnie zapłacił  bo skądniby ja miałem mieć walutę na szwendanie się po knajpach? I zaczęliśmy sobiegadać o planarii.Mówiąc Sidorow skierował się od rzeki w stronę cyrku.Grubin szedł oboki uważnie go słuchał.Słuchał i kiwał, nawet wtedy, kiedy nie wszystko rozumiał. Co ty tak ciągle kiwasz!  zakrzyknął Sidorow. Jakbyś wiedział, co tojest planaria. Dlatego właśnie nie przerywam  powiedział Grubin. Myślisz, że to kwiat? Tak myślę. Albo rodzaj liany. Nie wykluczam. A może to robak? Co? Krzywisz się? Zgadzam się na robaka. I słusznie czynisz  powiedział Sidorow. Bo planaria, to taki robak.Nanim wykonuje się masę doświadczeń.A jakie? Jakie? Rozgniatają go w mozdzierzu, a potem zjadają. Na surowo? Niemądry jesteś, Grubin! Nie ludzie go jedzą, a jego koledzy, może nawetrodzina  z tego samego słoika. Po co?39  Bo są głodne, oto dlaczego! Jak jesteś głodny to wszystko wtrząchniesz, conie? Wtrząchniesz, czy nie? Nie. No i głupiś.A trzeba żreć.Jak będziesz pożerał, to będziesz szanowany. Nie potrzebuję takiego szacunku, opartego na lęku  uroczyście oświad-czył Grubin. Aadnie gadasz  powiedział Sidorow. Ale mnie nie przekonałeś.Po-nieważ ja jestem mistrzem, a ty tylko widzem, publicznością. Ale ja też dużo czytam, eksperymentuję. Ach, opowiedz mi o swych eksperymentach!  powiedział z pogardą Si-dorow.Grubin nie obraził się, ponieważ nie miał prawa obrażać się na wielkiego ar-tystę. Nie przerywaj mi  ciągnął Sidorow. Teraz będzie najciekawsze.Opo-wiedział mi Ramakriszna, niech mu ziemia lekką będzie, że jeśli planaria pożreinną planarię, to wszystko co ta biedaczka w ciągu swego krótkiego żywota siędowiedziała, natychmiast staje się znane i jej rodzinie.No, na przykład, nauczyłasię wyłazić z labiryntu.A inne planarię nie były w tym szkolone.Ale jak tyl-ko przeżuły koleżankę, natychmiast wiedziały  wyjście prosto, potem w lewo,potem trzy razy w prawo! Kapujesz? To jest bardzo ciekawe  powiedział Grubin. Słowo honoru, to otwieraprzed nauką nowe, ogromne perspektywy! Nie cytuj mi pieśni, Sasza, nie trzeba! Nie trzeba pieśni! Nie o naukę tuchodzi.Nauka powinna służyć ludziom.Ale dalej opowiedział mi Ramakriszna,że niektórzy uczeni usiłowali te właściwości planarii przenieść na inne zwierzęta.Rozumiesz, po co? Oczywiście!  ucieszył się Grubin. %7łeby z labiryntu.wszyscy mogliwypełznąć! To płytkie myślenie.Zresztą, nie oczekiwałem od ciebie innego.Przecieżmamy do czynienia z wielką rewolucją w nauce! W pierwszej kolejności w edu-kacji! Makarenko pękłby z zazdrości.A Pestalozzi? Wyobrażasz sobie, co by sięstało z Pestalozzim?Sasza Grubin, szczerze mówiąc, nie wiedział kim jest Pestalozzi.Ale domyśliłsię, że musiał to być działacz z dziedziny edukacji ludowej.Dlatego zgodził się,że Pestalozzi umrze z zazdrości. Bo oni, rozumiesz, przez całe życie uczą, uczą i uczą.No ileż można takuczyć! A my  podaliśmy krowie kaszkę  i ta już wszystko wie.Ostatnie zdanie było niezrozumiałe.Grubin uprzejmie poprosił o wyjaśnie-nie  co ma krowa do Makarenki i Pestalozziego, którzy umierają z zazdrości.Sidorow znowu zatrzymał się, żeby mówić bardziej przekonująco i wyjaśnił,wolno, przystępnie, w prostych słowach:40  Mój indyjski przyjaciel Ramakriszna wykonał rozpuszczalnik z mieszankijaj kameleona i pyłu nefrytowego.Po dodaniu do roztartej w mozdzierzu tkankiżywej istoty otrzymujemy możliwość przyswajania zdolności.Sidorow podważył paznokciem kamyk, wieńczący sygnet, a ten otworzył sięjak pokrywka garnka.W zagłębieniu widać było jasny proszek. Widzisz? Przed śmiercią mi to przekazał. Proszę wyjaśnić jeszcze raz  poprosił Grubin. Tylko proszę się niegniewać, nie wszystko zrozumiałem. Czego nie zrozumiałeś? Do czego to się dodaje? Do roztartej tkanki.Do mięsa! To znaczy, jeśli planarię.się rozetrze, to z niej otrzymamy roztartą tkan-kę? Zuch, Grubin.Zaczynasz łapać  szczerze i dobrodusznie, na ile tylkopozwoliły mu grube bruzdy zmarszczek, uśmiechnął się Sidorow. Dokładnietak.Wezmę kogo chcę, dodaję rozpuszczalnika  i zjadaj. I to trzeba zjeść? Powtarzam: jeśli zmieszasz z rozpuszczalnikiem kaszę, maz, otrzymanąz tkanki dowolnej istoty, to wchłoniesz jej zdolności! Czy tak trudno to zrozu-mieć? To bardzo niezwykłe i dlatego niełatwe do zrozumienia  przyznał Gru-bin. Niby proste, ale niezwyczajne.Czyli należy rozumieć, że wasz Rama-kriszna nie tylko rozcierał planarię? I koty!  powiedział cicho Sidorow, a jego twarz w tym momencie nie-oczekiwanie i nieprzyjemnie się przeobraziła: wyciągnęła do przodu, zmniejszyła,a z ust dobiegło kocie miauczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl