[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ChÅ‚opak postÄ…piÅ‚ krok w stronÄ™ brata.- O rany, Davey - skrzywiÅ‚ siÄ™ z obrzydzeniem.- Zobacz na swoje nogi! - zawoÅ‚aÅ‚, po czym odwróciÅ‚ siÄ™ i też zwymioÂtowaÅ‚.Collie Entragian poczuÅ‚ siÄ™ tak, jakby znów znalazÅ‚ siÄ™ w roboÂcie, którÄ…, jak sÄ…dziÅ‚, porzuciÅ‚ na dobre w październiku, kiedy wyÂwalili go z pracy w komendzie policji w Columbus.Test antynarÂkotykowy wykazaÅ‚ w jego organizmie heroinÄ™ i kokainÄ™.NiezÅ‚a sztuczka, szczególnie biorÄ…c pod uwagÄ™, że nigdy w życiu nie próÂbowaÅ‚ narkotyków.Pierwsza zasada: chronić obywateli.Druga zasada: udzielić poÂmocy rannym.Trzecia zasada: zabezpieczyć miejsce przestÄ™pstwa.Czwarta.A tam, czwartÄ… zacznie siÄ™ przejmować, jak już siÄ™ upora z pierwÂszÄ…, drugÄ… i trzeciÄ….Nowa kasjerka ze sklepu - chuda dziewczyna o dwukolorowych wÅ‚osach, które aż kÅ‚uÅ‚y Colliego w oczy - wyÅ›liznęła siÄ™ z szoferki i zaczęła wygÅ‚adzać strasznie pomiÄ™ty fartuch.Za niÄ… wysiadÅ‚ kierowca.- Pan jest policjantem? - zapytaÅ‚.- Tak - odparÅ‚ Collie, bo nie chciaÅ‚o mu siÄ™ nic wyjaÅ›niać.Carverowie oczywiÅ›cie wiedzieli, ale byli zajÄ™ci dziećmi, a zgiÄ™ty wpół Brad Josephson nadal usiÅ‚owaÅ‚ uspokoić oddech.- WejdźÂcie wszyscy do sklepu.Wszyscy.Brad! ChÅ‚opcy! - poleciÅ‚, podnoszÄ…c gÅ‚os przy ostatnim sÅ‚owie, żeby Reedowie wiedzieli, że to o nich chodzi.- Nie, nie, ja lepiej pójdÄ™ do domu - rzekÅ‚ Brad.WyprostoÂwaÅ‚ siÄ™, spojrzaÅ‚ ponad ulicÄ… na ciaÅ‚o Cary’ego, a potem na Entragiana.Jego twarz wyrażaÅ‚a skruchÄ™, ale i determinacjÄ™.Dobrze, że choć zÅ‚apaÅ‚ wreszcie oddech; Collie już zaczÄ…Å‚ sobie przypominać zasady reanimacji.- Belinda jest sama i.- Rozumiem, ale na razie niech pan lepiej wejdzie do sklepu, panie Josephson.Ta furgonetka może wrócić.- Wrócić? Po co? - zapytaÅ‚ David Carver.Wciąż trzymaÅ‚ w ramionach córeczkÄ™ i patrzyÅ‚ na Entragiana poÂnad jej gÅ‚owÄ….- Nie wiem - wzruszyÅ‚ ramionami Collie.- Tak samo jak nie wiem, dlaczego przyjechaÅ‚a.Ale tak bÄ™dzie bezpieczniej.WejdźÂcie do Å›rodka, ludzie.- Ma pan prawo wydawać nam polecenia? - spytaÅ‚ Brad.Jego ton, choć nie prowokacyjny, sugerowaÅ‚ jednak, że nie.ColÂlie zaplótÅ‚ rÄ™ce na swej nagiej piersi.Depresja, która go gnÄ™biÅ‚a, odÂkÄ…d odszedÅ‚ ze sÅ‚użby, ostatnio nieco zelżaÅ‚a, a teraz poczuÅ‚, że doÂpada go na nowo.PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….Nie.Nie ma prawa.Nie dzisiaj.- No to wracam do żony - rzekÅ‚ Josephson.- ProszÄ™ siÄ™ nie obrażać, panie Entragian.Collie uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ półgÄ™bkiem, sÅ‚yszÄ…c ostrożny ton tamtego.Ty zostaw mnie w spokoju, a ja zostawiÄ™ ciebie - oznajmiaÅ‚.- Ależ skÄ…d - odparÅ‚.Bliźniacy popatrzyli niepewnie najpierw na siebie, potem na Colliego.ZrozumiaÅ‚, o co im chodzi, i rzekÅ‚ z westchnieniem:- Dobra, ale idźcie z panem Josephsonem.I jak dojdziecie do domu, zaraz wchodźcie do Å›rodka, koleżanki też.Okay?Blondyn skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Jim.ty jesteÅ› Jim, prawda? - zapytaÅ‚ Entragian.ChÅ‚opak potwierdziÅ‚, ocierajÄ…c z zakÅ‚opotaniem zaczerwienione oczy.- WaÂsza mama jest w domu? Albo ojciec?- Mama.Tata jeszcze w pracy.- Dobra, chÅ‚opcy.Idźcie.Pospieszcie siÄ™.Ty też, Brad.- Postaram siÄ™ - odparÅ‚ Brad.- Chociaż coÅ› mi siÄ™ zdaje, że normÄ™ już na dziÅ› wyrobiÅ‚em.CaÅ‚a trójka ruszyÅ‚a w górÄ™ ulicy jej zachodniÄ…, nieparzystÄ… stronÄ….- Ja też bym wolaÅ‚a zabrać dzieci do domu, panie Entragian - powiedziaÅ‚a Kirsten Carver.SkinÄ…Å‚ z westchnieniem gÅ‚owÄ….Jasne, psiakrew, zabieraj je, doÂkÄ…d chcesz.Choćby na AlaskÄ™.ChciaÅ‚o mu siÄ™ palić, ale papierosy zostawiÅ‚ w domu.Nie paliÅ‚ przez dziesięć lat, dopóki te sukinsyny ze Å›ródmieÅ›cia nie kazaÅ‚y mu zamknąć drzwi z tamtej strony.WróÂciÅ‚ do naÅ‚ogu przerażajÄ…co szybko.Teraz miaÅ‚ chęć na papierosa, ponieważ siÄ™ zdenerwowaÅ‚.Nie byÅ‚ roztrzÄ™siony z powodu leżąceÂgo na trawniku chÅ‚opca, co można by zrozumieć, ale po prostu zdeÂnerwowany.Zdenerwowany jak wszyscy diabli - jak powiedziaÂÅ‚aby jego matka.Ale czym?Tym, że na tej ulicy jest zbyt wielu ludzi - odpowiedziaÅ‚ soÂbie - wÅ‚aÅ›nie tym.O, naprawdÄ™? A co to wÅ‚aÅ›ciwie znaczy?Nie wiadomo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]