[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie tylko obce, gdyż nie wszystko co obce musi być niebezpieczne, ale w jakiÅ› sposób czuÅ‚, że jest ono nic do przyjÄ™cia dla niego samego i jemu podobnych.Nie, nieobce, zdecydowaÅ‚a jakaÅ› czÄ…steczka jego jaźni podczas krótkiej podróży do czekajÄ…cego naÅ„ Kolderczyka, lecz nieludzkie, gdy tymczasem czarownice z Estcarpu byÅ‚y ludźmi, bez wzglÄ™du na to, jakie jeszcze niezwykÅ‚e zdolnoÅ›ci mogÅ‚y posiadać.Drgania Å›cian ustaÅ‚y.Simon stanÄ…Å‚ z dala od drzwi niepewÂny, w którÄ… stronÄ™ siÄ™ otworzÄ….Nie miaÅ‚ jednak wÄ…tpliwoÅ›ci, te siÄ™ otworzÄ… i rzeczywiÅ›cie tak siÄ™ staÅ‚o.Tym razem z zewnÄ…trz dochodziÅ‚y jakieÅ› dźwiÄ™ki, stÅ‚umioÂny pomruk, ostry ton odlegÅ‚ych gÅ‚osów.WyszedÅ‚ ostrożnie do niewielkiej alkowy.I jeszcze raz ze zdwojonÄ… siÅ‚Ä… odczuÅ‚ obcość tego miejsca, choć widok wydaÅ‚ mu siÄ™ znajomy.Na jednej Å›cianie wyeksponowana byÅ‚a olbrzymia mapa.Drogi, gÅ‚Ä™boko wciÄ™ta linia brzegowa, uksztaÅ‚towane trójwymiaroÂwo góry - wszystko to już kiedyÅ› widziaÅ‚.W niektórych miejscach mapy wpiÄ™te byÅ‚y różnokolorowe żaróweczki.lampki, wzdÅ‚uż wybrzeża, gdzie znajdowaÅ‚a siÄ™ nie istniejÄ…ca już twierdza Sulkar, byÅ‚y fioletowe, na równinach Estcarpu paliÅ‚y siÄ™ Å›wiateÅ‚ka żółte, w Karstenie zielone, a w Alizonie czerwone.Mapa wisiaÅ‚a nad stoÅ‚em, na którym w pewnych odstÄ™pach umieszczone byÅ‚y maszyny, od czasu do czasu wydajÄ…ce jakieÅ› dźwiÄ™ki lub zapalajÄ…ce maÅ‚e Å›wiateÅ‚ka kontrolne.PomiÄ™dzy każdÄ… parÄ… maszyn, odwróceni plecami do Simona, caÅ‚Âkowicie zaabsorbowani urzÄ…dzeniami na stole, siedzieli ludzie w szarych fartuchach i czepkach.TrochÄ™ z boku staÅ‚ mniejszy stół czy biurko, przy którym siedziaÅ‚o trzech innych Kolderczyków.Åšrodkowy z tej trójki miaÅ‚ na gÅ‚owie metalowy kask, z którego zwieszaÅ‚y siÄ™ rurki i caÅ‚a pajÄ™czyna przewodów prowadzÄ…cych do stojÄ…cego za nim pulpitu.Jego twarz byÅ‚a pozbawiona wyrazu, oczy miaÅ‚ zamkniÄ™te.Jednak nie spaÅ‚, ponieważ od czasu do czasu jego palce sprawnie dotykaÅ‚y guziczków i dźwigni na umieszczonej przed nim tablicy.Simon objÄ…wszy wzrokiem caÅ‚Ä… scenÄ™ nabraÅ‚ przekonania, że znajduje siÄ™ w sztabie jakiegoÅ› ważnego zbiorowego przedsiÄ™wziÄ™cia.Tym razem sÅ‚owa skierowane do niego nie rozlegÅ‚y siÄ™ z powietrza, wypowiedziaÅ‚ je mężczyzna siedzÄ…cy po lewej stronie tego w metalowym kasku.SpojrzaÅ‚ na Simona, a jego pÅ‚aska twarz o nadmiernie rozwiniÄ™tej górnej poÅ‚owie, poczÄ…tÂkowo wyrażaÅ‚a głównie zniecierpliwienie, które jednak przeÂksztaÅ‚caÅ‚o siÄ™ w Å›wiadomość, że ma do czynienia z kimÅ› należącym do innego gatunku.Simon skoczyÅ‚.Nie mógÅ‚ liczyć, że dotrze do koÅ„ca stoÅ‚u, ale w jego zasiÄ™gu znajdowaÅ‚ siÄ™ jeden z Kolderczyków obsÅ‚ugujÄ…cych maszyny.UderzyÅ‚ kantem dÅ‚oni, wymierzajÄ…c cios, który mógÅ‚by zÅ‚amać kark, ale pozbawiÅ‚ tylko ofiarÄ™ przytomnoÅ›ci.TrzymajÄ…c obwisÅ‚e ciaÅ‚o jak tarczÄ™, Simon cofnÄ…Å‚ siÄ™ do Å›ciany przy drugich drzwiach, majÄ…c nadziejÄ™, że uda mu siÄ™ tamtÄ™dy wyjść.Ku jego zdziwieniu mężczyzna, który pierwszy zauważyÅ‚ jego przybycie, nie czyniÅ‚ żadnych prób, by go zatrzymać, przynajmniej prób fizycznych.PowtórzyÅ‚ jedynie wolno i doÂbitnie w jÄ™zyku tubylców z kontynentu:- Powrócisz do swojej jednostki.Zameldujesz siÄ™ w punkÂcie kontrolnym.W czasie gdy Simon nadal wycofywaÅ‚ siÄ™ do drzwi, jeden z mężczyzn, który przedtem siedziaÅ‚ obok jego obecnego więźnia, odwróciÅ‚ zdumione oblicze od Simona, przenoszÄ…c wzrok na siedzÄ…cych przy koÅ„cu stoÅ‚u, a potem znów na Simona.Reszta jego kolegów spoglÄ…daÅ‚a znad maszyn z taÂkim samym zdziwieniem, kiedy ich oficer wstaÅ‚.ByÅ‚o jasne, że oczekiwali od Simona natychmiastowego i bezwarunkowego posÅ‚uszeÅ„stwa.- Wrócisz do swojej jednostki! Natychmiast! Simon rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.Rezultat tej reakcji byÅ‚ zaiste zaÂdziwiajÄ…cy.Wszyscy obecni, z wyjÄ…tkiem mężczyzny w metaÂlowym kasku, który na nic nie zwracaÅ‚ uwagi, wstali z miejsc.Ci z dużego stoÅ‚u ciÄ…gle patrzyli na dwóch zwierzchÂników w koÅ„cu pomieszczenia, jakby w oczekiwaniu na rozkazy.Simon pomyÅ›laÅ‚, że gdyby skrÄ™caÅ‚ siÄ™ w agonii, nie byliby tak zaskoczeni, jego reakcja na rozkaz oszoÅ‚omiÅ‚a ich caÅ‚kowicie.CzÅ‚owiek, który wydaÅ‚ ten rozkaz, poÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na ramieniu swego towarzysza w kasku, potrzÄ…sajÄ…c nim Å‚agodnie.Gest ten, choć tak powÅ›ciÄ…gliwy, zdawaÅ‚ siÄ™ wyrażać najwyższÄ… panikÄ™.Przyzwany w ten sposób do rzeczywistoÅ›ci Kolderczyk otworzyÅ‚ oczy, rozejrzaÅ‚ siÄ™ dokoÅ‚a, najpierw z niecierÂpliwoÅ›ciÄ…, a potem z widocznym osÅ‚upieniem.PatrzyÅ‚ na Simona, jakby obserwowaÅ‚ cel.To co nastÄ…piÅ‚o, nie byÅ‚o fizycznym atakiem, ale uderzeÂniem niewidzialnej siÅ‚y, niemożliwej do okreÅ›lenia dla kogoÅ› niewtajemniczonego.Ale to byÅ‚ cios, który przygwoździÅ‚ Simona do Å›ciany, odebraÅ‚ mu zdolność poruszania.CiaÅ‚o, którym zasÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ jak tarczÄ…, wyÅ›liznęło mu siÄ™ z ramion i osunęło na podÅ‚ogÄ™.Nawet oddychanie staÅ‚o siÄ™ dla Simona wysiÅ‚kiem, na którym musiaÅ‚ siÄ™ skoncentrować.Jeżeli zostanie w miejscu, pod naciskiem niewidzialnej miażdżącej rÄ™ki, nie przeżyje.Znajomość z czarownicami z Estcarpu wyostrzyÅ‚a jego percepcjÄ™.PomyÅ›laÅ‚, że to, co zÅ‚apaÅ‚o go w puÅ‚apkÄ™, nie byÅ‚o tworem ciaÅ‚a, ale umysÅ‚y wiÄ™c tylko przez umysÅ‚ może być zwalczone.Z tego rodzaju mocÄ… zetknÄ…Å‚ siÄ™ jedynie w Estcarpie i nie miaÅ‚ wprawy w posÅ‚ugiwaniu siÄ™ niÄ….ZbierajÄ…c wszystkie siÅ‚y woli skoncentrowaÅ‚ siÄ™ na podniesieniu rÄ™ki, lecz ta poruszaÅ‚a siÄ™ tak niezdarnie, że obawiaÅ‚ siÄ™ niepowodzenia.Teraz kiedy oparÅ‚ jednÄ… dÅ‚oÅ„ na Å›cianie, do której przykuÅ‚a go nieznana energia, podniósÅ‚ drugÄ… dÅ‚oÅ„.Choć bolaÅ‚y go mięśnie i gÅ‚owa, zdoÅ‚aÅ‚ odepchnąć siÄ™ i odejść od Å›ciany.Czy dostrzegÅ‚ cieÅ„ zaskoczenia na szerokiej twarzy Kolderczyka w metalowym kasku?NastÄ™pnym posuniÄ™ciem Simona nie kierowaÅ‚a Å›wiadoÂmość.PodniósÅ‚ prawÄ… rÄ™kÄ™ na wysokość serca i nakreÅ›liÅ‚ w powietrzu pewien znak.WidziaÅ‚ go już po raz trzeci.Przedtem jednak nakreÅ›liÅ‚a go dÅ‚oÅ„ mieszkanki Estcarpu i przez chwilÄ™ pÅ‚onÄ…Å‚ jasnym ogniem.Teraz rysunek również rozbÅ‚ysnÄ…Å‚, ale rozpryskujÄ…cÄ… siÄ™ bielÄ….I w tym momencie Simon mógÅ‚ siÄ™ poruszyć! Nacisk zelżaÅ‚.PodbiegÅ‚ do drzwi, wykorzystujÄ…c chwilowÄ… możliwość ucieczki w leżące za nimi nieznane terytorium
[ Pobierz całość w formacie PDF ]