[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hege nieraz już dawała dowody, że była dobrą i oddaną siostrą, ale niestety ostatnio gniewała się dużo częściej niż dawniej.- Bo rozumiesz: dzisiaj to jest dzisiaj.- No dobrze, niech tak będzie - zgodziła się Hege.9Dzisiaj jest dzisiaj.Mattis włóczył się w pobliżu domu i rozmyślał.W jego śnie istniały trzy rzeczy.On sam był odmieniony w trojaki sposób.Krążył dokoła w piękny letni poranek.Hege na pewno siedziała w izbie, zła, bo nie poszedł szukać pracy, ale tak być musiało.Nowe wydarzenie było zbyt świeże i doniosłe.Czuł ożywczy powiew wiatru, ze wszystkich stron płynęły miłe wonie.Trzy wielkie zmiany.Ale rozwiały się wczesnym rankiem, nic innego nie mógł sobie wyobrazić - pozostało mu bowiem tylko głuche wspomnienie.Mimo to, gdy tak krążył dokoła, niespodziewanie usłyszał jakby głos, dźwięk śpiewny, zaczarowany, ale prawdziwy i rzeczywisty.“Jestem odmieniony w trojaki sposób, lecz dzisiaj jest dzisiaj.Zdumiewające, czemu Hege nie potrafi tego wszystkiego zrozumieć" - dumał Mattis schodząc nad brzeg jeziora.Stanął nad wodą i puszczał kaczki, jak mały chłopiec.Gładka tafla jeziora ani drgnęła, wszelkie próby łowienia ryb na nic by się nie zdały, a zatem Mattis mógł z całym spokojem pozostawić łódź u brzegu.Trzy rzeczy ze snu na pewno go otaczały, czekały w pobliżu.A nadto tej nocy on sam się odmienił.Wszystko, co pragnął, aby się w nim zmieniło, uległo przeobrażeniu, zgodnie z jego wolą.Stał z zamglonym wzrokiem, jakby nieobecny, i rzucał w wodę kamienie wielkości pięści.- Mattis! Chodź jeść - woła Hege od progu.Miłe dobrze znane nawoływanie kobiety.Trzy rzeczy zniknęły.Hege nie potrzebowała dodawać: “Chodź zaraz!" Mattis szybko reagował na wezwanie do jedzenia, biegł pod górę pędem i zaraz siadał do stołu.- Jedz, póki mamy co jeść - rzekła Hege podsuwając mu talerz.Wiedział dobrze, że tak powiedziała, ponieważ nie chciał iść szukać pracy.Dlatego tak się odezwała.- Jeżeli ktoś się zmienił w trojaki sposób - zaczął Mattis nie przerywając jedzenia.- Co za trojaki sposób?- To się łączy z tym, czego ty nie możesz wiedzieć.I z dziewczętami także.- Jedz teraz, jedz.- Ty się nigdy nie zmienisz, zawsze jesteś taka sama - zawołał gniewnie.- Nie potrafisz tego zrozumieć.- Nie, nie potrafię, ale czy ty pomyślałeś o tym, że jutro masz pójść do wsi?“Ona jest uparta i dziwna - zauważył Mattis w duchu.- Ale dzięki temu mamy co jeść.”- Powiedziałem, że pójdę, to pójdę - stwierdził, a jednocześnie przerażenie ogarnęło go, gdy wspomniał, że bezradny stanie w obliczu umiejętnie i szybko pracujących ludzi.Hege pilnie robiła kaftan.Mattis błagalnym tonem prosił:- Pójdziesz zobaczyć ptaka, kiedy przyleci tu wieczorem? Dziś rano powiedziałaś, że chcesz na niego popatrzyć?- Dzisiaj nie, będzie za późno.- Przecież powiedziałaś.- Wolę iść spać - odparła stanowczo.- A gdybyś się już nigdy nie obudziła? Dopiero wtedy byś żałowała - nalegał z uporem.Hege wzdrygnęła się.Te słowa podziałały Ha nią w sposób dla niego niezrozumiały.- Milcz, Mattis! - zawołała porywczo.Zerwał się do ucieczki.Rzuciła za nim jeszcze kilka słów, ale nie dosłyszał, co mówiła, bo przerażony już znajdował się za drzwiami.Wieczorem siedząc na przyzbie czuł dziwny niepokój w sercu i w rękach.Hege mimo wszystko zaryzykowała i poszła spać.Czas już na ptaka.Słychać jego zew, widać skrzydła trzepoczące trochę bezradnie w szybkim locie.Ptak szybuje wysoko w łagodnym nocnym powietrzu, a jednocześnie przeszywa na wskroś serce Mattisa.Miękki, ciemny cień czegoś niepojętego wypełnił go całego.“Ja i słonka to jedno" - błysnęła niejasna myśl.Uradowany złożył sobie przyrzeczenie: “Jutro pójdę, bo Hege tego chce, byle tylko burzy nie było.Błyskawica zawsze jest błyskawicą i wtedy nie pójdę, zresztą ona wie, że nie pójdę."Zaczekał, póki słonka przeleciała dwukrotnie, dopiero wtedy poszedł położyć się w izbie, którą wypełniał przytulny półmrok letniej nocy.Jeśli Mattis oczekiwał, że sen się powtórzy, spotkał go ciężki zawód.Nie zobaczył choćby cienia dziewczyny czy gaju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]