[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Johnny widział przed sobą jedynie twarz myśliwego, który wie, żezdobycz i tak nie umknie mu spod lufy.Potem Prezydent uścisnął dłonie pozostałym i wszyscyusiedli.Johnny po raz pierwszy był w tym pokoju, do tej pory, czyli dwa razy, wpuszczany byłbezpośrednio do sypialni Prezydentowej.Domyślił się, że niezwykły wstęp zapowiada dalszezmiany, więc ciekawie rozglądał się wokół.Gabinet był niewielki, ale ładnie urządzony.Przynajmniej Johnny'emu się podobał.Prezydent, siwy i poważny, w ciemnopopielatym garniturze, siedział za wielkim bordowymbiurkiem.Za nim na ścianie wisiała mapa państwa, tego sprzed wojny, a nad nią godło.Oboksztandar.Na biurku stało kilka telefonów w różnych kolorach i piętrzył) się jakieś szpargał), aprzed nim przycupnęły skórzane iotele, w których usiedli goście.Zciany po obu bokach Procreatorazajęte były w całości przez wielkie szafy biblioteczne./a których ciemnymi.matowymi szybamidomyślał się niew)raznych grzbietów ksiąg.Jedne szklane drzwi były odsunięte i Johnny dostrzegł,że te grzbiet) były również skórzane, a ponadto tłoczone złotem.Sufit pokrywał fresk przedstawiający akt państwowotwórczy.Procreator obejrzał sobie towszystko i skierował pytający wzrok na gospodarza.Prezydent nie kwapił się jednak dorozpoczęcia rozmowy.Sekretarka podała prawdziwa kawę i wobec tego rarytasu wszelkie innesprawy doczesne zeszły na plan dalszy.Wreszcie musiał przerwać milczenie.- Moja żona już się przygotowuje - powiedział Prezydent, a brwi Johnny'ego powędrowaływ górę.Po raz pierwszy odbywały się tu takie ceregiele.- Ponieważ dzisiaj - kontynuowałPrezydent - wszystko odbędzie się trochę inaczej niż za poprzednimi twoimi wizytami (Ach.znówte wizyty - pomyślał Procreator), więc prosiłbym cię, Johnny, byś się niczemu nie dziwił iwykonywał wszystko, o co zostaniesz poproszony.Po pierwsze: ja będę cały czas z wami, tak jak ilekarze, i sanitariusze.Po drugie: wiem.że twoje ataki złości i buntu stają się coraz rzadsze, alebardzo bym nie chciał (rozumiesz, co mam na myśli?), abyś akurat dziś zachował sięnieodpowiednio.To mogłoby być i dla ciebie bardzo niemiłe.Poza tym chciałbym wiedzieć, czysmakowało ci śniadanie?- Taki jesteś? - pomyślał Johnny.- Więc znów polityka kija i marchewki? Poczekaj, jakmnie wkurzysz, to ci taki cyrk urządzę, że ani ty.ani ta twoja jędza nie pozbieracie się z rozumemze śmiechu!- Owszem, smakowało - powiedział głośno.- Dziękuję.Ale chciałbym wiedzieć.Prezydent podniósł ostrzegawczo dłoń do góry.Zadzwonił telefon i zdawało się, że tenstarszy już mężczyzna niemal wessał się w słuchawkę.- Co tu się dzieje? - zastanawiał się Johnny.- On jest wyraznie zdenerwowany.Zachowujesię jak młody ojciec przed porodówką! A przecież do tej pory nic go nie obchodziło.nawet niewiedział, kiedy byłem tu przyprowadzany i wyprowadzany, i gdyby nie moi goryle, to nikt by mnienie wyratował ze szponów tego jego babska!- Wszystko gotowe! - sapnął Prezydent, odkładając słuchawkę.- Możemy iść.Porozmawiamy podczas lunchu.Gdy Johnny przekroczył próg pokoju, w którym czekała na niego oblubienica, od razuwszystko stało się dlań jasne.Prezydent miał nową żonę, niewyobrażalnie śliczne młodestworzenie, które przerażonym wzrokiem ogarnęło wchodzących i odgadnąwszy w Johnnymnieomylnym instynktem ofiary swego prześladowcę, skuliło się ze strachu i odrazy.Procreatorowizrobiło się nieprzyjemnie.Mimo przeżytych lat i paskudnych doświadczeń potrafił odczuwaćjeszcze podobne wrażenia.Dziewczyna była tak piękna i młoda, że ogarnęła go niezwykłatkliwość.Przez chwilę podejrzewał nawet, że nie ma ustawowych piętnastu lat, a więc może byćjego córką, ale myśl tę odrzucił szybko.Była starsza, niewiele, to fakt, lecz gdyby to on, Johnny.był jej ojcem, Prezydent na pewno sprowadziłby Procreatora z innego miasta.To, że czekała na niego, również było określeniem na wyrost.Leżała rozpięta na foteluginekologicznym, poniżona, przerażona i nade wszystko nieszczęśliwa.Johnny wiedział, co toponiżenie i starał się wczuć w sytuację dziewczyny.Prezydent, najwidoczniej zazdrosny i czujnyjak Argus, postanowił, że cały akt ma być jak najbardziej zbliżony - w jego wyobrażeniu - doniemal chirurgicznego zabiegu.Dodatkowo postanowił być obecny, by nie dopuścić do żadnychczułości.Dziewczyna była na razie przykryta prześcieradłem; staruch podszedł do niej i coś jejszeptał do ucha, na co ona kiwała potakująco głową, a usta coraz bardziej wykrzywiały się wpodkówkę.Wreszcie skinął głową w stronę Johnny'ego i lekarzy na znak przyzwolenia.Johnnypodszedł do fotela.Rozebrał się, a tymczasem sanitariusze opuścili nieco leże, tak by mu byłonajwygodniej.Dziewczyna miała kurczowo zaciśnięte powieki i głowę starała się obrócić jak najdalej wbok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]