[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I uczynił z niej wielką gwiazdę.Wszystkie te informacje Christopher rejestrował mimochodem, bo podobnesprawy raczej go nie interesowały, ale kiedy Madonna mówiła, mógł przynajmniejspokojnie jej się przyglądać. Czy z tobą wszystko w porządku? spytała nagle Serenity.Przytaknął, chociaż zaskoczyło go, że w ogóle się zorientowała.Wkrótce potem Serenity wstała i wzięła się za zmywanie.Wydawało mu się, żetym razem hałasowała metalowymi miskami bardziej niż zwykle.Zapadł zmierzch.Kyle zaproponował, żeby się już położyli.On tej nocy miał spaćw samochodzie, a Christopher z Georgem w namiocie. Dobrze wypocznij poradził Christopherowi. Jutro czeka nas etapprowadzący przez okolicę o dużym zasięgu telefonii komórkowej, bez żadnej przerwyna odpoczynek.Musimy wyruszyć rano.ODYSEJA45 | Serenity spała kamiennym snem.Nocleg w małym namiocieprzypomniał jej dzieciństwo, lato w lesie i przygody wśród natury, czas spędzonyz Kylem, mamą i tatą.Chociaż płótno namiotu nieco cuchnęło, dawno już nie czułasię tak bezpiecznie.W pewnym momencie jednak coś ją nagle obudziło.Zerwała sięz posłania i dopiero po kilku sekundach zorientowała się, gdzie jest i co się właściwiedzieje.Jeszcze nie wstał dzień, ale noc nie była już głęboka.Wczesny ranek.Madonny nie było.Jej śpiwór leżał pusty, namiot był otwarty.Poły plandeki łopotałyna wietrze.Uznała, że przyjaciółka pewnie poszła się wysiusiać.Uspokojona,ziewnęła, położyła się w śpiworze i mrucząc, zamknęła oczy.I wtedy właśnieusłyszała głosy.Głosy pełne zdenerwowania, kłócące się szeptem.Ponownie uniosła głowę, podczołgała się i wychyliła z namiotu, sprawdzając,z której strony dobiega dzwięk.Tam, od aut.Dwie postaci, cieniste kontury na tleciemnych drzew oraz krzaków.Zacisnęła powieki, dając oczom czas, abyprzyzwyczaiły się do światła.Jedna z sylwetek to bez wątpienia była Madonna.Druga, barczysta, to z pewnością jej brat George.Stali przy jego samochodzie,Indianin wyraznie perswadował coś siostrze, wyglądało na to, że jest bardzorozgniewany.Dziewczyna skuliła głowę w ramionach i tylko od czasu do czasuważyła się na jakąś odpowiedz, ale każda jej replika wywoływała chyba jeszczeostrzejsze słowa.Serenity nie miała pojęcia, o co może im chodzić.Nadstawiła uszu, ale chociażwokół panowała zupełna cisza, niczego nie zrozumiała.Czy to możliwe, żeby kłócilisię w języku swojego plemienia? W każdym razie tak się wydawało, chociaż Serenityjeszcze nigdy wcześniej nie słyszała, aby Madonna czy George używali innego językapoza angielskim.Nieważne jednak, o co się kłócili, na szczęście nie obudzili nikogoinnego.Serenity wróciła więc do śpiwora i gdy niedługo potem Madonna pojawiła sięw namiocie, udała, że śpi.Indianka milczała, jednak minęła cała wieczność, zanimwreszcie przestała się wiercić.A Serenity po prostu zasnęła ponownie.46 | Christopher uznał poranek za wyjątkowo nieprzyjemny.Kyle obudziłwszystkich wcześnie, woda w jeziorze była zimniejsza, niż się spodziewał, a ogniskodawało głównie dym, a nie ciepło.W dodatku płatki kukurydziane zamokły.Noi Kyle nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie wyruszą. Tak jak mówiłem, dzisiaj nie robimy żadnej przerwy zaznaczył. Musimyprzejechać przez miasta, przez równiny, a wszędzie będzie zasięg telefoniikomórkowej.Wytrzymasz?Christopher wzruszył ramionami. Muszę. Ponieważ taka odpowiedz najwyrazniej nie zadowoliła Kyle a, więcdodał jeszcze: Tak sądzę.Szczerze mówiąc, w nocy kiepsko spał.Zpiwór leżał tylko na cienkiej karimacie,więc Christopher długo nie mógł zmrużyć oka.Bez końca przewracał się z boku nabok, szukając jakiejś wygodnej pozycji której zresztą nie znalazł.W końcu zasnął,ale chyba tylko z wyczerpania; George za to spał jak kamień.Christopher czuł siętrochę zestresowany.Ale przecież na pewno mu się uda.Musi.Raczej dziwnie by towyglądało, gdyby powiedział: Ach nie, nie czuję się jakoś najlepiej, więc straćmyjeszcze jeden dzień.Gdy ruszali, między Madonną a jej bratem doszło do krótkiej wymiany zdań.George upierał się, że dzisiaj to on poprowadzi auto. No to ja pojadę z Kylem odcięła się Madonna.A potem zwróciła się dopozostałych: Nie będzie problemu, prawda?Kyle uniósł brwi. Jeśli o mnie chodzi, to nie.Christopher długo się nie zastanawiał. Więc ja pojadę z Georgem.Nikt się nie sprzeciwił, tylko Serenity jakoś dziwnie na niego spojrzała.W każdym razie lepsze to, niż przez całą drogę mieć Madonnę przed oczyma.Niepotrzebnie by go rozpraszała, a musiał trzymać chip w ryzach.I może George da się namówić na wyłączenie radia.47 | Neal Lundkvist również zle spał tej nocy.Wszystko przez ten stary dom,w którym wszędzie cuchnęło, bo przecież inaczej tej woni nie dało się określić.A dotego jeszcze wilgotne ściany, dach i podłoga no i odezwał mu się reumatyzm.Skądw ogóle wziął się tutaj taki dom? Musiał mieć ze sto lat, chyba powstał w czasach,gdy USA wciąż jeszcze były głównie krajem rolniczym.W lesie, w obozowisku, jakoś dawał sobie radę.Przynajmniej miał tam świeżepowietrze, a nie taką atmosferę gnicia i rozpadu, charakterystyczną dla starych ruder.Chociaż puszczańskie życie również niezbyt mu służyło.Dotąd dzielnie znosiłwszystkie związane z nim niedogodności i powtarzał sobie, że to przecież zdrowowystawiać ciało na wiatr oraz niepogodę jednak przez ostatnie dwa dni gotowość dorobienia podobnych rzeczy gdzieś zniknęła.Coraz częściej zastanawiał się, cowłaściwie tutaj robi.Do czego to wszystko prowadzi.Czym tak naprawdę jest ichucieczka, poza szaloną wyprawą bez perspektyw.Ktoś rozpalił w kominku ogień.Dobrze było stać przed płomieniami, ogrzać się,aż ciepło przepędzi ból z kończyn.Jeremiah oraz pozostali zgromadzili się wokół stołu, na którym rozpostarto mapę.Omawiali dalsze posunięcia jakie szlaki obrać, jak się porozdzielać, z kim chcą sięskontaktować.Tego ostatniego Neal początkowo nie rozumiał z kim w ogóle chcielisię kontaktować i po co? W końcu pojął, że Je-remiah nie zrezygnował planuwyjawienia światu ich wiedzy na temat Koherencji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]