[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Humor jego kochanki byÅ‚ trudny do przewidzenia.MÅ‚ody arystokrata pomyÅ›laÅ‚, że lepiej wyjść zanim siÄ™ obudzi.Jego palÂce dotykaÅ‚y garderoby jak czegoÅ› obcego i dziwnego, naciÄ…gÂnÄ…wszy spodnie i koszulÄ™ na swe koÅ›ciste ciaÅ‚o, porzuciÅ‚ próby odszukania sandałów i opuÅ›ciÅ‚ komnatÄ™ boso.Wieczór byÅ‚ ciepÂÅ‚y, niemniej jednak nie byÅ‚ pewien, który to jest wieczór.Ten nowy narkotyk zostawiÅ‚ w ustach uczucie suchoÅ›ci i nieÅ›wieżoÅ›Âci, a umysÅ‚ przeżarty i wypalony.PotrzebowaÅ‚ piwa i rozrywki.Zbudowana bez planu rezydencja leżaÅ‚a cicha i pusta, kiedy snuÅ‚ siÄ™ przez korytarze.Jego sÅ‚użba - czy daÅ‚ im wolnÄ… noc? Zbyt wiele luk miaÅ‚ w pamiÄ™ci - może przypomni sobie coÅ› później.Zabrawszy z zaÅ›mieconej pracowni foliaÅ‚ nieoprawioÂnych pergaminów, Opyros potykajÄ…c siÄ™, opuÅ›ciÅ‚ paÅ‚ac i popÅ‚yÂnÄ…Å‚ poprzez mrok Enseljos w poszukiwaniu Kane'a.IPOETA W NOCYTÅ‚uste Å›wiatÅ‚o sÄ…czyÅ‚o siÄ™ na wilgotny bruk z wejÅ›cia do „TaÂwerny Stancheka", oÅ›wietlaÅ‚o kÅ‚Ä™by żółtego dymu wypÅ‚ywajÄ…ce przez podartÄ… skórzanÄ… zasÅ‚onÄ™.Opyros kroczyÅ‚ na chwiejnych nogach przez ciemnÄ… ulicÄ™, omijajÄ…c dziury w zniszczonej droÂdze.Kolory i ksztaÅ‚ty ciÄ…gle taÅ„czyÅ‚y mu przed oczami, a z kaÂÅ‚uż czarnej wody wyglÄ…daÅ‚y ku niemu jakieÅ› twarze.Niedawno musiaÅ‚ padać deszcz, choć teraz rozciÄ…gajÄ…ce siÄ™ nad Enseljos nocne niebo byÅ‚o czyste i gwieździste.Równie czyste jak w owo jesienne przedpoÅ‚udnie, kiedy on i Ceteol rozpuÅ›cili w dzbanie wina kilka ziaren nowego narkotyku.Czy to byt ciÄ…gle ten sam dzieÅ„? Opyros straciÅ‚ poczucie czasu.Jedynie lekkie uczucie gÅ‚oÂdu mówiÅ‚o mu, że musiaÅ‚o minąć już sporo godzin.Z ciemnego zauÅ‚ka sÄ…siadujÄ…cego z tawernÄ… dobiegÅ‚y go nagle odgÅ‚osy zaczepki i zgrzyt wyciÄ…ganej broni.ZasÅ‚aniajÄ…c siÄ™ foliaÂÅ‚em jak tarczÄ…, Opyros po omacku szukaÅ‚ noża przy boku.Ale w zauÅ‚ku coÅ› siÄ™ poruszyÅ‚o i drugi gÅ‚os burknÄ…Å‚ - zostaw go Hef.Nie poznajesz szalonego poety?Opyros minÄ…Å‚ chyÅ‚kiem uliczkÄ™, zastanawiajÄ…c siÄ™, kto go zaÂczepiÅ‚ - zÅ‚odzieje czy strażnicy miejscy.Ów Hef musiaÅ‚ być tu obcy, skoro nie rozpoznaÅ‚ Opyrosa - czÄ™stego goÅ›cia „TawerÂny Stancheka".Å»aden szyld nie wisiaÅ‚ nad mrocznym wejÅ›ciem, ale spelunka ta od zawsze nazywana byÅ‚a imieniem jej wyrachoÂwanego wÅ‚aÅ›ciciela.GromadzÄ…ca siÄ™ tu kompania znaÅ‚a dobrze drogÄ™.Nawet w tak awanturniczym mieÅ›cie jak Enseljos zyskaÅ‚a sobie jak najgorszÄ… reputacjÄ™.Straże miejskie rzadko zapuszczaÂÅ‚y siÄ™ w tÄ… najstarszÄ… dzielnicÄ™ Ensejlos.Jej dowódca zadowalaÅ‚ siÄ™ comiesiÄ™cznym haraczem i nie zamierzaÅ‚ narażać swych ludzi na ryzyko utraty życia w tych uliczkach, gdzie ze Å›wiecÄ… można Âby szukać uczciwego czÅ‚owieka.PrawomyÅ›lny lud miaÅ‚ swoje gospody i tawerny, i chroniÄ…ce go liczne szeregi żoÅ‚nierzy HalÂbrosa - Serrantko.Nawet najbardziej chciwi i żądni przygód mieszkaÅ„cy, woleli odwiedzać mniej ponure miejsca rozrywki: „Czerwonego Niedźwiedzia", „Pojmanego BandytÄ™", „SforÄ™ i Leoparda", „ZÅ‚ego psa" czy nawet „Yardarm".„Tawerna Stancheka" to byÅ‚o siedlisko zÅ‚a, gdzie Å›ciÄ…gaÅ‚y najgorsze szuÂmowiny podziemia Enseljos, a także ci, których rola byÅ‚a może mniej oczywista, ale dokonania również wÄ…tpliwe.FoliaÅ‚ zaplÄ…taÅ‚ siÄ™ w podarte faÅ‚dy, kiedy Opyros pchnÄ…Å‚ brudnÄ… zasÅ‚onÄ™ i wpadÅ‚ do wnÄ™trza, z trudem Å‚apiÄ…c równowaÂgÄ™.SześćdziesiÄ…t par oczu obserwowaÅ‚o jego gwaÅ‚towne wejÅ›cie, zlustrowaÅ‚o go przez chwilÄ™ uważnie i powróciÅ‚o do wÅ‚asnych spraw.Poeta zszedÅ‚ po kilku zniszczonych, uginajÄ…cych siÄ™ stopÂniach do znajdujÄ…cego siÄ™ poniżej pokoju.KiedyÅ› budynek ten byÅ‚ miejskÄ… rezydencjÄ… jakiegoÅ› bogatego kupca.Teraz pozostaÅ‚ z niej tylko zapadniÄ™ty centralny pokój z wysokimi, sklepionymi sufitami i biegnÄ…cÄ… dookoÅ‚a Å‚ukowatÄ… galeriÄ…, zbudowanÄ… w zuÂpeÅ‚nie innym stylu.Tylko na Å›rodku podÅ‚ogi widoczne byÅ‚y mieÂjscami oryginalne kafle, brudne i zatarte, a niezgrabne i toporne kolumny podpieraÅ‚y przekrzywione galerie.WejÅ›cie prowadziÅ‚o na galeriÄ™ lub do piwnic, które biegÅ‚y poÅ‚Ä…czonym ciÄ…giem, zataÂrasowane na koÅ„cu kamiennym rumowiskiem.W tych mroczÂnych, zrujnowanych salach zaÅ‚atwiano interesy najbardziej poÂdejrzanej natury.Opyros, choć bywaÅ‚ tam niejednokrotnie, z ulÂgÄ… pomyÅ›laÅ‚, że tej nocy nie musi zapuszczać siÄ™ w ten ciemny labirynt.DostrzegÅ‚ już Kane'a.SiedziaÅ‚ przy narożnym stole naÂprzeciw wejÅ›cia - ale blisko ziejÄ…cej czeluÅ›ci prowadzÄ…cych w dół schodów.Opyros nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci, choć Å›wiatÅ‚o byÅ‚o maÅ‚e, a jego wzrok ciÄ…gle zmÄ…cony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]