[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasilanie znowu zostało włączone, jak Hedrock zauważył na samym początku.A zatem pościg dotarł do maszynowni.Za chwilę żołnierze wypadną na górę, aby przeszukać resztę statku.Tymczasem jemu nadarzyła się sposobność, jakiej oczekiwał.Rozejrzał się po sterowni.Stało w niej kilkudziesięciu mężczyzn, wszyscy ubrani w izolacyjne kombinezony.W ich oczach nie dostrzegł ani śladu podejrzenia.Dla nich był po prostu jeszcze jednym agentem Tajnej Policji w ochronnym kombinezonie, niezbędnym w strefie radioaktywnej.Pozostawali zbyt daleko od centrum bitwy.Samo tylko istnienie Sklepów z Bronią sprawiało, że cesarzowa utrzymywała potężną armię, ale służba w wojsku od wieków było jedną z synekur, do jakich dążyły darmozjady mające wpływy lub pieniądze na łapówki.Mężczyźni stali bądź siedzieli, biernie czekając na jakiś głupi rozkaz, nie mogąc się doczekać powrotu do swoich kobiet, hazardu i łatwego życia.Stanowili nieszczęsny produkt uboczny planu Hedrocka, mającego na celu zakończenie wojny, lecz było to lepsze niż miliony trupów.Łomot! Ten odgłos dobywający się z trzewi statku ożywił Hedrocka.To muszą być drzwi do komory silnikowej.Właśnie odkryto, że jest na wolności.W ciągu kilku sekund ogłoszą alarm.Hedrock poszedł niespiesznie w kierunku schodów, minął kilku czekających tam żołnierzy i zaczął wchodzić na górę.Nikt mu nie przeszkadzał.Na każdym poziomie spotykał ludzi, którzy jednak nie sprawiali wrażenia, że czegoś pilnują.Hedrock nie mógł się pozbyć wrażenia, że przybyli tu, aby uniknąć ewentualnej walki.Zapomniał o nich, kiedy zbliżył się do kapsuły.Przeszukał ją szybko.Ani żywego ducha.Z lekkim westchnieniem zagłębił się w wieloczynnościowym fotelu przed konsolą sterowniczą, wziął głęboki oddech i pociągnął dźwignię.Niczym pocisk, mały statek wystrzelił lotem ślizgowym w powietrze.Stare i cudowne miasto, widziane z wysokości pół mili, zamigotało w słońcu.Hedrock miał wrażenie, że wierzchołki budynków ocierają się o kadłub statku.Pierwsze zaskoczenie, spowodowane brakiem statków wojennych, zostało wyparte przez przekonanie, że floto cesarzowej wypatruje statku kosmicznego długości ośmiuset stóp; niewielka kapsuła przypominała z oddali publiczny autolot.Hedrock postawił sobie dwa cele.Po pierwsze, musiał uciec, jeżeli mu się uda, do jednej ze swoich kryjówek.W razie niepowodzenia zamierzał użyć specjalnego napędu, w jaki został wyposażona kapsuła ratunkowa.Z pełnego nadziei nastroju wyrwała go ciemna plamka w górnym rogu tylnego statu.Plamka runęła w dół, przeistaczając się w tysięcznostopowy krążownik.Jednocześnie ożył główny stał (używany na otwartej przestrzeni).Surowy głos powiedział:- Czy nie słyszałeś powszechnego rozkazu lądowania? Leć dalej prosto przed siebie, zachowaj tej sam poziom, aż dotrzesz do lotniska wojskowego na wschodzie.Albo tam wylądujesz, albo koniec z tobą.Palce Hedrocka zawisły nad białym akceleratorem.Rozkaz nie zdradzał ani śladu rozpoznania.Ponownie spojrzał na ekrany telestatu i dostrzegł, że z wyjątkiem krążownika, był sam w powietrzu.Wszystkie jednostki latające zostały zmuszone do lądowania.Czy to możliwe, że do tej pory nikt nie zauważył brakującej kapsuły? Hedrock utrzymywał stałą prędkość zastanawiając się, czy by faktycznie nie wykonać polecenia i posłusznie nie wylądować na lotnisku wojskowym.Niewątpliwie roiło się tam od autolotów i bez trudu mógłby zniknąć pośród tej gmatwaniny.Ponury uśmiech pojawił mu się na twarzy, kiedy zdał sobie sprawę z szaleńczego planu.Nie okażą się aż tak głupi.Kiedy tylko otrzymają wiadomość o brakującym pojeździe, ktoś z krążownika przypomni sobie samotny statek, który został skierowany na lotnisko.Hedrock spojrzał chmurnie na krążownik wypełniający teraz niemal cały ekran statu.Wisiał bezpośrednio nad kapsułą, zaskakująco blisko.Zbyt blisko.Mężczyzna zmrużył oczy.Okręt wojenny przesłaniał całe niebo.Sytuacja stała się jasna, kiedy drugi krążownik ześlizgnął się w dół z prawej strony kapsuły, trzeci z lewej, a eskadra niszczycieli wystrzeliła przed i za nim.Pierwszy statek wezwał posiłki.Nie ulegało wątpliwości* że bez względu na stan wyszkolenia armii, flota nie straciła dawnej skuteczności.Po raz drugi ręka Hedrocka powędrowała w kierunku akceleratora.Ścisnął go, a następnie zawahał się, gdy pociągła twarz cesarzowej pojawiła się na głównym ekranie.- Neelan - odezwała się kobieta.- Nie rozumiem.Przecież nie jesteś na tyle głupi, żeby występować przeciwko prawowitej władzy.Hedrock nie odpowiadał.Leciutko przechylał statek.Miał na oku otwartą przestrzeń ponad i pomiędzy niszczycielami przed nim.Poza tym nie mógł już dłużej rozmawiać zniżonym głosem, a to oznaczało, że musiałby zmienić głos, czego nie robił od wielu lat.Nie był to odpowiedni moment, aby niweczyć przyszłe stosunki z cesarzową.- Danie Neelanie.- mówiła kobieta niskim i pełnym napięcia głosem -.pomyśl, zanim sobie zaszkodzisz.Moja propozycja jest wciąż aktualna.Po prostu wyląduj, jak cię poinstruowano, i.Mówiła dalej, ale Hedrock skupił się wyłącznie na ucieczce.Innelda podarowała mu cenne sekundy i zdołał obrać kurs na południową półkulę i Centaurusa.Podejrzewał, że przyspieszenie pozwalające na ucieczkę przed cesarską flotą pozbawi go na chwilę przytomności.- Oferuję ci miliard kredytów.Zacisnął dłoń na białej dźwigni z wygrawerowanym napisem: NAPĘD NIESKOŃCZONY.Nie wahał się ani chwili.Lekkim ruchem ręki pociągnął dźwignię, aż stawiła opór.Poczuł jakby go ktoś uderzył młotem kowalskim.9Poranek wlókł się w nieskończoność.Cesarzowa, wysoka, atrakcyjna młoda kobieta, przechadzała się po swoim gabinecie, sporadycznie spoglądając w lustra wiszące na ścianach.Wyglądam na bardzo zmęczoną, jak przepracowana kucharka.Zaczynam współczuć samej sobie na myśl o tych wszystkich trudnych sprawach, które muszę rozwiązać.Starzeję się - pomyślała.Czuła się staro.Po raz kilkunasty z rzędu włączyła jeden z telestatów i spojrzała na ludzi pracujących w komorze napędowej statku Greera.W przypływie zdenerwowania chciała na nich krzyczeć, ponaglić do pośpiechu.Czy nie zdawali sobie sprawy, że lada godzina, lada minuta Producenci Broni mogą odkryć ten statek i zaatakować całą swoją potęgą?Ile to już razy podczas tego długiego poranka pomyślała: -Zniszcz ten statek teraz, dopóki nie jest za późno.I za każdym razem rozprawiała się ze swoim desperackim defetyzmem, uporczywie zaciskając usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]