[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Han, w zamyśleniu rozcierając kant dłoni, rozglądał się za miejscem nadającym się doukrycia nieprzytomnego technika.Jego wzrok spoczął na niewielkiej, podłużnej szafcena narzędzia.Związał na plecach ręce mężczyzny, używając do tego celu własnegopaska, zakneblował go i wepchnął do szafki.Pochylił się jeszcze nad nieprzytomnym,zdjął jego identyfikator i zamknął drzwiczki.Podszedł do Błękitnego Maxa. W porządku, Max, możesz się obudzić.Fotoreceptory komputera rozbłysły czerwonym światełkiem.Han zdjął zdobiącą jegostrój szarfę, oderwał lekko przymocowane ozdoby i błyskotki i pozostał w gładkim,czarnym stroju do złudzenia przypominającym kombinezon technika.Na środku piersiumieścił identyfikator nieprzytomnego, zarzucił na ramię Maxa i wyszedł z pomieszczenia.Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby jakiś gorliwy wartownik zechciałporównać minifotkę wtopioną w oznakę z jego twarzą, byłaby wsypa.Ale nie miałwyboru i musiał zdać się na łut szczęścia.Bez żadnych kłopotów pokonał dwa dzielące go od centrali komputerowej poziomy.Trzej espowcy strzegący wejścia na poziom, widząc z daleka identyfikator, machnęliprzyzwalająco.Han uśmiechnął się w duchu.Kraniec Gwiazd zapewne był planetą, naktórej niewiele się działo i dni mijały spokojnie.Nic dziwnego, że straż zaniedbywałanieco swe rutynowe obowiązki.Cóż mogło się tutaj wydarzyć?Chociaż występ Pakki był prawdziwym pokazem zręczności, twarz Hirkena z minuty naminutę robiła się coraz bardziej ponura.Pakka właśnie wykonywał salto na piłce dobalansowania, gdy dostojnik wstał. Dosyć już!  oświadczył, ze zniecierpliwieniem machając ręką.Pakka przerwałwystęp, wpatrując się w Hirkena. Czy ten guzdrała Marksman jeszcze nie wrócił?Zgromadzeni poszeptali między sobą i wspólnie ustalili, że Hana wciąż nie ma.Hirkenpoczerwieniał ze złości.Wskazał palcem na Atuarre. W porządku, madame.Może pani tańczyć, byle nie za długo.Jeżeli ten pani Marksmanwkrótce się tutaj nie zjawi, zrezygnuję z jego usług.Pakka usunął z areny swoje rekwizyty.Atuarre podała mu niewielki flet wykonany przezHana na pokładzie  Sokoła.Malec parokrotnie na próbę dmuchnął w fujarkę, a Atuarrelekko uderzyła w przygotowane dla niej cymbałki.Dzwięk tych instrumentów bardzoodbiegał od oryginalnych, triańskich, jednak nie sądziła, by widzowie aż tak dobrzeorientowali się w etnografii.Podejrzewała, że prymitywizm wykonania instrumentówpowinien ich wręcz przekonać o ich autentyczności.Pakka zaczął wygrywać tradycyjną triańską melodię.Atuarre wbiegła na arenę,poruszając się w takt muzyki z gracją i wdziękiem niemożliwym do naśladowania przezistoty ludzkie.Wydawała się pogrążać w tańcu  wokół niej powiewały kolorowewstążki, pobłyskiwały łańcuszki i koraliki, dzwoniły amulety, a w takt muzyki radośniepobrzękiwały cymbałki.Twarz Hirkena nieco złagodniała, wyglądało na to, że ten pokaz jest i dla niegoatrakcyjny.Rytualne tańce Triańczyków często przedstawiano jako prymitywną, małowyrafinowaną rozrywkę, jednak w gruncie rzeczy można je było zaliczyć do prawdziwejsztuki.Wymagały od tancerza maksymalnej koncentracji, poczucia rytmu i wrodzonegowdzięku oraz prawdziwego umiłowania tańca.Już po krótkiej chwili Hirken, jego żona i87 @ Han Solo na krańcu gwiazdtowarzyszące im osobistości zapomnieli o całym świecie, z zachwytem przyglądając sięprezentującej ten dziwny taniec Atuarre.Ona zaś zastanawiała się, jak długo jeszczeuda się jej utrzymywać w napięciu widownię, oraz co się stanie, jeżeli publiczność zbytprędko znudzi się jej występem.Han odnalazł wreszcie centralę komputerową i z ulgą stwierdził, że pokój jest pusty.Podczas gdy Max podłączał się do systemu, Han ostrożnie wyjrzał na korytarz, a potemdokładnie zamknął drzwi.Wysunął składane krzesło, ustawiając je tuż przy ekranie czytnika. Już się podłączyłeś, mały? Prawie, kapitanie.Technicy Rekkona nauczyli mnie, jak z takim pracować.Ekran zajaśniał, zapełniając się z miejsca symbolami, diagramami, modelamikomputerowymi i całymi kolumnami cyfr. Do roboty, Max.Sprawdz, gdzie znajdują się cele, ukryte poziomy, wszystko, co wydaci się niezwykłe.Błękitny Max przystąpił do dokładnej penetracji niezliczonych danych, przerzucająctysiące informacji w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby pomóc im w rozwiązaniu zagadki.Na ekranie przesuwały się stale nowe obrazy, a tempo, w jakim się zmieniały, byłonajlepszym miernikiem pracy Maxa.W końcu jednak Max oświadczył: Nie dam rady, kapitanie. Jak to nie dasz rady?! Oni na pewno są tutaj, muszą tutaj być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl