[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Mury są nam bardzo potrzebne, zaś wcale nie musimy się potem wywiązywać z umowy.Wystarczy wyznaczyć bardzo krótki czas na wzniesienie umocnień.Olbrzym na pewno nie zmieści się w terminie, a wtedy my będziemy mieć mury — sami je potem dokończymy — a Thurs odejdzie z niczym.Po naradzie bogowie postanowili przyjąć propozycję Lokiego.Wezwano Thursa i zawarto z nim umowę na wzniesienie murów.Miał to uczynić w ciągu jesieni i zimy oraz zdążyć przed pierwszym dniem wiosny.Dziwił bogów brak sprzeciwu olbrzyma, ale nie wyczuli podstępu.Okazało się bowiem, że czarnolicy olbrzym wcale nie zamierza samemu budować umocnień.Sprowadził do pomocy wspaniałego ogiera Swadelfariego, nadzwyczaj silnego, mądrego i posłusznego.Koń zwoził kamienie i drewno, zaś Thurs zajmował się tylko budowaniem.Dlatego też robota szła nadspodziewanie sprawnie.Mury rosły wokół Asgardu szybciej niż trawa na wiosnę.Tak minęła jesień, a potem miesiące zimowe.Wreszcie do końca naznaczonego terminu pozostały tylko trzy dni, ale też praca zbliżała się ku końcowi.Olbrzym musiał jeszcze ułożyć zaledwie kilka bloków kamiennych i wznieść koronę wieży bramnej.Bogowie, nie wspominając o samej Freyi, wpadli w panikę.Oddanie Słońca i Księżyca Thursowi oznaczało nie tylko niewolnictwo dla rządzących nimi bogów, Soi i Maniego, ale spowodowałoby straszliwe następstwa — olbrzym mógł przecież pozmieniać ich bieg, a wtedy maczej by płynął czas! W końcu zaś załamałby się cały stary porządek, a wraz z nim i panowanie bogów.Wściekli i przerażeni Asowie odszukali Lokiego.Smacznie spał, jakby niebiańskiemu grodowi nic nie groziło, więc wywlekli go z łóżka i nakazali wymyślić jakiś sposób uniknięcia niebezpieczeństwa.To w końcu on namówił ich do zatrudnienie olbrzyma, niech więc teraz sam sobie z nim poradzi.Loki tylko wzruszył ramionami.— Każcie Thorowi go zabić — mruknął.— Nie możemy — oparł Odyn.— Złamalibyśmy umowę.Dlatego właśnie ty jesteś nam potrzebny — rzecz tę trzeba załatwić sprytnie i po cichu.Loki zastanawiał się chwilę, wreszcie powiedział, że ma pewien pomysł, ale z jego wykonaniem trzeba trochę poczekać.A przedtem, jeśli pozwolą, wróci się przespać.Zaszył się zatem w swym pałacu, pozostawiając na zewnątrz bogów, zdumionych jego niefrasobliwością.Loki spał długo, aż wreszcie zapadł wieczór, ostatni wieczór przed upłynięciem terminu.Loki wstał z łóżka, wyszedł z Asgardu i udał się do lasu.Odszukał drogę, którą każdego dnia i każdej nocy Swadelfari ciągnął kamienie i drewno dla swego pana.Tam postanowił zaczekać.Usłyszał wreszcie odgłos kopyt — zbliżał się ogier, wioząc głazy na budowę korony wieży.Loki wypowiedział zaklęcie i przeistoczył się w piękną klacz o długiej grzywie, lśniącej sierści i ognistym spojrzeniu.Zarżał, jak rżą klacze, gdy szukają partnera.Odpowiedział mu zdziwiony, ale radosny głos ogiera.Swadelfari wyplątał się z uprzęży wozu pełnego kamieni, po czy pogalopował ku Lokiemu.Ten zaś zerwał się do biegu i popędzi przez las, jak najdalej od Asgardu.Swadelfari pędził za nim niestru-dzenie.Tak minęła cała noc, aż ogier i klacz znaleźli się dostatecznie daleko grodu bogów, by przed świtem Swadelfari nie zdążył tam wrócić.Dopiero wtedy Loki się zatrzymał i pozwolił, by ogier go dopędził i posiadł.Thurs długo czekał na Swadelfariego i kamienie, aż w końcu począł go szukać, oczywiście, bez skutku.Znalazł tylko wóz z głazami.Przy-ciągnął go do Asgardu akurat, gdy nastał świt pierwszego dnia wiosny, a wraz z nim minął termin wniesienia murów.Olbrzym zrozumiał, że przegrał, ale domyślił się też, że bogowie musieli maczać palce w zniknięciu konia.To go tak rozsierdziło, że chwycił za topór i wkroczył do Asgardu.Ryknął głosem pełnym nienawiści i wyzwał Asów do walki.Na to tylko czekali.Kilku bogów związało olbrzyma wstępnym bojem, ale natychmiast odstąpili, gdy zjawił się Thor.Natarł na czarnolicego Thursa i powalił go jednym ciosem Mjóllnira.Stanął potem na trupie przeciwnika, wydał okrzyk zwycięstwa, po czym uniósł olbrzyma i cisnął go hen, ponad murami, ponad lasami i polami.Ciało spadło dopiero w Jótunnheimie.Tak bogowie postarali się o nowe mury Asgardu, nic za nie nie płacąc.Co zaś z Lokim, którego posiadł Swadelfari? Bóg ognia starał się przybrać swą naturalną postać, ale, nie wiedzieć czemu, nie mógł.Okazało się, że jest to niemożliwe, gdyż zaszedł w ciążę.Dopiero gdy urodził wspaniałego, ośmionogiego rumaka, los pozwolił mu na opuszczenie końskiej skóry.Tak narodził się najszybszy ogier świata, ośmionogi Sleipnir, podarowany później przez Lokiego bratu krwi, Ody nowi.O KAMIENNOGŁOWYM HRUNGNIRZE(wg: Harbard.14-15; Lokas.61; Gylfag.)Zdarzyło się to dwa dni po tym, jak kochanka Thora, olbrzymka Jarnsaksa, urodziła bogowi gromu bliźniaki — Magniego i Modiego.Od owych dwóch dni Asgard huczał nieustającą ucztą — Thor wyprawiał pępkowe synów.Odyn wyszedł z Bilskirniru, pałacu Thora.Postanowił odetchnąć świeżym powietrzem, nim znowu chwyci za kielich.Rześki wiatr poranka owiał mu twarz, a chłód wypędził z kości zmęczenie.Nadal jednak ojciec bogów czuł się niezbyt sprawny.Pomyślał, że dobrze mu zrobi jazda konna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]