[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie udało się nawiązać z nimikontaktu, pomimo wielokrotnego wywoływania ich przez interkom.Moduł milczał już od kilku minut.Sygnały radiowe, wysyłane z niego na kilkunastu częstotliwo-ściachw kierunku stacji Ołympus, zamilkły.Kiedy sytuacja zaczęła się komplikować, dowódca stacjiFreedom - Pauł Edgar - otrzymał tajną, zakodowaną wiadomość z Narodowej AgencjiBezpieczeństwa.Zniszczył informację wydrukowaną na pasku papieru i powiedział załodze, że mająpodjąć nadzwyczajne środki w stosunku do trzech sabotażystów.Dobbs, który im uciekł, a następnie poinformował dowództwo Freedom o rozwijającej sięniepomyślnie sytuacji, został zignorowany i odsunięty od całej sprawy.Usiadł w kącie pomieszczenia i obserwował, jak Edgar ze współpracownikami stara się rozwikłać zaistniały problem.Szef stacjiumieścił już kilkunastu ludzi przy zamkniętym włazie, ale zwlekał z jego otwarciem i szturmem namoduł.- Istnieją powody, aby sądzić, że ci ludzie są niebezpieczni - wyjaśnił Edgar Dobbsowi kilka minuttemu.- Dobry Boże, przecież już to mówiłem - zirytował się Dobbs.- Przynajmniej jeden z nich jestmaniakiem.Musimy ich stamtąd jak najszybciej usunąć!Edgar przytaknął z pewnym ociąganiem.- Zrobimy to - oznajmił tonem, który dawał do zrozumienia, że Dobbs jest ważną osobą,reprezentującą Skycorp i rząd Stanów Zjednoczonych, ale nie ma władzy na pokładzie bazy Freedom.- Nie mogę jednak narażać bez potrzeby ani stacji, ani swoich ludzi.Najpierw chcę się z nimiskontaktować i podjąć negocjacje.Skłonić ich, aby poddali się z własnej woli.Nie mają dużegowyboru, więc pewnie zgodzą się na takie rozwiązanie.Upłynęło już parę minut od tej rozmowy, ale pracownikowi łączności wciąż nie udało się nawiązaćkontaktu z sabotaży stami.Dobbs pocił się i kurczowościskał poręcz, starając się opanować strach.Myśl o odpowiedzialności za ten moduł i jegozawartość nie opuszczała go ani na chwilę.- Szefie, mam połączenie ze stacją Ołympus - zameldował jeden z pracowników sekcji łączności.-Mówią, że także mają jakieś problemy, prawdopodobnie związane z naszymi.Dokonano tam nawetkilku aresztowań.Poszukują trzech zaginionych ludzi: Jacka Hamiltona, Bruce'a Neimana i Claude'aHookera.Edgar popatrzył na Dobbsa, a ten skinął głową.- To oni - stwierdził szef stacji.- Powiedz im, że wstępnie ich zidentyfikowaliśmy i bądź z nimi w kontakcie.- Pauł, "Willy Ley" podchodzi do dokowania - rzucił kontroler ruchu przez ramię.- Mam ich zatrzymać i kazać poczekać na orbicie?Dowódca stacji zastanawiał się przez chwilę.- Nie, może im nie wystarczyć paliwa - powiedział.- Niech cumują według planu.Charlie,poinformuj ich, że mamy.Och, do diabła, po prostu powiedz im, że ogłoszony jest alarm i towszystko.Lisa i Steve zrozumieją.Mam taką nadzieję.Dotknął ramienia mężczyzny przy interkomie.- Co tam słychać, Renaldo?- Nic, szefie.Nawet jeżeli mnie słyszą, nie mają ochoty się odezwać.- Cholera - mruknął Edgar, kładąc ręce na oparciu fotela łącznościowca.- No cóż, powiedzPatrickowi, żeby za pół minuty otworzył właz i czekał na mój rozkaz.Renaldo wcisnął przycisk łączności i powiedział do mikrofonu:- Kod 21, tu Red Rider.Odliczaj do trzydziestu i otwieraj, ale nie zaczynaj niczego bez rozkazu,powtarzam.Nagle rozległ się głośny, wibrujący dźwięk.Kiedy obaj rozglądali się nerwowo, jedna z pracownicprzeanalizowała dane i stwierdziła:- Awaryjna śluza numer trzy zdekompresowana i otwarta! W module AT-1 wystąpił nagły spadekciśnienia.W tej chwili w pomieszczeniu zawyły syreny alarmowe.- Gwałtowna dekompresja? - wrzasnął Edgar.- Nie sądzę - odkrzyknęła.- Zewnętrzny właz śluzy został otwarty, a aparaturę ustawiono tak, abynastąpił tylko nieznaczny spadek ciśnienia w korytarzu.- Kiedy to mówiła, jej oczy wędrowały powyświetlanych na ekranie liczbach, a palce po klawiszach kontrolnych.- Wszystkie sąsiedniepomieszczenia zabezpieczone! Ciśnienie w AT-1 spadło do 4 funtów na cal kwadratowy.- Co? - wrzasnął Edgar.- Wyłączyć alarm! Jak.?- Szefie, tu Patrick ze swoimi ludźmi! - odezwał się Renaldo.- W żaden sposób nie mogą otworzyćwłazu!Hamilton pragnął zaniknąć oczy i jednocześnie mieć je szeroko otwarte.Ziemia leżała u jego stópjak ogromna taca.Chociaż rozum podpowiadał, całkiem słusznie, że nie może spaść tych trzysta mil w dół na zasnutą chmurami, zachodnioafrykańską sawannę, ręce kurczowo przywierały dziękiprzyssawkom magnetycznym do zewnętrznej powłoki stacji.- Jack - rozległ się w słuchawkach hełmu głos Virgina Bruce'a.Był dziesięć stóp przed Hamiltonem, poruszając się wolno po powłoce modułu w kierunku alumi-niowej kratownicy, otaczającej całą stację.- Spójrz w dół, Bruce - powiedział hydroponik, czując, że ledwie może złapać oddech.- Nie patrz na Ziemię, Jack.Po prostu skoncentruj się na swoich rękach i nie odrywaj od nich oczu.- Dobrze.Hamilton odwrócił wzrok od planety i skupił się na dłoniach uzbrojonych w rękawice iprzytwierdzonych do nich magnetycznych przyssawkach.Pochodziły one z szafki obok śluzy, przezktórą wydostali się na zewnątrz.Służyły zazwyczaj grupom inspekcyjnym i naprawczym,wychodzącym w próżnię, a nie korzystającym z lin bezpieczeństwa ani plecaków MMU.Zdjął kciukprawej ręki z przycisku, przesunął ją i ponownie wcisnął guzik.Elektromagnes mocno przywarł dometalowej powłoki.Zwolnił lewą rękę, dostawił do prawej i znowu nacisnął guzik.- Pośpiesz się - przynaglał go Virgin Bruce.- Widzę już prom.Podchodzi do doków.Nie, nie szukajgo wzrokiem,! Skup się na wędrówce do kratownicy.Musimy dotrzeć do "Willy Ley", zanim domyśla się, o co chodzi.- Nie uda się nam - stwierdził Jack.Posuwali się bardzo wolno, zaledwie kilka stóp za jednymrazem, a do doków i promu zostało ich co najmniej sto.Zdawało się, że pokonanie takiego dystansujest niemożliwe w ciągu pięciu minut, przez które wahadłowiec będzie na nich czekał.- Dojdziemy - stwierdził Neiman.- Kiedy dostaniemy się do kratownicy, będziemy mogli pozbyćsię przyssawek i poruszać znacznie szybciej.Musisz jednak.W tym momencie poczuli lekki, lecz wyraźnie wyczuwalny wstrząs w nadbudowie stacji Freedom,jakby coś w nią uderzyło.Początkowo Hamilton myślał, że to "Willy Ley" tak ciężko zacumował.Potem znów spojrzał w kierunku Ziemi.Długi, szeroki cylinder oddalał się od stacji, a za nim podążały kawałki metalu i włókna szklanego, które odbijały promienie słoneczne.W ułamku sekundy rozpoznał jeden z modułów stacji.Nie musiałsię nawet zastanawiać, aby stwierdzić który.- Adios, Popeye - powiedział.Odpalenie ładunków na przyłączach modułu okazało się bardziej gwałtowne, niż Hooker przypuszczał.Kiedy uruchomił detonator, chwycił się obiema rękami poręczy i w myślach odliczał oddziesięciu do zera.Inżynierowie, którzy zaprojektowali moduł, wzorowany na tych, które wchodziły w skład Ołym-pusa, przewidzieli na szczęście wariant jego awaryjnego odłączenia.Eksplozja oderwałacałkowicie moduł z Uchem od stacji Freedom i o mało nie pozbawiła Popeye'a zębów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]