[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym systemie nastąpiła czwarta, ostatnia awaria na pokładzie „Wiepria”.Sworznie ścinane wybuchowo, mocujące kiosk okrętu i przedział sterowania, zadziałały prawidłowo i odpowiednie połączenia zostały zgodnie z założeniem zniszczone lub rozłączone.Jednakże nie oddzielił się jeden pęk przewodów elektrycznych łączących przedział sterowania z resztą okrętu.Dwanaście przewodów o średnicy trzech centymetrów spowodowało zatrzymanie przedziału na tak długi czas, że nastąpiła jego implozja, czyli zgniecenie przez wodę.To wydarzenie kończy zapis danych „czarnej skrzynki”.Kołow pociągnął nosem.Dziennikarze milczeli.Słychać było tylko pstrykanie aparatów fotograficznych.— Dysponujemy nagranym przez „czarną skrzynkę” filmem z ostatnich chwil istnienia „Wiepria” — ciągnął admirał.— Zażądałem opieczętowania go, przez wzgląd na rodziny ofiar.Odbyłem spotkanie z przedstawicielką najbliższych rodzin poległych marynarzy, żoną dowódcy okrętu, Martinique Graczow.Zażądała, aby nagranie z przedziału sterowania zostało odtworzone, by rodziny mogły poznać całą prawdę, choćby najgorszą.Pani Graczow postawiła dodatkowy warunek, aby film został odtworzony w obecności przedstawicieli mediów.Mam na to zezwolenie pana prezydenta Dołowca.Proszę państwa o wybaczenie, ale na czas emisji opuszczę salę.Już raz widziałem to nagranie.To mi wystarczy.Po tych słowach dowódca ukraińskiej floty wojennej zszedł z mównicy.Jego miejsce zajęła Karina, w długiej, czarnej sukni, bez zwykłego ostrego makijażu, z podpuchniętymi oczami.Uruchomiła płaski ekran wideo.— To powinno być ciekawe — zauważył cierpko Swiatosłow.— Trudno mi sobie wyobrazić, jak mogliby to sfałszować.Martinique i Irina będą wiedzieć, co się dzieje.Żadni aktorzy nie oszukają naszych żon ani nawet dalszych rodzin czy kolegów.— Doprawdy? — odezwał się Nowskoj.— A pamięta pan ćwiczenie przeprowadzone w symulatorze Siewierodwińska, w kwietniu? Kiedy to załoga miała stawić czoła zalaniu przedziału sterowania? Sfilmowaliśmy je.Graczow odwracał się już do konsultanta, kiedy zobaczył siebie i Swiatosłowa w makiecie przedziału sterowania, w kwietniu.Wraz z dziesięcioma towarzyszami walczyli desperacko z zalewającą pomieszczenie wodą.Pozorna walka o życie wydawała im się momentami śmieszna, stąd dziwne miny na ich twarzach.Patrzącym z boku mogły wydawać się grymasami przerażenia.Żadnej ze szkolących się załóg nie udało się pokonać komputera wpuszczającego wodę; chodziło jednak o ćwiczenie umiejętności myślenia i działania w warunkach ekstremalnych.Trening miał w sobie coś z atmosfery zabawy w Disneylandzie.Pokazany jednak teraz na filmie robił wrażenie prawdziwej katastrofy.Po pewnym czasie obiektyw został zalany wodą i dały się słyszeć tylko stłumione krzyki.Najbardziej wstrząsający był głośny jęk samego Graczowa: „O, Boże!”.Zaczerwienił się.Po pokazie dokonanym przez ludzi z Da Vinci wiedział, że wydał z siebie ów okrzyk podczas miłosnego uniesienia, gdy kochali się z żoną w nocy.Ich dom był wtedy pod obserwacją.Konsultanci musieli skłamać, mówiąc, że przesłuchali nagrania tylko pod kątem rozmów na temat misji „Wiepria”.Okrzyki innych oficerów zapewne nagrano podczas podobnych sytuacji.Swiatosłow zaklął, zdaje się, tuż przed „śmiercią”, „cholerny »Wiepr«!”.Musiał zrobić to podczas jakiejś dyskusji z żoną, sfrustrowany jakimś problemem związanym z okrętem.Na końcu rozległ się jeszcze szum wody, a później tylko elektryczne zakłócenia.— Wyłącz to! — warknął Paweł.Miał dosyć.Michajło posłusznie wyłączył monitor.Kapitan sięgnął do słuchawki interkomu i rozkazał:— Oficer pokładowy, proszę opuścić głębokość peryskopową.Zanurzyć okręt na sto metrów, prędkość — dwadzieścia węzłów.Proszę uważać na ruch statków w okolicy cieśniny.— Odczekał na potwierdzenie Sacharow, a potem, odłożywszy słuchawkę, zamrugał gwałtownie.Czuł pieczenie pod powiekami.— Miał pan rację, nie pokazując tego załodze — stwierdził Nowskoj, także pod widocznym wrażeniem telewizyjnego przekazu, — Proszę o wybaczenie, panie kapitanie — dodał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.— W porządku, Michajło? — spytał Graczow.— Chyba nie za bardzo, panie kapitanie — przyznał Swiatosłow.Pociągnął nosem, wpatrując się w pokład.— Po co Kołow to robi? Czy ta misja jest aż tak ważna, żeby torturować nasze rodziny? I nas samych?— Nie wiem, Michajło, nie wiem — odpowiedział Paweł.— I nie jestem pewien, czy chcę wiedzieć.To mogłoby tylko pogorszyć sprawę.Niech się pan trzyma, Pierwszy.Proszę wziąć prysznic.Długi i gorący, jak w hotelu.A potem zebrać się w garść.Zanim wypłyniemy z cieśniny, musimy ominąć około pięciuset statków.Załoga nie może zobaczyć zwątpienia na naszych twarzach.Swiatosłow, zgarbiony i skulony, jakby zmalał o połowę, pokiwał w milczeniu głową i opuścił kabinę.Graczow popatrzył na zgaszony monitor, przypominając sobie, co na nim zobaczył.Usiadł za biurkiem i zaczął dyktować do przenośnego komputera list do Martinique.Zanim dopłyną na miejsce akcji, załaduje list do „czarnej skrzynki” i wyśle boję, aby żona wiedziała, co się stało, a zwłaszcza, co do niej czuje.Na wypadek, gdyby życie zechciało naśladować obejrzany przez niego film.* * *O dziesiątej wieczorem czasu wschodnioeuropejskiego w Alexandrii, w stanie Wirginia, była trzecia po południu.Admirał Michael Pacino siedział na skraju skórzanej kanapy naprzeciw monitora, na którym pokazano właśnie film z zalania mostka ukraińskiego Siewierodwińska.— Ścisz dźwięk, Paully — polecił Pacino siedzącemu obok na fotelu Pau’owi White’owi.— Trudno w to uwierzyć — skomentował White.— Mają odłączany przedział sterowania, cały okręt pod kontrolą komputerów, stały monitoring wizyjny i w końcu toną i giną z powodu pęknięcia rurociągu.— Nawet najlepiej zaprojektowana maszyna staje się gratem, jeśli ją zaniedbać — odpowiedział Michael w zamyśleniu.— Nie zginęli z powodu rozerwania rurociągu, kłopotów z systemem awaryjnego wyrzucania balastu czy też nieoddzielenia się przewodów.Umarli, bo obsługa techniczna ich okrętu była do niczego.Gdyby wystąpiło tylko jedno, a nawet dwa uszkodzenia, „Wiepr” nadal by pływał.White umilkł na chwilę, obserwując opłakujące utratę najbliższych rodziny.— Czy jest możliwe, żeby to było sfabrykowane? — odezwał się.— By odwrócić naszą uwagę, podczas gdy „Wiepr” wymyka się na Atlantyk?— Trudno mi sobie wyobrazić, po co wyprawialiby takie rzeczy — odparł Pacino.— Dla mnie wyglądało to realnie.— Aż zbyt przekonujące — ocenił White.— Paully, bez przesady.Jeżeli chcesz, poproś Numer Cztery z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, żeby przeanalizowali film.Niech poszukają mapy z innym oceanem, chronometru pokazującego niewłaściwy czas, zegarka niezsynchronizowanego z zegarem ściennym albo nieciągłości w ścieżce dźwiękowej.Jeśli Ukraińcy zmajstrowali ten film, musieli pozostawić ślady.— Zajmę się tym, sir — zadeklarował Paul White.— Jednak nie uważam, żebyśmy musieli dłużej zawracać głowę chłopcom z „Piranhy” — dodał dowódca Operacji Morskich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]