[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sasha objęła Mariesę Velo, której dłonie i sukienka poczerniały odprzeszukiwania pogorzeliska, i spojrzała na beznadziejne szczątki. Odbudujemy go  zapewniła starszą kobietę. Wszyscy pomogą, zobaczysz.Będzielepszy niż wcześniej. Mam swoją rodzinę  odpowiedziała Mariesa. Nie straciłam nikogo z bliskich, dziękibogom.Jestem szczęśliwa. Powtarzała to niczym mantrę od czasu pożaru, jak powiedział SashyValenti.Sasha dojrzała teraz Mariego, Valentiego oraz pozostałych braci i siostryprzeszukujących rumowisko i odkładających na bok cokolwiek, co uznali za zdatne douratowania.Ten widok złamałby jej serce, gdyby nie zostało już wcześniej złamane przez widoksetki razy smutniejszy.Mari dojrzał ją i opuścił pogorzelisko.Prawe oko zamykała mu opuchlizna, brew miałrozciętą.Zamknął Sashę w ojcowskim uścisku. Dokonałaś tego, prawda?  rzucił, widocznie mniej zrozpaczony niż żona. Pobiliścietych drani! Ty i Kessligh& tylko popatrz, uczyniłaś z nas bohaterów!  Machnął brudną dłoniąw stronę stosów popiołów. To wy tego dokonaliście  odpowiedziała mu poważnie Sasha. Sami staliście siębohaterami.W Lenayin będą snuć opowieści o obronie petrodorskich doków.Mari rozpromienił się i uścisnął jej ramię.Walczył, uzbrojony jedynie w tyczkęz haczykiem, której używał do wyławiania sieci.Wedle relacji Valentiego posługiwał się niązręczniej niż niejeden nasi-keth swoim mieczem.Lepszą broń Mari pozostawił synom.Straty postronie obrońców mieściły się między dwoma a trzema setkami ludzi, choć upłyną zapewne dni,nim uda się ustalić dokładną liczbę.Rodzina Velo nie straciła nikogo spośród najbliższych, choćmieli martwego kuzyna i rannego wuja. Zatem gdzie jest teraz?  zapytał Mari, ściszając głos i czujnie rozglądając się wokoło.Niektórzy ziomkowie, którzy widzieli, jak spłonął nasz dom, sądzą, iż przepadła.Powtarzam im,że na pewno ocalała, po prostu nie wiem, gdzie jest, ale mi nie wierzą. Jest w bezpiecznym miejscu  zapewniła go Sasha. Kessligh wie gdzie.Nikomu niemówi. I& Kessligh ma się dobrze? Kessligh ma się doskonale  oświadczyła zdecydowanie Sasha. Wie jeszcze jednaosoba.Powtórz to wszystkim, którzy będą pytać.Podjęła marsz przez doki, odpowiadając na pytania, pocieszając i czasami udzielającporad.Mężczyzni oraz kobiety pozdrawiali ją serdecznie, a właściciele kilku straganów nalegali,aby przyjęła darmowy poczęstunek.Sięgnęła po rękawiczkę do jazdy, by nie oparzyć palców kawałkami smażonejośmiornicy, które pogryzała w marszu.Pośród tragedii dawało się wyczuć nadzieję.Rodzinypomagały sobie nawzajem, nieznajomi dzielili się pożywieniem oraz wodą, pocieszającwzajemnie i łącząc w żalu.Dokerzy zawsze stanowili zżytą społeczność jak na petrodorskiestandardy, a ostatnie nieszczęście jeszcze zbliżyło ich do siebie.Ci ludzie znajdowali się nasamym dnie drabiny społecznej, przynajmniej nim zdesperowane tysiące biedoty zasiedliłyNadrzecze.Nasi-Keth pomógł im awansować i połączył w jeden organizm, a ostatnie wydarzeniawzmocniły owe więzi.Dalej na północ, gdzie wielkie okręty cumowały przy Północnym Molo,mogła dostrzec krzątaninę towarzyszącą wznowieniu handlu, choć może nie aż tak intensywną, jak wcześniej.Wielu dokerów pracowało przy Północnym Molo, co stanowiło kolejny powód,dla którego patachi nie chcieli poprzeć arcybiskupa w tej krwawej ruletce.Tego ranka dokerzywrócili do pracy i spłacili dług, jaki zaciągnęli u patachi za utrzymanie północnej flanki, bezwzględu na stojące za tym działaniem egoistyczne pobudki.W pobliżu Północnego Molo nie płonęły żadne stosy i gdyby nie zapach spaleniznyprzesycający powietrze, wszystko wyglądałoby normalnie.Brakowało jedynie cudzoziemców.%7łeglarze nie ryzykowali opuszczenia statków czy położonych w górze zbocza gospód, by zejśćna dół do doków, tak blisko miejsca katastrofy.Wewnątrz świątyni Sasha ujrzała, że ławy zastąpiono łóżkami dla jakiejś setki rannych.Kobiety spacerowały pomiędzy posłaniami, roznosząc tace z jedzeniem i wodą.Nasi-kethańscyuzdrowiciele przyklękali przy rannych, ordynując lekarstwa lub zmieniając opatrunki.Kilkuksięży oraz carastów pocieszało cierpiących.W powietrzu czuć było zapach potu zmieszanyz ostrym aromatem ziół.Na zaimprowizowanym palenisku stały liczne dzbanuszki, w którychwarzono napary.Sasha ostrożnie prześlizgnęła się pomiędzy rannymi.Najbardziej poszkodowanych, jakdojrzała, złożono po prawej stronie, bezpośrednio pod zdobionym sklepieniem i rusztowaniami.Patrzyła na naprawdę smutny obraz, powietrze pachniało tutaj mocniej krwią niż ziołami.Polewej znalazła Kessligha; siedział wsparty plecami o mur i wpatrywał się w malunki nasklepieniu.Mocno obandażowany mężczyzna, którego Sasha nie rozpoznała, siedział u jego bokuze zwieszoną głową.Sasha przyklękła obok Kessligha, ujęła jego dłoń. Jak się czujesz?  zapytała.Sama obecność tutaj przyprawiała ją o lekkie zawrotygłowy.Fatalnie się czuła, widząc go w tym miejscu.Wiedziała, jak bardzo nie cierpiał tłokui wielkich miast; nie znosił ich nawet bardziej od niej. Nie patrz tak na mnie  spokojnie zbeształ ją Kessligh. Nic mi nie jest.W ranę niewdało się zakażenie. Posłuchaj& mogę cię stąd zabrać.Ojciec Horas przydzielił mi komnatę na górze, jestw niej dość miejsca, by. Nie  odmówił Kessligh. Ten tutaj, mój kumpel Peteri właśnie opowiadał mio malowidłach& nim zapadł w drzemkę. Wskazał mężczyznę u swego boku. Wcześniej niemiałem czasu porządnie im się przyjrzeć.Uzdrowiciele używają tu innych metod, niż wcześniejwidziałem; uczę się, obserwuję ich pracę.Wydawał się całkiem pogodny, pomyślała Sasha.Zawsze miał kanciastą twarz, twardei ostre rysy.Sasha zastanawiała się, jak zdołał zachować taki spokój.Prawdopodobnie nigdy jużnie będzie takim samym szermierzem, jakim był wcześniej.A mimo tego siedziałz obandażowaną nogą wyciągniętą przed siebie, z głową wspartą o kamienny mur, i przyglądałsię na wpół ukończonym postaciom bogów, aniołów i ich wyznawców.Azy wezbrały jej w oczach, choć nie potrafiła powiedzieć dokładnie dlaczego.Kesslighspojrzał na nią.I, co było do przewidzenia, zmarszczył brwi. Co?  zapytał zirytowany.Nigdy nie potrafił uznać emocji za racjonalną reakcję nacokolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl