[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jadłaś kolacji.Skinęła głową. Nie, nie jadłam. Mam cię nakarmić?Nie chciała tego, ale zsunął jej głowę ze swego ramienia.Podszedł do jabłoni.Przyglądał się chwilę, aż wybrał najbardziejdojrzałe, największe czerwone jabłko, a potem zerwał drugie, mniejsze.To mniejsze schował do kieszeni i wrócił do dziewczyny. Beatrycze& powiedział z uśmiechem, podając jej jabłko. Julia patrzyła na nie jak zaczarowana, jakby to był największyskarb.Gabriel się roześmiał i włożył jabłko w jej prawą dłoń, zupełniejak dziecko, które wsuwa kostkę cukru w pysk kucyka.Julia przyjęłajabłko i natychmiast ugryzła wielki kęs.Patrzył, jak je gryzie, jak żuje, jak przełyka& Wreszcie z cichąsatysfakcją przyjął poprzednią pozycję, obejmując Julię mocno w talii.Delikatnie przytulił jej głowę do swego ramienia i zabrał się dojedzenia mniejszego jabłka.Siedzieli tak w ciszy i patrzyli, jak słońce zachodzi tuż potemsad pogrążył się w ciemnościach.Gabriel wyjął koc spod ramienia Juliii rozłożył go na trawie. Chodz, Beatrycze. Wyciągnął do niej rękę.Julia wiedziała, że jeżeli poda mu rękę i usiądzie obok niego,zrobi wielkie głupstwo.Ale w tej chwili to nie miało znaczenia.Była wnim zakochana od chwili, kiedy Rachel pierwszy raz pokazała jej jegofotografię, a Julia ją sobie przywłaszczyła.A teraz był tutaj prawdziwy! Oddychał, żył, był z krwi i kości& słowem, jedyne, co wtej chwili mogła zrobić, to podać mu rękę. Czy kiedykolwiek leżałaś obok chłopaka i patrzyłaś wgwiazdy? Pociągnął ją za sobą na koc i patrzył, jak kładzie się obok. Nie.Gabriel splótł palce z jej palcami i przyłożył ich dłonie do serca.Czuła, jak bije powoli pod ich dotknięciem: ten jednostajny rytmuspokajał i cieszył. Piękna jesteś, Beatrycze.Jak brązowooki anioł.Julia obróciła głowę, tak by na niego spojrzeć.Uśmiechała się. Uważam, że to ty jesteś piękny. Nieśmiało przeciągnęładłonią po jego twarzy, zdziwiona uczuciem, jakie w niej wywoływałodotknięcie zarośniętego podbródka.Uśmiechnął się na to i przymknął oczy.Przez pewien czas badaładłonią jego rysy, wreszcie poczuła zmęczenie.Otworzył oczy. Dziękuję&Rozpromieniona Julia uścisnęła mu rękę, czując, jak na todotknięcie serce mocniej mu zabiło. Czy kiedykolwiek całowałaś się z chłopakiem? Zaczerwieniła się po uszy i przecząco potrząsnęła głową. Wobec tego cieszę się, że jestem pierwszy.Gabriel usiadł i pochylił się nad Julią.Oczy mu błyszczały.Uśmiechał się do niej.Zamknęła oczy, zanim jego piękne usta znalazły jej wargi.Czuła,że odpływa&Wargi Gabriela były gorące i kusiły; ostrożnie objął nimi ustaJulii, jakby się bał, że ją zrani.Nieświadoma, jak wygląda prawdziwypocałunek i nadal trochę nieufna, zacisnęła je.Delikatnie głaskałkciukiem jej policzek, podczas gdy jego usta powoli pieściły jej wargi.Ten pocałunek wcale nie był taki, jak się spodziewała.Podejrzewała, że Gabriel zachowa się niefrasobliwie, nawetszorstko.Przypuszczała, że będzie gwałtowny i niedelikatny, że byćmoże jego ręce będą błądzić po jej ciele, w dół, aż do miejsc, na którenie miała zamiaru mu pozwolić& nie była jeszcze gotowa.On jednakjedną dłoń położył na jej plecach, a drugą pieścił policzek.Jegopocałunek był czuły i słodki w marzeniach Julii takim pocałunkiemkochanek wita wybrankę po długiej nieobecności.Gabriel całował ją tak, jakby znał ją od zawsze, jakby do niegonależała.Namiętnie i gorąco, jakby chciał w pocałunku ofiarować jejcałą swoją czułość.Na samą myśl o tym serce tłukło się w jej piersi.Nigdy przedtem nawet nie odważyła się marzyć o takim pocałunku.Kiedy nacisk jego warg nieco zelżał, Julia omal nie wybuchnęłapłaczem wiedziała, że już nikt nigdy nie będzie jej tak całować.Odtąd jest stracona dla wszystkich innych mężczyzn.Na zawsze.Gabriel westchnął głęboko.Wypuścił Julię z objęć i delikatnieucałował w czoło.Spojrzała w jego błękitne oczy, tak zadziwiająco szczerze i pełneuczuć& jakich? Tego Julia nie potrafiła określić.Uśmiechnął się iznów przytulił usta do jej czoła, po czym przewrócił się na plecy iwpatrywał w gwiazdy. O czym myślisz?Przesunęła się i leżała zwinięta w kłębek tuż u jego boku, blisko,ale nie dotykając go. Myślę o tym, jak długo czekałem na ciebie.Czekałem,czekałem& a ty nie przychodziłaś. Uśmiechnął się smutno. Przepraszam, Gabrielu& Teraz jesteś tutaj.Apparuit iam beatitudo vestra. Nie rozumiem, co to znaczy przyznała nieśmiało. To znaczy A teraz pojawiła się twoja błogość.Naprawdę, towłaśnie teraz ta błogość powinna się pojawić! Właśnie teraz, kiedyjesteś tutaj. Przyciągnął ją do siebie, wsunął rękę pod jej szyję,przesunął niżej, na plecy, aż otoczył dłonią jej drobne pośladki. Przez resztę życia będę marzył, by usłyszeć, jak twoje ustaszepczą moje imię.Julia uśmiechała się do siebie w ciemności. Czy kiedykolwiek przedtem zasypiałaś w ramionach chłopca,Beatrycze?Zaprzeczyła. Wobec tego cieszę się, że jestem pierwszy.Przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej, tak że głowa Juliiopierała się o jego pierś na wysokości serca, a delikatne ciało dokładnieprzylegało do jego boku. Jak żebro Adama& szepnął jej do ucha. Musisz odejść? odszepnęła, niepewnie błądząc rękami pojego torsie: w górę, w dół, na boki& Tak& ale nie tej nocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]