[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złapała go za nadgarstek, zanim zdążył się odsunąć i wsunęłaprezerwatywę w jego dłoń.Ta mała lisica zaplanowała to od samegopoczątku.W przeciwieństwie do niego, pomyślała naprzód.Uwielbiałją za to, że wiedziała jak dostać to, czego chciała.Szybko nałożyłprezerwatywę i wypełnił ją jednym, głębokim pchnięciem.Zakołysała biodrami, na spotkanie jego pchnięć.- Wez mnie, Jacob.Jego jaja ścisnęły się na dzwięk jego imienia w jej ustach.- Jacob.Zadzwonił dzwonek do drzwi.Amanda spięła się.- Kto to może być?Shade pchnął mocniej, starając się pozyskać jej skupienie.- Nie wiem, nie obchodzi mnie to - zakręcił biodrami.Amandajęknęła i rozluzniła się przy stole.Dzwonek znowu zadzwonił, a następnie ktoś zastukał do drzwi.- Jacob, otwórz drzwi - Amanda nakazała.- Jestem w środku czegoś.- Tak, mnie.A teraz idz otwórz te drzwi.- Despotyczna, przeklęta kobieta - mruknął i wysunął się,krzywiąc się w proteście.Dzwonek zadzwonił kilka razy w szybkim powtórzeniu.- Kurwa, lepiej żeby to było ważne - warknął, zdejmującprezerwatywę i naciągając kąpielówki na swoje wciąż sztywnego jakmaszt penisa.- Bo jeżeli nie, to skopie temu komuś tyłek - powiedziałaAmanda, naciągając koszulę na swój zniewalający tyłeczek.Cholera, wyglądała świetnie w tej koszuli.Więcej pukania.Shade ruszył, aby sprawdzić kto odważył sięprzeszkodzić jego dodatkowemu zaliczeniu z Amandą na kuchennymstole.Shade otworzył drzwi Adamowi.Powinien wiedzieć, że to onbędzie odpowiedzialny za dyskomfort Shade'a.- Lepiej, żeby to było ważne - powiedział Shade.- Muszę z tobą pogadać.Shade przyjrzał się Adamowi nieco uważniej.Miał na sobie tesame ubrania co dzień wcześniej i wyglądał, jakby w nich spał.Albojakby w ogóle nie spał.- Wyglądasz ja gówno - powiedział Shade.Cofnął się,pozwalając Adamowi wejść do środka.- Taa, tak czasami się dzieje, gdy jest się na nogach przez całąnoc.- Niech zgadnę: pojechałeś z powrotem do Dallas, aby spotkaćsię ze swoją konsultantką.- Właściwie to byłem na pogotowiu, ale nie po to tuprzyszedłem - wzrok Adama przeniósł się za Shade'a i jego oczyrozszerzył się.- Amanda?- Hej, Adam - powiedziała.- Czy dobrze usłyszałam, że byłeś naostrym dyżurze? Co się stało? Jesteś ranny?- Nie, mój tata jest w szpitalu.- Och - powiedziała Amanda.- Nic mu nie jest?- Tak jakby.- Cholera, facet.Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie?Potrzebujesz kilku dni wolnych?- zapytał Shade.- Nie, nie po to przyszedłem.Zapewnili mnie, że nic mu niebędzie.Przyszedłem porozmawiać z tobą.Musimy rozładowaćnapięcie, Shade.Nie mogę już znieść tego gniewu między nami.- Rozładować napięcie?- Muszę wiedzieć, co według ciebie zrobiłem takiegostrasznego.Kręgosłup Shade'a wyprostował się automatycznie.Nie miałpojęcia, dlaczego Adam wybrał właśnie ten moment, aby rozpocząćbójkę.- A jak sądzisz, co takiego złego zrobiłeś?Adam zamknął oczy i wziął głęboki oddech.- Wydaje się, że uważasz, iż zrobiłem coś naprawdę strasznego,ale ja nawet nie wiem co to jest.Więc mógłbyś mi wreszciepowiedzieć, żebyśmy mieli to już za sobą.Albo inaczej, żebyśmymogli wreszcie się przestać wkurzać z powodów, których nierozumiemy.Shade był oszołomiony.Przez ten cały czas uważał, że Adambył nieuprzejmym, samolubnym i nieczułym dupkiem, po tym jakskradł jego jedno z najbardziej znaczących wydarzeń w życiuShade'a, ale wyszła na to, że Adam nie miał pojęcia, dlaczego Shadebył na niego wściekły przez te wszystkie lata?- Naprawdę nie wiesz co zrobiłeś?- Jestem pewien, że ma to coś wspólnego z moimprzedawkowaniem.Byłem skończony przez cały czas, ale nie, niepamiętam.- Nie pamiętasz, jak wepchnąłem ci palec do gardła wNashville, abyś wyrzygał ten koktajli pigułek, jaki połknąłeś tamtejnocy?Adam ledwie potrząsnął głową.- Nie pamiętasz, jak się na mnie wyrzygałeś i jak wyciągnąłemcię z autobusu, bo sanitariusze nie mogli zmieścić noszy w drzwiach?- Nie, nie pamiętam.- Nie pamiętasz, jak w międzyczasie wyzwałeś mnie od dupkówi powiedziałeś mi, abym zajął się swoimi sprawami i że możesz sięnaćpać, jeżeli chcesz?Adam uśmiechnął się.- To pamiętam.Shade skrzywił się na niego.- Nie pamiętasz, jak umarłeś w karetce? Nie pamiętasz, jakprzywrócili cię do życia defibrylacją?Adamowi opadła szczęka.Przestał oddychać.Zbladł.- Umarłem?- Tak, Adam, kurwa umarłeś, a gdy ja oglądałem, jak zabija cięwłasna egoistyczna głupota, to moje dziecinka wzięła swój pierwszyoddech w innym szpitali.Przegapiłem narodziny Julie, ponieważ tybyłeś tak pochłonięty niszczeniem samego siebie.Adam przeczesał swoje czarne włosy drżącą dłonią.- Shade, nie pamiętam zbyt wiele z tych dni.Byłem wtedy wzłym miejscu.- A teraz jest inaczej?Adam zacisnął dłonie w pięści.- Tak, teraz jest zupełnie inaczej! Już nie ćpam.Jesteś zbytzajęty, aby zauważyć.Albo się zatroszczyć.Shade zamknął oczy i pokręcił głową.%7łałował, że nie był zbytzajęty, by się troszczyć.Był już tym wszystkim taki zmęczony.Takizmęczony ciągłymi zaprzeczeniami Adama.Jego kłamstwami.- Wciąż ćpasz, Adam.Przyłapałem cię jak jarałeś trawkę dwadni temu.Tak szybko zapominasz.Adam potarł swoją wymizerniałą twarz obiema dłońmi iskrzyżował ręce na torsie.- To było tylko trochę.I w dodatku to była tylko trawka.Toznaczy.- skrzywił się, oczywiście wciąż zaprzeczając.- Sam jąpaliłeś.- Nie palę trawki od lat, Adam.Nie od momentu narodzin Julie.Dorosłem, podczas gdy ty zatrzymałeś się w miejscu.Nawet niezauważyłeś.Adam westchnął ciężko.- Już nie ćpam, Shade.Shade uniósł na niego brew.Adam stał tak, zaciskając i rozluzniając dłonie.Jego całe ciałobyło napięte.Shade już widział te zachowanie.Adam zachowywał siętak, zanim zaczął machać swymi pięściami.Shade czekał, aż pęknie.Skopie mu tyłek, jeżeli będzie musiał.Nie byłby to pierwszy raz.Szare, intensywne spojrzenie Adama utkwiło w Shade'a, ale zamiastrzucić się na niego, powiedział:- Kurwa, Shade.Dlaczego nie możesz mi dać drugiej szansy?Adam wciąż obwiniał za swoje problemy innych, oprócz siebiesamego.Nie był w stanie zobaczyć rzeczywistości?- Drugiej szansy?- Shade wrzasnął, nie potrafiąc już dłużejzachować spokoju.- Już dałem ci drugą szansę, Adam.I trzeciąszansę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]