[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Desperacja stała się uwolnieniem.Przywarła do Gabe'a, krzycząc wekstazie, gdy doszła.W tej samej chwili napięło się jego ciało.Przyglądała się, jak odpuszcza.Oddech zamarł mu w gardle.Zacisnął oczy.Jego twarz wykrzywiła się wszczęściu.Zadrżał i wysunął się po raz ostatni i wbił się mocno, kołysząc przyniej, jakby mógł zanurzyć się jeszcze głębiej.Krzyknął między chwiejnym,wstrzymywanym oddechem, zanim się na nią zawalił.Przyciągnęła go mocnodo siebie, trzymając bezpiecznie przy swojej piersi, gdy pocałowała go wskroń.Mruczał najseksowniejsze małe dzwięki zadowolenia, kiedy wracał dosiebie.A może to ona wydawała takie odgłosy rozkoszy.- Udawałaś?- zapytał.Zachichotała i ścisnęła go mocno.- Nie musiałam.Było niesamowicie.- %7łartujesz sobie? Nie wytrzymałem zbyt długo.Powiedziałem ci, że zabardzo mnie podnieciłaś.Uśmiechnęła się, jakby podniecenie go było częścią jakiegośosiągnięcia, dzięki któremu zasługiwała na trofeum.- Chciałbym nie być taki zmęczony - wyszeptał.- Chciałbym być z tobądłużej, ale obawiam się, że muszę się przespać.Koncerty mnie wykańczają.- Zawsze jest jutrzejszy ranek - powiedziała z walącym sercem.Byćmoże chciał jej powiedzieć, że ma pozbierać swoje ciuchy i spadać.Podniósł głowę, uśmiechając się do niej. - Chcesz ze mną spędzić tę noc?Skinęła głową i odwróciła wzrok od jego szerokiego uśmiechu.Dlaczegozostanie z nim na noc tak go uszczęśliwiało?Gabe wysunął się z jej ciała i pocałował ją w czubek nosa.- Cieszę się.Nie idz nigdzie.Zaraz wrócę.Gabe zniknął w łazience, zsuwając prezerwatywę ze swojegomięknącego penisa, gdy szedł.Odkręcił kran.Melanie starała się znalezć nieco siły, aby wślizgnąć się pod pościel.Zciągnęła swoje buty, zanim usiadła na odległym końcu łóżka, odkrywającpościel z drugiej strony drogo wyglądającego łóżka o królewskich rozmiarach.Gabe wrócił chwilę pózniej i uśmiechnął się, gdy zobaczył, że na niegoczekała.Dołączył do niej pod kołdrą i pomimo dużej ilości wolnego miejsca napustym łóżku, natychmiast przytulił się do jej pleców i otoczył ją swoimspokojnym ciepłe.Pocałował krawędz jej ucha.- Cieszę się, że zdecydowałaś się zostać - mruknął.Jego głęboki głosbrzmiał głośno, gdy był tak cudownie blisko.- Mam nadzieję, że nie masz nicprzeciwko temu, żebym trzymał cię tak przez całą noc.Jej serce rozgrzało się i wydawało powiększyć swe rozmiary w jej piersi.- Nie mam nic przeciwko.Podoba mi się.- Jeżeli zgłodniejesz, zamów coś - powiedział sennie.- Na koszt pokoju.- A co jeśli będę podniecona?- zapytała, splatając palce z jego iprzytrzymując ich połączone dłonie przy swoich piersiach.- Obudz mnie. Rozdział 7Gabe zamrugał i uniósł głowę z poduszki.Coś go obudziło.Jegopierwszą myślą było, że to Melanie, która nadal była przytulona do jego ciała,zdecydowała, że jest napalona.Teraz, gdy sam się nieco przespał, sam byłcholernie napalony.Kiedy się przesunął, obudziła się.- Która godzina?- mruknęła, przeciągając się swym giętkim ciałem ipocierając swoim smakowitym tyłeczkiem o jego podnieconego penisa.Rozległo się pukanie do drzwi.- Gabe! Wstałeś? Ruszamy w trasę za kilka godzin.Chcesz śniadanie?Był to Shade.I nie, nie chciał śniadania.Chciał więcej Melanie.Zaburczało jej w brzuchu i zakryła go jedną dłonią.- Tak, spotkamy się za pół godziny - zawołał do Shade'a.Melaniepokręciła przy nim tyłeczkiem, i chociaż nie wstał jeszcze z łóżka, to byłcałkowicie rozbudzony.- Albo za godzinę - krzyknął.- Umieram z głodu - Melanie narzekała.- Ja także - z głodu do niej.I nie był już zmęczony.Ani trochę.Zanurkował pod kołdrę, rozkoszując się dzwiękiem jej śmiechu, kiedychwycił w obie dłonie jej piersi i pocałował jej płaski brzuch.Złapał w zęby jejłańcuszek na brzuchu i pociągnął go delikatnie.%7łałował, że nie mogą spędzićcałego dnia w łóżku.Kochając się.Rozmawiając.Poznając się nawzajem.Jakprawdziwa para.Będąc zawsze w trasie, nigdy nie miał czasu zbliżyć się dokobiety.Inna noc.Inne miasto.Inna kochanka.Nawet jeśli spotykał kobietę,którą polubił - kobietę taką jak Melanie - musiał się z nią pożegnać, zanimmógł z nią zacząć poważny związek.Strasznie przyjemnie było ją trzymać wnocy w ramionach.Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem kobieta została w jego ramionach dłużej, niż kilka godzin.Zwiadomość, że niebawem będzie musiałją zostawić, sprawiała, że Gabe poczuł ostry ból w piersiach.Gabezastanawiał się, czy była zainteresowana zbudowaniem związku na odległość.Nie tak jak większość jego jedno nocnych przygód, Melanie była materiałemna związek.I nie chciała go, bo był gwiazdą rocka, pragnęła go bo byłfrajerem, który tak ciężko pracował, by to ukryć.Miło było podzielić tą częśćsiebie.Bycie zaakceptowanym i z tej strony.Może nawet za to uwielbiany?Nawet jeśli, Gabe bał się ją o to zapytać.Nie byłoby sprawiedliwie, jeślikazałby jej czekać, wiedząc, że nie byłby w stanie spotkać się z nią kilka razyw ciągu miesiąca.I było by tak, gdyby mieli szczęście.- Coś nie tak?- zapytała, podnosząc kołdrę, aby na niego spojrzeć.Spojrzał na nią z zakłopotaniem.Nie miał zamiaru przestać jej pieścić.Czasami za dużo myślał tą swoją wielką głową, kiedy powinien kierować sięinstynktami tej mniejszej.Może będzie chciała spróbować związku.Nigdy niebędzie wiedział, jeśli nie zapyta.A może powinien zacząć od czegoś niecomniej ograniczającego.- Tylko myślałem.- Ach - powiedziała.- Byłeś tak podniecony przez moje ciało, że zacząłeśmyśleć.Drażniła się z nim? Nie wiedział.- Tak naprawdę, to myślałem o nas.- O nas?- Lubię cię, Mel.Myślałem, że moglibyśmy utrzymać kontakt.Widywaćsię wtedy, kiedy będziemy mogli.Może się nam to uda.- Masz na myśli związek?- Jeśli nie chcesz.Zakryła jego usta dwoma palcami.- Ja także ciebie lubię, Gabe.Po prostu nie sądziłam, żeby wyszło z tegocoś trwałego.Kontynuowanie tego, co tutaj zaczęliśmy, jest czymś większymniż sobie wyobrażałam.- Och.Uśmiechnęła się.- Ale cieszę się, że jesteś otwarty na taką możliwość.Nie mógł zrobić nic innego, jak odwzajemnić uśmiech.- Naprawdę?- Tak.Czasami po prostu wiesz, że do kogoś pasujesz.- Odkryłabyś to, gdybyś wiedziała kim jestem, gdy zaczęłaś ze mnąrozmawiać po raz pierwszy?- Pewnie nie - przyznała.- I pewnie przegapiłabym okazję poznania takfascynującego i złożonego mężczyzny.- Nie wspominając już o tym, że dał ci dwa fantastyczne orgazmy.Roześmiała się.- No tak, to też. - Chcesz rozpocząć trzecią rundę?- Nie sądzę.Przesunął dłoń, by zakryć jej usta dwoma palcami.- Ale ja tak.Spojrzał na swoją walizkę, zastanawiając się, czy powinien ją zabawićjednym ze swych wynalazków, które przechowywał w środku.Znowu zaburczało jej w brzuchu i znieruchomiał.Może były inneważniejsze potrzeby fizyczne, niż pogrążanie się w jej ciasnym, małym ciele.Szczerze mówiąc, to nie mógł wymyślić żadnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl