[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przecież to samo twierdzono po analogicznych akcjach w Kazachstanie.Fakt, że dowództwo wojskowe w ten sposób sprawdziło, jakie mogą być skutki zrzuconej bomby atomowej.Ludność, miejscowa, z powodu braku jakiegokolwiek pouczenia, wkrótce bez zezwolenia prześliznęła się z powrotem do swych domostw, należy więc przypuszczać, że wielu uległo chorobie popromiennej.W regionie, gdzie miał miejsce wybuch, minęło wiele lat, zanim znów ukazały się rośliny i zaczęły rosnąć drzewa.Moja uwaga: ze sprawą Gagarina ma to tylko tyle wspólnego, ile napisałem we wstępie do tego rozdziału.Przez 35 lat umiano to zataić.Gagarin poleciał tylko 30 lat temu.Są oczywiście tajemnice, które urodziły się później.WYPADEK ATOMOWYChociaż w tym rozdziale będzie jeszcze mowa o tych sprawach, może nie zaszkodzi wspomnieć oddzielnie o jednym dawnym wypadku.Wiadomo, że z ideologicznych i nacjonalistycznych wielko-rosyjskich powodów władze sowieckie rozmieszczały także na terytorium Republiki Rosyjskiej urządzenia i zakłady produkcyjne związane ze strategią nuklearną, właśnie w samym centrum kraju.Miało to także uzasadnienie strategiczne: w razie wojny nacierający wróg, obojętnie z której strony, nie mógłby tu dotrzeć.Później, z tego powodu i z powodu wypadków, mieszkańcy tych centralnych regionów cierpieli najbardziej.Tak na przykład w mieście Kaszli, w rejonie Permu w roku 1957 stało się nieszczęście.W myśl wyżej wy - łuszczonej strategii zbudowano tam pięć reaktorów produkujących pluton (promieniotwórczy pierwiastek niezbędny do pocisków nuklearnych).We wrześniu 1957, wskutek wybuchu chemicznego, około 14000 km2 uległo radioaktywnemu skażeniu.Cząsteczki radioaktywne rozrzucone zostały w przestrzeni powietrznej nad terytorium o wielkości w przybliżeniu jednej piątej terytorium Węgier.Powiadają, że trzeba było ewakuować ludność 14 wsi.Dzisiaj co prawda działa mniej reaktorów, lecz nie wszystkie zostały wyłączone.Można sobie wyobrazić pod jakim strachem żyją tam ludzie! Do dzisiaj nie ma w Związku Sowieckim żadnej instytucji, do której, można by kierować skargi przeciwko zakładom wojskowym umieszczonym tam ze względów strategicznych, nie było też żadnej siły, która by stanęła lub mogła stanąć w obronie poszkodowanych.O tym wypadku świat dowiedział się także po upływie dziesiątków lat.BUNT NA OKRĘCIE WOJENNYMO tym wydarzeniu prasa doniosła dopiero w roku 1990.Rzecz działa się w listopadzie 1975 roku.Na jednostce sowieckiej floty wojennej na Bałtyku, stacjonującej w Rydze, wybuchł bunt na niszczycielu łodzi podwodnych Storożewoj.Prasa węgierska przedrukowała tylko oryginalny artykuł.Dziwnym sposobem Izwiestia i inne gazety w znacznej części nie mogły się powołać na własne źródła i musiały wesprzeć się na amerykańskich analizach (w roku 1990, w piątym roku głasnosti i pierestrojki.!), a obok umieściły opinię prokuratora wojskowego KGB.Bunt na okręcie Storożewoj zorganizował zastępca dowódcy, Walerij Sablin.Aresztował i zamknął kapitana oraz innych oficerów, po czym “wprowadziwszy w błąd załogę objął władzę na okręcie”.Do tej chwili sprawa wygląda jak historia piracka z dawnych czasów.Lecz ciąg dalszy już taki nie jest.Piraci bowiem chyba rzadko buntowali się, aby na swoim statku uciekać na swobodne wody, do innych krajów.A tak się właśnie stało w tym przypadku.Okręt wypłynął z Rygi i wziął kurs na Szwecję.Pozostałe jednostki floty sowieckiej oraz dowództwo, zauważyły ten manewr.Storożewoj zdołał jednak nie tylko wypłynąć poza sowieckie wody terytorialne, lecz znajdował się już zaledwie 90 km od szwedzkich wód terytorialnych, kiedy “zdołano go zatrzymać”.Siły powietrzne bombardowały własny okręt (chociaż zaprzeczano, by stało się coś więcej, niż “bombardowanie ostrzegawcze”).Okręt zatrzymano i opanowano.Sablin został za zdradę skazany na śmierć, załoga na więzienie.Podobno.Jak bowiem stało się naprawdę, tego dowiemy się - tak sądzę - po następnych dziesiątkach lat.JESZCZE JEDEN WYPADEK ATOMOWYElektrownie atomowe typu sowieckiego, w których wszystkie urządzenia są sowieckie, jak powszechnie wiadomo nie należą do szczególnie bezpiecznych.(Nie ma ich nigdzie poza krajami obozu socjalistycznego i Finlandią).Chodzi znów o wydarzenie z roku 1975, które dopiero w czerwcu 1990 zostało ujawnione.Mowa o elektrowni atomowej w Leningradzie.Jej reaktor jest tego samego typu, co czarnobylski.Według najnowszych informacji, w 1975 roku nastąpił wypadek nuklearny 3 stopnia, a więc poważny.O szczegółach niewiele dotychczas wiadomo.Może warto zaznaczyć, że wiadomość wyszła nie z Moskwy.lecz z Helsinek.GDZIE JEST BAJKONUR?To pytanie należy do naszego tematu.Od czasu, gdy w prasie węgierskiej opublikowano świetne, dające się porównać zdjęcia sowieckich i węgierskich planów Moskwy (np.na łamach Tygodnika Reform), wiemy, że bardziej wiarygodny obraz sowieckiej stolicy podają kartografowie zagraniczni, niż miejscowi.Nasz sąsiad wschodni oficjalnie przyznał, że od drugiej wojny światowej wszystkie udostępniane w kraju mapy były z góry fałszowane, błędnie znaczone odległości, miasta, linie kolejowe, lotniska itd.Nakazywała to podobno czujność i strategia.W takim momencie przypominają nam się satelity szpiegowskie, które od najmniej 20 lat dostarczają, z kosmicznych wysokości niezwykle dokładnych zdjęć.Z tych samych powodów, dla utrudnienia ewentualnej działalności i orientacji, a także nawiązywania kontaktów przez szpiegów i dywersantów, do połowy lat, osiemdziesiątych nie było w Moskwie książek telefonicznych, zawierających numery telefonów prywatnych abonentów.Szczytowym wyczynem czujności było podawanie fałszywych danych geograficznych o położeniu kosmodromu Bajkonur.Dopiero pod koniec roku 1989 opinia publiczna pierwszy raz dowiedziała się, dzięki pismu Moskowskije Nowosti, że Bajkonur nie jest tam, gdzie figuruje na mapach.Kosmodrom został sfotografowany przez Amerykanów z samolotu szpiegowskiego U - 2 w roku 1956, i od tego czasu regularnie był obserwowany.W roku 1962 z satelitów wykonano bardzo dokładne zdjęcia, które na zachodzie szybko trafiły do sprzedaży.Robienie z Bajkonuru tajemnicy było zatem zupełnie zbędne, mimo to trwano przy swoim.Tak dalece, że np
[ Pobierz całość w formacie PDF ]