[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na sprzedaży towarów przywiezionych z zamorskich krajów czę-sto (ale nie zawsze) zarabiają krocie.Zgodnie z religią heretycką nagrodądla tych, którzy ciężko pracują, pomnażają swoje dochody, nie trwoniąmajątku, są przy tym skromni i uczciwi, jest raj.- Bartolotti są heretykami?- Na fasadzie ich domu widnieje inskrypcja: Religione et Probitate.Oznacza to, że są zwolennikami Kalwina.Nie mogłem się skupić nad słowami Cloridii, gdyż od woni wypeł-niającej pokój kręciło mi się w głowie.- Co to znaczy makler? - spytałem, kiedy się nieco ocknąłem.Ze słówCloridii wynikało bowiem, że wielu kupców trudniło się tym dochodo-wym zajęciem.- To osoba, która pośredniczy między tym, kto udziela pożyczki, a tym,kto ją zaciąga.- Czy to dobry zawód?- Jeśli pytasz, czy zajmują się nim dobrzy ludzie, to różnie bywa.Napewno jest to zawód, na którym można się wzbogacić, a ludzie zamożnistają się jeszcze zamożniejsi.- A zatem najbogatsi są maklerzy i ludzie wynajmujący statki?Cloridia zniecierpliwiła się.'- Mogęjuż wstać?.' (.-.-.' ' i ";, \ W '/.H "." "128- Nie, pani Cloridio, musi pani wytrzymać, dopóki znad żaru unosi siędym.Nie chciałem przerywać naszej rozmowy.Delikatnie pogłaskałem jąpo głowie okrytej ręcznikiem.Na szczęście nic nie zauważyła.Cloridia westchnęła.Moja naiwność i nieznajomość życia (oraz oko-liczności, których nie mogłem znać) skłoniły ją do dłuższej przemowy.Wyraziła swoją opinię o bankierach, których bogactwo jest zródłemwszelkiej nikczemności i zła (w tym miejscu Cloridia użyła nieco dobit-niejszych słów), oraz o lichwiarzach i maklerach pożyczających pienią-dze królom i papieżom.Teraz, kiedy nie jestem już taki łatwowierny, muszę przyznać, że Clori-dia miała rację.Wiem na przykład, że Karol V kupił tytuł cesarza za pie-niądze od bankierów o nazwisku Fugger, a nierozważni władcy Hisz-panii, często zaciągający pożyczki od genueńczyków, musieli ogłosićbankructwo, które doprowadziło do ruiny wielu hiszpańskich bankierów.Nie mówiąc już o kontrowersyjnym Orazio Pallavicinim, który płacił zawydatki królowej Anglii Elżbiety, czy o toskańskich rodach Frescobal-dich i Ricciardich, którzy już w czasach Henryka NI udzielali pożyczekKoronie angielskiej i pobierali dziesięciny w imieniu papieża.Cloridia podniosła się i zdjęła ręcznik i czepek z głowy, a ja odsko-czyłem od niej, czerwony ze wstydu.Ujrzałem Cloridię jakby w innym świetle.Skłonny byłem wymazaćz pamięci to, co o niej wiedziałem (a przede wszystkim to, czego jeszczenie wiedziałem, a co mogło być godne zapamiętania).Patrzyłem naciemną, delikatną karnację jej ciała, kontrastującą z kręconymi blondwłosami, w typie weneckim.Doskonale wiedziałem, że piękny kolorwłosów Cloridia zawdzięcza osadowi z białego wina i oliwie z oliwek,lecz nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia.Podziwiałem jejpodłużne czarne oczy, ładny, lekko zadarty nos, zęby jak perły, rozchylo-ne w uśmiechu wargi, z odrobiną szminki kryjącej ich bladość, drobną,zgrabną sylwetkę, śnieżnobiałe jędrne piersi, ramiona godne dłuta Berni-niego, a przynajmniej tak mi się zdawało et satis erat.Podobał mi się jejdonośny głos, nieco odmieniony w przypływie złości, wzbudzający wemnie lubieżne pragnienia, niskie żądze, barwne marzenia, ekscytujące wi-zje, które sprawiały, że czułem się jakby niewidzialny, spowity mgłąpożądania.Cloridia wydawała mi się wspanialsza od Madonny Rafaela,bardziej natchniona niż myśl Teresy z Avila, bardziej zadziwiająca niżwersy kawalera Marino, śpiewniejsza od madrygału Monteverdiego, bar-129dziej zmysłowa niż dystychy Owidiusza i bardziej pociągająca niż całytom Fracastora.Myślałem w duchu, że Cloridii nie dorównują inne kurty-zany, poetka Imperia, Weronika czy Mojamamanieżyczysobie (choć spra-wiało mi przykrość, że upadłe pracownice Aazni Kobiet, kilka metrów odgospody, gotowe były uczynić wszystko, także dla mnie, za jedyne dwaskudy)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]