[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem ci wdzięczna za przysługę, Cam.Ostatnio nie lubię chodzić po Telegraph Avenue.Pełno tam świ­rów i włóczęgów.Wiem, że większość z nich jest nie­szkodliwa, ale mimo to czuję się tam dość dziwnie.- Dziwnie to rzeczywiście kilku z nich wygląda ­zgodził się Cam, zadowolony, że zmienili temat.- Je­den z handlarzy, facet z trzema kolczykami w każdym uchu, cokolwiek to znaczy, miał dla mnie ofertę spe­cjalną, trawę o zapachu piżmowym.Twierdził, że pod­kręci moją dziewczynę tak, iż zapomni o wszelkich za­hamowaniach.Sally roześmiała się:- Myślisz, że jej potrzebuję?- Przeciwnie, próbowałem mu wytłumaczyć, że to ostatnia rzecz, jakiej mógłbym dla ciebie chcieć - odparł i uśmiechnął się głupkowato.Wyciągnęła rękę i uścisnęła jego dłoń.Śmiejąc się ciągle, mówiła:- Do dzieła, maleńki.Musimy przeczytać i ocenić te wszystkie prace.Kiedy już nie będzie tyle roboty, spró­buję ci udowodnić, jak bardzo nie potrzebuję tego ro­dzaju towaru! No i nie lubię zapachu piżma.- Mam wrażenie, że nie będę cię zmuszał, ale ten facet doprawdy uparł się, aby mi coś wcisnąć.Propo­nował nawet antaril.- A więc znów pojawił się na ulicach? Widać, że nie trudno wymyślić recepturę.No cóż, jest prosty do zro­bienia i stosunkowo mało toksyczny.Lepiej, że sprzeda­ją antaril niż coś tak zabójczego, jak metedryna w kryształkach.O ile mi wiadomo, antaril nie wywołuje szkodliwych efektów ubocznych.Ale niczego nie można być tak do końca pewnym, zwłaszcza że nie przeprowa­dzono wystarczającej liczby testów.- I zdaje się, że nigdy nie zostaną dokończone.Będę siedział jak na rozżarzonych węglach, dopóki Garnock nie wróci do pracy i nie skończymy projektu.- Ktoś cię goni, Cam? Ja się cieszę z tej chwili przerwy, bo mogę podgonić papierkową robotę, uporządkować zapisy z wywiadów ze względu na występo­wanie elementów symbolicznych.No i mam jeszcze do przeczytania kilka zaległych książek specjalistycznych.Po co się spieszyć?Popełnił błąd, kiedy odpowiedział:- Chciałbym wiedzieć, co się stało z Irielle i resztą.- Ciąg dalszy wymyśl sobie, Cam.Przecież wiesz, że to możliwe.Wystarczy, że zamienisz swoje samorzutne, podświadome fantazje w świadome.Wymyśl takie za­kończenie, jakie ci odpowiada.Odezwał się bardzo cicho:- Nie wierzysz w nic z tego, o czym ci mówię, prawda?- Nie, nie wierzę.Wysłuchałam zbyt wielu podob­nych historii.Uważam, że mówią dużo opowiadającemu o nim samym, to wszystko.Ty tęsknisz za Królową Wróżek, za podrzutkiem, bo realna kobieta jest dla cie­bie przerażającym wyzwaniem.Mogłaby mieć wymaga­nia, prawdziwe potrzeby w prawdziwym świecie.Szcze­rze mówiąc, to dość powszechna męska fantazja.Fenton poczuł ogarniający go gniew z lekkim odcie­niem pogardy, ale stłumił w sobie emocje.- A co powiesz o śladach w gaju eukaliptusowym? - Czy widział je ktoś oprócz ciebie?- Do diabła, Sally, ja je widziałem!- Daj spokój, Cam.Jesteś psychologiem, więc wiesz doskonale, że ludzie widzą to, co chcą widzieć.Zezna­nia świadków z reguły niczego nie dowodzą.Ludzie co­dziennie widzą latające spodki.Jeżeli byłbyś całkowicie pewien tych śladów, zrobiłbyś wszystko, aby obejrzał je ktoś jeszcze.- To chwyt poniżej pasa, Sally.- Czyżbyś naprawdę nie widział, że oszukujesz sam siebie, Cam? Że wykreowałeś kobietę doskonałą pod względem emocjonalnym, która nie będzie miała wobec ciebie wymagań?- Ładna mi doskonałość - odparł Fenton rozzłosz­czony.- Mówiłem przecież o bliznach, o tym, że miała wypadek, a oni zaaranżowali wszystko tak, jakby na­prawdę zginęła w tym wypadku.Twarz Sally pobladła i zastygła.- Kto powiedział ci o Susannie? - Nie wiem, o czym mówisz.- Spodziewasz się, że ci uwierzę? Cały instytut o tym mówił.Kilka osób dało dla niej krew.Wypadek.I.- jej głos zadrżał i załamał się na chwilę -.i to, co stało się z nogą.Powiedzieli, że nawet gdyby przeży­ła, byłaby okaleczona.Byłaby kaleką.Kiedy usłyszałam to, co nagrałeś dla Garnocka, nie miałam żalu.Uzna­łam, iż po prostu nie pamiętałeś, że sprawa dotyczyła mnie, że to o moim dziecku mówiono.- Sally, Sally - rzekł w osłupieniu - to wszystko musiało się stać wtedy, kiedy byłem bardzo daleko stąd.Nikt nigdy mi o tym nie opowiadał.Ale nie uspokoiło to Sally.- Twoje podświadome potrzeby uformowały tę historię tak, aby ci odpowiadała.Chociażby fakt, że nie mogłeś niczego dotykać.nie mogłeś nikomu nic dać, nie mogłeś być za nic odpowiedzialny, za nic, co się tam działo.Mogłeś zwyczajnie wycofać się i nie brać odpo­wiedzialności.Fenton napadł na nią:- A co z twoimi podświadomymi potrzebami nie­dowierzania nikomu i zrobienia ze mnie faceta, który mógłby tak po świńsku postępować? A co powiesz o swojej emocjonalnej potrzebie udowodnienia samej sobie, że każdy mężczyzna, z którym się związujesz, jest gnojem? Wtedy masz już moralne prawo rozszarpać go na kawałki, tak?Siedziała spokojnie, nie poruszając się; miała śmier­telnie bladą twarz.Fenton był wstrząśnięty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl