[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Neapolu zamieszkał u włoskiej rodziny, która wy­najęła mu pokój.Gospodarze nie wiedzieli o nim nic prócz tego, co sam oświadczył przy wprowadzeniu, że chce stu­diować “marginesy życia".Nie było im wiadome, że Brigg uczęszcza do zakładu kąpielowego.W piątym dniu nie wró­cił na noc do mieszkania.Zaginął po nim wszelki ślad.Przed powiadomieniem policji gospodarze, chcąc ustalić wypłacalność lokatora, otwarli drugim kluczem jego pokój, by stwierdzić, że wraz z Briggiem ulotniły się też jego rzeczy.Pozostała jedynie pusta walizka.Uprzytomnili sobie wtedy, że lokator wychodził codziennie z teczką grubo naładowaną a wracał z pustą.Ponieważ rodzina ta cieszyła się nieposzlakowaną opinią i od dawna wynajmowała po­koje, zeznaniom tym przyszło dać wiarę.Brigg był łysa­wym atletycznym mężczyzną o twarzy z bliznami po ze­szyciu zajęczej wargi.Nie pozostawił rodziny, w każdym razie nie udało się jej odnaleźć.Indagowany wydawca pa­ryski oświadczył, że Brigg przedstawił mu propozycję na­pisania książki o kulisach wyborów miss piękności w Ame­ryce.Propozycję tę odrzucił jako nieinteresującą.Wszyst­kie te dane mogły być prawdą.Nie udało się ani ich po­twierdzić, ani obalić.Brigg przepadł tak dokładnie, że nie znaleziono nikogo, kto widział go po opuszczeniu wynaję­tego pokoju.Badania na chybił trafił w środowisku prosty­tutek, sutenerów, narkomanów nie dały wyniku.Toteż' casus Brigga należy właściwie do wątpliwych, a jakkolwiek zabrzmi to dziwacznie, pozostaje w aktach, ponieważ Brigg cierpiał na katar sienny.Nie wzbudziły podobnych wątpliwości losy Szweda i Austriaka.Pierwszy, Leyge, długoletni członek klubu hi­malajskiego, zdobywca siedmiotysięczników Nepalu, przy­jechał do Neapolu po rozwodzie z żoną.Mieszkał w Hotelu Rzymskim, więc w centrum, w morzu się nie kąpał, na plażę nie chodził, a jedynie opalał się w solarium, zwie­dzał muzea i brał kąpiele siarczane.Dziewiętnastego maja wyjechał późnym wieczorem do Rzymu, choć utrzymywał pierwotnie, że spędzi w Neapolu całe lato.W Rzymie, zo­stawiwszy bagaż w aucie, udał się do Colosseum i wspiął się na wysokość najwyższej kondygnacji murów, by runąć po ich zewnętrznej stronie.Poniósł śmierć na miejscu.Orze­czenie sądowe brzmiało “samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek, spowodowany nagłym zamroczeniem umysło­wym".Szwed, postawny blondyn, nie wyglądał na swoje lata.Pedantycznie dbał o powierzchowność i dobrą formę fizyczną.Codziennie o szóstej rano grywał w tenisa, nie pił, nie palił, jednym słowem strzegł kondycji jak oka w głowie.Do rozwodu doszło za obopólną zgodą małżon­ków, a jako przyczynę rozejścia się podano niezgodność charakterów.Okoliczności te ustalono za pośrednictwem szwedzkiej policji, aby wykluczyć jako przyczynę samo­bójstwa nagłą depresję wywołaną rozerwaniem długoletniego małżeństwa.Jednakże stwierdzono, że małżonkowie żyli od szeregu lat w faktycznej separacji, a podjęli dzia­łania sądowe, by nadać moc prawną temu stanowi rzeczy.Historia Austriaka, Schimmelreitera, przedstawiała się bardziej zawile.W Neapolu przebywał od połowy zimy, a kąpiele siarczane począł brać w kwietniu.Do końca kwietnia utrzymywał, że robią mu bardzo dobrze i dlatego przedłużył abonament na maj.Po tygodniu przestał sy­piać, stał się drażliwy i opryskliwy, utrzymywał, że ktoś myszkuje w jego walizkach, że zginęły mu zapasowe oku­lary w złotej oprawie, a gdy znalazły się za kanapą, przy­puszczał, że złodziej je tam podrzucił.O jego sposobie bycia można się było dokładnie dowiedzieć, gdyż Austriak mieszkał w małym pensjonacie i nim zaszła zmiana w je­go usposobieniu, zaprzyjaźnił się z gospodynią Włoszką.Dziesiątego maja Schimmelreiter potknął się na schodach i ze stłuczonym kolanem położył się do łóżka.We dwa dni drażliwość rezydenta ustąpiła, między nim i gospodynią znów zapanowały najlepsze stosunki, że jednak i po ustą­pieniu bólu w kolanie cierpiał na dolegliwości reuma­tyczne, wznowił wizyty w zakładzie kąpielowym.Po paru dniach postawił w nocy cały pensjonat na nogi, wzywając pomocy.Rozbił ręką lustro, bo ktoś się za nim jakoby ukry­wał i uciekł przez okno.Ponieważ lustro wisiało na ścia­nie, było to oczywistą niemożliwością.Nie mogąc dojść do ładu z niezwykle podnieconym Schimmelreiterem, gospodyni wezwała znajomego lekarza, który stwierdził zagrażający zawał serca.Stan taki może niekiedy prowa­dzić do zaburzeń umysłowych.Tak przynajmniej utrzymy­wał lekarz.Gospodyni nalegała na przewiezienie Austriaka do szpitala, do czego też doszło.Przed opuszczeniem pensjo­natu rozbił lustro w łazience i trzecie, na podeście scho­dów, nim wreszcie wyrwano mu laskę, którą wojował.W szpitalu zachowywał się niespokojnie, płakał, usiłował chować się pod łóżkiem, a zarazem słabł od częstych ata­ków duszności, był bowiem astmatykiem.Studentowi me­dycyny, który jako praktykant szpitalny opiekował się nim, opowiedział pod sekretem, że dwa razy otruto go w zakładzie Yittorinich, dosypując do wody kąpielowej trucizny, i że zrobił to posługacz, niechybnie agent wy­wiadu izraelskiego.Student miał wątpliwości, czy oświadczenie to należy wpisać do historii choroby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl