[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic dziwnego, że był tak wyczerpany.”- W takim razie co nam zostaje? Koło setki podejrzanych? - zastanawiała się Kerowyn.- I możliwość, że ten, kto to zrobił, może powtórzyć atak.Karal zmarszczył brwi.Przebywanie z matematykami chyba zaostrzyło jego przenikliwość, gdyż teraz potrafił z całą pewnością ograniczyć liczbę podejrzanych.- Chwileczkę.Na pewno nie musimy brać pod uwagę aż setki.Musi to być ktoś stojący na tyle wysoko, by swobodnie poruszać się po pałacu, lecz jednocześnie na tyle niepozorny, by nie ściągać na siebie uwagi.Musi także mieć powody, by przynajmniej raz w roku znaleźć się w komnatach mieszkalnych.Jeżeli przebywa w pałacu od dawna, na pewno zbiera informacje dla Imperium - w takim razie musi jakąś drogą je przesyłać, na pewno częściej niż raz na rok.Aż do tego roku nie mógł przesyłać wiadomości za pomocą magii, pamiętacie? Mieliście bariery ochronne.- Po raz kolejny konieczność rozwiązania zagadki uchroniła go od pogrążenia się w rozpaczy.- W ten sposób możemy wykluczyć całą służbę pałacową.Kerowyn przygryzła wargę.- W ten sposób eliminujemy większość moich podejrzanych - przyznała.- Zostaje jeszcze prywatna służba kogoś z naszej własnej szlachty.- Owszem, jak również sama szlachta - dodał szybko Mroczny Wiatr.- Nie pierwszy raz intrygowaliby przeciw Selenay.- Jednakże rodzaj broni.wydaje mi się, że z pomocą magii skierowano ostrze przeciwko określonym osobom - odezwał się nieśmiało An'desha.- To oznacza, że agent sam jest magiem lub, co bardziej prawdopodobne, zdobył jakieś przedmioty należące do ofiar, by wskazać je jako cele swym ostrzom.- Potem zaś ukrył je w ścianach - dokończyła zaskoczona Kerowyn.- W ten sposób mógł to zrobić każdy z wyjątkiem służby pałacowej.Karal długo rozważał propozycję, którą chciał przedstawić zebranym.“Czy można mnie zastąpić? Z łatwością.Mam też Altrę, on spróbuje mnie obronić.Chyba muszę to zrobić.”- Mogę zaproponować pułapkę - odezwał się w końcu.- Ze mną jako przynętą.Dwa z tych ostrzy miały mnie trafić; pozwólcie mi znaleźć się tam, gdzie mogę spotkać naszego szpiega.Prawdę mówiąc, nie spodziewam się, by próbował jeszcze raz mnie zabić; raczej będzie chciał się dowiedzieć, co sądzi Solaris i czy przymierze znalazło się w niebezpieczeństwie z powodu.Przerwał na chwilę.Nikt go nie popędzał.Po krótkiej walce odzyskał panowanie nad swoim głosem.- Jeżeli chodziło mu przede wszystkim o rozbicie sojuszu, spróbuje porozmawiać ze mną, jak tylko pokażę się w pałacowych korytarzach.Pozwólcie mi po nich pochodzić i zobaczyć, kto podejdzie z wyrazami współczucia, by jednocześnie zdobyć informacje.- A jeśli szpieg jednak cię zaatakuje? - spytała Kerowyn.Karal uśmiechnął się krzywo.- Czyż nie ćwiczyłem samoobrony na tyle, by wytrzymać do czasu nadejścia pomocy? Magiczną broń trudno zdobyć; jeśli agent znów uderzy - tak krótko po pierwszym ataku - zrobi to raczej sposobem konwencjonalnym.To wymaga umiejętności, okazji i czasu.Zakładam, że posiada pierwsze, drugiego sam mu dostarczę, ale trzeciego nie będzie miał pod dostatkiem.- Miał nadzieję, że wyglądał jak pewny siebie karsycki poseł, ale z pewnością tak się nie czuł.Kerowyn ciągle gryzła dolną wargę.- Ten pomysł mi się podoba i nie podoba - rzekła w końcu.- Nie podoba, gdyż bardzo się narażasz, Karalu.Podoba, ponieważ daje szansę złapania szpiega.Nie prosiłabym cię o to, ale skoro sam się zgłaszasz.Ja także - odezwał się Altra tylko do Karala.- Mialeś racją, potrafię cię obronić.Tym razem lepiej sobie poradzę.- Zgłaszam się - potwierdził stanowczo Karal.- Co więcej, jestem gotowy w tej chwili.- Ale ja nie - odparła Kerowyn.- A raczej moi ludzie.Daj mi czas do kolacji.Nie przychodź do głównej sali na posiłek, niech to wygląda, jak gdyby sojuszowi groziło niebezpieczeństwo.Po kolacji możesz spacerować i narzekać do woli.W ten sposób przekonasz także naszych ludzi, że jeszcze nie zanosi się na wojnę z Karsem.Karal pozwolił innym przedyskutować kwestię samej broni; oni byli magami, on nie.Jednak miał okazję zrobić coś pożytecznego.To trochę pomogło.Tylko trochę - ale to już początek.Wieczorami, po oficjalnej kolacji, Ulrich często przechadzał się po ogrodach z innymi dworzanami.Gdy pogoda nie dopisywała, podobne spacery odbywały się na korytarzach i w małych komnatach przyjęć.Tego dnia ciepły wieczór pozwalał korzystać z obu form spaceru, więc Karal z rezygnacją przygotował się na długą wędrówkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]