[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bezsensowna robota, o czym nie omieszkałem go poinformować.W każdej sprawie trafiającej na wokandę Sądu Najwyższego występują co najmniej dwie strony i każda z pewnością skorzystałaby na zniknięciu tego czy innego sędziego.W sądach federalnych rozpatruje się tysiące apelacji, które prędzej czy później trafiają tutaj, i zawsze można wybrać jedną z nich i powiedzieć: “Znalazłem! To dlatego ich zabito!” Absurd.- I co ci odpowiedział?- Oczywiście zgodził się z moją błyskotliwą analizą.Przypuszczam, że zadzwonił do mnie po przeczytaniu tej historii w “Post”.Chciał sprawdzić, czy uda mu się coś ze mnie wycisnąć.Co za tupet!Przy stole zatrzymał się kelner i omiótł ich niecierpliwym spojrzeniem.- Miecznik z grilla z dojrzałym serem.Bez warzyw - zamówił pośpiesznie Verheek, zerknąwszy do menu.- Dla mnie tylko pieczarki - dodał Callahan i kelner zniknął.Profesor sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął z niej grubą kopertę.Położył ją na stole obok pustej butelki po piwie.- Przeczytaj to w wolnej chwili.- Co to jest?- Coś w rodzaju raportu.- Nie znoszę raportów, Thomas.Mówiąc szczerze, nie znoszę prawa, prawników i - pomijając ciebie - uczonych parających się tą dziedziną.- Autorką jest Darby.- W takim razie przeczytam to jeszcze dziś.- Nie zawiedziesz się.Mówiłem ci już, że jest błyskotliwa i bardzo inteligentna.I nawet, jak na studentkę, ma dosyć agresywny stosunek do rzeczywistości.Pisze lepiej od innych, a jej prawdziwą namiętnością, pomijając moją skromną osobę, jest prawo konstytucyjne.- Biedactwo.- W zeszłym tygodniu wzięła cztery dni wolnego, zapomniała o mnie i o reszcie świata, i opracowała własną teorię, którą, nawiasem mówiąc, zarzuciła.W każdym razie przeczytaj raport.Rzecz jest fascynująca.- Kto jest podejrzanym?Arabowie wybuchnęli głośnym, skrzekliwym śmiechem.Walili się po plecach i rozlewali whisky.- Nienawidzę pijaków - oznajmił Verheek.- Rzygać mi się chce na ich widok - dodał Callahan.Verheek wepchnął kopertę do kieszeni płaszcza wiszącego na oparciu krzesła.- Co to za teoria?- Dosyć niezwykła.Przeczytaj koniecznie.Nie zaszkodzi ci to, prawda? Potrzebujecie przecież pomocy.- Przeczytam tylko ze względu na Darby.Jaka jest w łóżku?- A jaka jest w łóżku twoja żona?- Bogata.Podobnie jak pod prysznicem, w kuchni i sklepie spożywczym.Jest bogata zawsze i wszędzie.- To nie może trwać długo.- Do końca roku wniesie pozew.Niewykluczone, że załapię się na dom w mieście i trochę drobnych.- Nie było intercyzy?- Owszem, była, ale nie zapominaj, że jestem prawnikiem.Intercyza ma więcej dziur niż ustawa podatkowa.Spisał ją mój znajomy.Jak można nie kochać prawa?- Porozmawiajmy o czymś innym.- O kobietach?- Mam pomysł.Chcesz poznać tę dziewczynę, prawda?- Czy mówimy o Darby?- Tak, o Darby.- Marzę o tym.- Na Święto Dziękczynienia wybieramy się na St.Thomas[5].Może pojechałbyś z nami?- Czy musiałbym zabrać ze sobą żonę?- Nie.Nikt jej nie zaprasza.- Czy Darby będzie biegać po plaży w bikini? Zrobi nam przedstawienie?- Przypuszczam, że tak.- Uau! Nie wierzę!- Wynajmiesz apartament po sąsiedzku i urządzimy sobie bal.- Cudownie.Cudownie.Po prostu cudownie.ROZDZIAŁ 13Gdy telefon zadzwonił cztery razy, włączyła się automatyczna sekretarka.Głos z taśmy słychać było w całym mieszkaniu.Potem biip i cisza.Żadnej wiadomości.Po chwili telefon znów zadzwonił cztery razy i wszystko się powtórzyło.Żadnej wiadomości.Po minucie aparat odezwał się po raz trzeci i Gray Grantham sięgnął po słuchawkę.Usiadł na poduszce i przetarł oczy.- Kto mówi? - spytał zbolałym głosem.Na dworze było ciemno.Po drugiej stronie odezwał się cichy, przestraszony baryton.- Czy to Gray Grantham z “Washington Post”?- Tak.Kto mówi?- Nie mogę podać nazwiska - odparł wolno nieznajomy.Mgła uniosła się sprzed oczu Granthama.Spojrzał na zegar.Była za dwadzieścia szósta.- Dobra, zapomnijmy o nazwisku.O co chodzi?- Wczoraj czytałem pański artykuł o Białym Domu i kandydatach.- Świetnie! - “Jak milion innych” - pomyślał Gray.- Ale dlaczego mówi mi pan o tym o tak nieprzyzwoitej godzinie?- Przepraszam, ale jadę do pracy i zatrzymałem się przy budce telefonicznej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]