[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastępca szeryfa obejrzał się przez ramię chcąc sprawdzić, co się dzieje.Wymamrotał coś pod nosem i wytoczył się za drzwi.Andy wrzucił listy gończe dokosza na śmieci.Przez parę minut obserwował sunące wzdłuż plaży samochodypolicyjne, potem przeszedł przez parking do tylnego budynku.Zapukał do pokojunumer 38. Kto tam? odezwał się kobiecy głos. Kierownik odparł Andy, dumny ze swego tytułu.Drzwi się otwarłyi mężczyzna, którego twarz przypominała tę na liście gończym, wysunął się zapróg. Tak, sir? powiedział. O co chodzi?Jest zdenerwowany, pomyślał Andy. Były tu gliny.Wiesz, co mam na myśli. Czego chcieli? zapytał tamten z niewinną miną.Twojego tyłka, pomyślał Andy. Zadawali pytania i pokazywali zdjęcia.Widziałem te zdjęcia, wiesz? Mhm odparł mężczyzna. Niezłe zdjęcia powiedział Andy.McDeere spojrzał na Andy ego twardym wzrokiem. Glina mówił, że jeden z nich uciekł z więzienia ciągnął Andy. Aa-piesz? Byłem kiedyś w więzieniu i, moim zdaniem, wszyscy powinni stamtąd336uciec.Rozumiesz?McDeere uśmiechnął się.Był to raczej nerwowy uśmiech. Jak masz na imię? zapytał. Andy. Możemy zrobić interes, Andy.Dostaniesz dzisiaj tysiąc dolarów i jeśli jutroteż nie uda ci się nikogo rozpoznać, dam ci drugi tysiąc.Pojutrze tak samo.Zwietny interes, pomyślał Andy.Ale jeśli mogę zarobić tysiąc dolarów dzien-nie, równie dobrze mogę zarobić i pięć tysięcy.To była jego wielka szansa, naktórą daremnie czekał tak długo. Nie odrzekł twardo. Pięć tysięcy.Mr McDeere nie wahał się ani przez chwilę. Umowa stoi.Przyniosę pieniądze. Zniknął za drzwiami i wrócił z nie-wielkim plikiem banknotów. Pięć tysięcy dziennie, Andy.Taka jest umowa?Andy wziął pieniądze i rozejrzał się wokoło.Mógł przeliczyć je pózniej. Myślę, że wolałbyś, żeby sprzątaczki trzymały się z daleka? zapytał. Zwietny pomysł.Nie byłoby zle. Kolejne pięć tysięcy powiedział Andy.McDeere zastanowił się przez sekundę. W porządku.Mam następną propozycję.Jutro rano pojawi się w recepcjiprzesyłka ekspresowa dla Sama Fortune.Przynieś ją i nie przysyłaj tu pokojówek.Zarobisz kolejne pięć tysięcy. Nic z tego.Pracuję na nocną zmianę. W porządku, Andy.A może mógłbyś pracować przez cały weekend, naokrągło? Musiałbyś tylko pilnować, by sprzątaczki trzymały się z dala od tegopokoju, i dostarczyć mi przesyłkę.Mógłbyś to zrobić? Jasne.Mój szef chleje cały czas.Lubi, kiedy pracuję przez cały weekend. Ile chcesz, Andy?No, śmiało.Powiedz to, pomyślał Andy. Kolejne dwadzieścia tysięcy.McDeere się uśmiechnął. Załatwione.Andy uśmiechnął się także, schował pieniądze do kieszeni i wyszedł bez sło-wa.Mitch wrócił do pokoju Kto to był? sapnął Ray.Mitch uchylił nieznacznie kotarę i zerknął przez okno. Wiedziałem, że potrzebujemy chwili odpoczynku.Myślę, że właśnie jąmamy.Rozdział 38Morolto założył czarny garnitur, czerwony krawat i usiadł u szczytu pokryte-go plastikiem stołu konferencyjnego w Błękitnym Pokoju hotelu Best Westernna wybrzeżu.Na dwudziestu stojących wokół stołu krzesłach siedzieli jego naj-lepsi ludzie.Chociaż byli bezwzględnymi mordercami, którzy wykonywali swojąbrudną robotę skutecznie i bez skrupułów, wyglądali jak klauni w kolorowych ko-szulach, szortach i fantazyjnych słomkowych kapeluszach.Chciało mu się śmiać,kiedy na nich patrzył, ale sytuacja była zbyt poważna.Słuchał.Lou Lazarov i DeVasher siedzieli najbliżej szefa, pierwszy po jego prawejręce, drugi po lewej.Wszyscy obecni w małym pokoju mężczyzni przysłuchiwalisię rozmowie, którą prowadzili ci dwaj, przypominającej trochę partię ping-ponga. Oni są tutaj.Jestem pewien, że oni są tutaj oświadczył DeVasher dra-matycznym tonem, akcentując każdą sylabę stuknięciem kostkami palców o stół.Ten człowiek czuł rytm.Lazarov: Zgadzam się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]