[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Minęło poÅ‚udnie.Przy ogniskach zostaÅ‚y tylko wysuszone już przez sÅ‚oÅ„ce koÅ›ci, woda zaÅ› w zatoce zakotÅ‚owaÅ‚a siÄ™ od dzieci, których wesoÅ‚e okrzyki i Å›piewy napeÅ‚niaÅ‚y powietrze.Zakonnice zebraÅ‚y na brzegu grupÄ™ chÅ‚opców i dziewczÄ…t, która z zapaÅ‚em Å›piewaÅ‚a starÄ… pieśń przodków o Hotu Matui, odkrywcy zatoki Anakena.Nauczyciel spojrzaÅ‚ na zegarek, zaklaskaÅ‚ w dÅ‚onie i wydaÅ‚ polecenie przerwania zabawy, gdyż należaÅ‚o dzieci przewieźć z powrotem na pokÅ‚ad.Morze byÅ‚o spokojne, miÄ™kkie fale Å‚agodnie uderzaÅ‚y o brzeg, motorówka koÅ‚ysaÅ‚a siÄ™ na swym zwykÅ‚ym miejscu, przywiÄ…zana do tratwy zakotwiczonej w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci od plaży.Dzieci używaÅ‚y jej zamiast trampoliny.MeÂchanicy popÅ‚ynÄ™li z pierwszÄ… partiÄ…, aby wszystko przygotować na statku.Gdy motorówka wróciÅ‚a, nauczyciel staÅ‚ jeszcze na brzegu i wybieraÅ‚ dzieci do drugiej tury.MaÅ‚Ä… tratwÄ… pontonowÄ… przewieziono je na dużą tratwÄ™ stanowiÄ…cÄ… pomost; niektóre jeszcze na pożegnanie nurkowaÅ‚y i pÅ‚ynęły obok.Po ruszeniu motorówki w drugÄ… turÄ™ kilku nieposÅ‚usznych chÅ‚opców poÂpÅ‚ynęło do pomostu, aby tam czekać na swojÄ… kolej.Wobec tego nauczyciel sam przeprawiÅ‚ siÄ™ do nich, aby lepiej pilnować porzÄ…dku, a po przybyciu motorówki wsiadÅ‚ na niÄ… razem z naÂstÄ™pnÄ… grupÄ….Reszta dorosÅ‚ych opiekunów zostaÅ‚a na brzegu z dziećmi.Nieszczęście spadÅ‚o jak grom z jasnego nieba.Gdy motorówka w drodze do statku mijaÅ‚a najdalej wysuniÄ™ty cypel lÄ…du, dzieci zaczęły nagle wstawać z miejsc.Wszystkim naraz przyszÅ‚a ochota oglÄ…dać morze z dzioba motorówki, wszystkie chciaÅ‚y dostać siÄ™ na to miejsce, gdzie Thor junior siedziaÅ‚ z cumÄ… w rÄ™ku.Nauczyciel wychodziÅ‚ z siebie, aby utrzymać porzÄ…dek wÅ›ród wychowanków, lecz dzieci jakby nagle przestaÅ‚y rozumieć po polinezyjsku.CieÅ›la, który sterowaÅ‚, rzuciÅ‚ siÄ™ do tyÅ‚u, obaj z Thorem co siÅ‚ w pÅ‚ucach wrzeszczeli na dzieci, lecz w tym momencie nadeszÅ‚a katastrofa w postaci zupeÅ‚nie spokojnej, monoÂtonnie koÅ‚yszÄ…cej siÄ™ fali.Motorówka, mogÄ…ca zabierać dwie tony Å‚adunku i teraz obciążona tylko w poÅ‚owie, wryÅ‚a siÄ™ dziobem w grzbiet fali i momentalnie zostaÅ‚a zalana wodÄ….Widać byÅ‚o tylko rufÄ™ Å‚odzi i mnóstwo pÅ‚ywajÄ…cych głów.Ze statku natychmiast spuszczono łódź ratunkowÄ…, ja wraz z leÂkarzem okrÄ™towym wskoczyliÅ›my na tratwÄ™ pontonowÄ…, wszyscy pozostali popÄ™dzili na cypel odlegÅ‚y o jakieÅ› 70 lub 80 metrów od miejsca wypadku.WiosÅ‚owaliÅ›my z caÅ‚ej siÅ‚y.WidziaÅ‚em, że niektóre dzieci pÅ‚ynęły w kierunku cypla, wiÄ™kszość jednak unosiÅ‚a siÄ™ na falach tuż obok rufy motorówki.Wkrótce dotarÂliÅ›my do niej, sterujÄ…c tratwÄ™ w kierunku cieÅ›li i miejscowego chÅ‚opca w szkolnym wieku.Obaj pÅ‚ynÄ™li obok siebie trzymajÄ…c w ramionach jakieÅ› dwie bezsilne postaci.Po wciÄ…gniÄ™ciu ich na pokÅ‚ad tratwy okazaÅ‚o siÄ™, że jednÄ… z tonÄ…cych byÅ‚a trzynaÂstoletnia córka wójta, bardzo Å‚adna dziewczynka z niezwykle jasnÄ… skórÄ… i zÅ‚otoczerwonymi wÅ‚osami.SkoczyÅ‚em do wody, lekarz zaÅ› zostaÅ‚ na tratwie, aby niÄ… sterować i wciÄ…gać dzieci na pokÅ‚ad.W tej chwili dotarli do nas pierwsi pÅ‚ywacy z cypla z kapitanem na czele.WyÅ‚awialiÅ›my jedno dziecko po drugim i wsadzaliÅ›my na tratwÄ™.WiÄ™kszość mÅ‚odych rozbitków wykazyÂwaÅ‚a zupeÅ‚nÄ… apatiÄ™; pozwalali siÄ™ unosić falom, nie próbujÄ…c szukać ratunku na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™.Gdy na tratwie byÅ‚o już peÅ‚no, kapitan i cieÅ›la nadpÅ‚ynÄ™li z nauczycielem, którego potężny korpus utrzymywaÅ‚ siÄ™ na wodzie.Trzeba byÅ‚o wysiÅ‚ku kilku ludzi, aby wywindować górnÄ… część ciaÅ‚a nauczyciela na tratwÄ™.Ta omal siÄ™ nie przewróciÅ‚a, gdy trzech ogarniÄ™tych panikÄ… wyspiarzy też usiÅ‚owaÅ‚o na niÄ… wleźć.Jak szalony zaczÄ…Å‚em ich spychać do wody - tratwa znów siÄ™ wyprostowaÅ‚a.Dwu jednak z tych ludzi sczepiÅ‚o siÄ™ ciasno wokół mnie, raz po raz zalewaÅ‚a mnie woda, dopiero musiaÅ‚em dać nurka i w ten sposób zdoÅ‚aÅ‚em siÄ™ oswobodzić.Wszyscy nasi marynarze z lÄ…du byli już obok nas, oprócz tego pomocnik miejscowego lekarza i pół tuzina wyspiarzy.Wspólnymi siÅ‚ami zaczÄ™to popychać tratwÄ™ w kierunku cypla, nasz lekarz, siedzÄ…cy na niej miÄ™dzy dziećmi, robiÅ‚ wiosÅ‚ami jak szalony.Kapitan i ja pÅ‚ywaliÅ›my dalej w kółko po miejscu wypadku wÅ›ród mnóstwa unoszÄ…cych siÄ™ na wodzie przedmiotów, aby sprawdzić, czy nie przeoczyliÅ›my kogoÅ›.PrzyÅ‚Ä…czyÅ‚o siÄ™ do nas trzech wyspiarzy.NurkujÄ…c w krystalicznie czystej wodzie wiÂdziaÅ‚em na piaszczystym dnie wiele obuwia i części odzieży, które opadÅ‚y tu na gÅ‚Ä™bokość oÅ›miu metrów.Ku swemu przeraÂżeniu zauważyÅ‚em też coÅ›, co przypominaÅ‚o lalkÄ™.WyrzuciÅ‚em nogi w powietrze, daÅ‚em nurka i posuwaÅ‚em siÄ™ w gÅ‚Ä…b, coraz niżej i niżej, a w miarÄ™ jak zbliżaÅ‚em siÄ™ do lalki, ta rosÅ‚a mi w oczach.Daleko mi do laurów pierwszorzÄ™dnego pÅ‚ywaka i już przedtem porzÄ…dnie siÄ™ zmÄ™czyÅ‚em.Na gÅ‚Ä™bokoÅ›ci siedmiu meÂtrów poczuÅ‚em zupeÅ‚ny brak siÅ‚ i chociaż danie za wygranÄ… tuż przed celem wyglÄ…daÅ‚o na tragicznÄ… groteskÄ™, nie mogÅ‚em wytrzymać ani sekundy dÅ‚użej i musiaÅ‚em wypÅ‚ynąć na wierzch.Gdy tylko wynurzyÅ‚em gÅ‚owÄ™ z wody, zobaczyÅ‚em tuż przy sobie Józefa, koÅ›cielnego z wioski.ByÅ‚ on najlepszym nurkiem na wyspie, specjalnie go raz wybrano do pokazania nam dwu zatopionych przy wiosce wraków.WykrztusiÅ‚em kilka słów i wskaÂzaÅ‚em rÄ™kÄ… w dół, a Józef momentalnie zniknÄ…Å‚ pod wodÄ….Za kilka sekund wypÅ‚ynÄ…Å‚, potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, ciężko zaczerpnÄ…Å‚ poÂwietrza i znów znikÅ‚.Gdy wypÅ‚ynÄ…Å‚ ponownie, na wyciÄ…gniÄ™Âtych ramionach trzymaÅ‚ maÅ‚ego chÅ‚opca.ZÅ‚ożyliÅ›my malca na beczce i popÅ‚ynÄ™liÅ›my ku lÄ…dowi.WÅ‚aÅ›nie w tej chwili powróciÅ‚a łódź ratunkowa i z kolei mechanicy poczÄ™li nurkować.Ale na dnie zostaÅ‚a już tylko odzież.CzterdzieÅ›cioro oÅ›mioro dzieci znajdowaÅ‚o siÄ™ na pokÅ‚adzie statku, a po sprawdzeniu imiennych list stwierdzono, że nikogo wiÄ™cej nie brakuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]