[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozkażę, by go.- Ostrożnie! - przerwała Irulana.- Rzeczywiście, uważaj - rzekł Idaho.- Pół planety wierzy, że to jest.- wzruszył ramionami - twój brat.- Idaho miał nadzieję, że wypowiedział to odpowiednio obojętnym tonem."Skąd ten człowiek znał znak?" - myślał.- Ale jeżeli jest kurierem albo szpiegiem.- Nie skontaktował się z nikim z KHOAM ani z rodu Corrinów - powiedziała Irulana.- Możemy być pewni, że.- Niczego nie możemy być pewni.- Alia nie starała się nawet ukryć lekceważenia.Odwróciła się plecami do Irulany, twarzą ku Idaho.Czy wiedział, dlaczego tu jest? Czemu nie zachowuje się tak, jak się tego po nim spodziewała? Był w Radzie, bo była tu Irulana.Nie można zapomnieć, jak to się stało, że księżna rodu Corrinów przeszła na stronę Atrydów.Posłuszeństwo raz złamane może być złamane ponownie.Mentackie siły Duncana winny szukać skaz, subtelnych odchyleń w jej zachowaniu.Idaho poruszył się i spojrzał na Irulanę.Były chwile, kiedy od­pychały go prymitywne przymusy narzucone jego mentackiej aktywności.Wiedział, co myśli Alia.Irulana prawdopodobnie również dobrze to wiedziała.Lecz księżna-małżonka Muad'Diba pogodziła się z decyzjami, które czyniły z niej kogoś mniej ważne­go od królewskiej konkubiny - Chani.Nie można było wątpić w oddanie Irulany bliźniętom.Wyrzekła się rodziny oraz Bene Gesserit i przeszła na służbę Atrydów.- Moja matka jest częścią spisku! - upierała się Alia.- Z jakiego innego powodu zakon żeński przysyłałby ją tutaj właśnie w tym czasie?- Histeria nam w niczym nie pomoże - powiedział Idaho.Alia odwróciła się od niego gwałtownie.Duncan wiedział, że tak zrobi.Poczuł ulgę, że nie musi patrzeć w ongiś kochaną twarz, tak teraz wykrzywianą przez obce opętanie.- Dobrze więc - rzekła Irulana - nie można zupełnie ufać Gil­dii i.- Gildia! - drwiąco mruknęła Alia.- Nie możemy wykluczyć nieprzychylności Gildii czy Bene Gesserit - powiedział Idaho.- Musimy im jednak wyznaczyć specjalną kategorię, jako z założenia biernym bojownikom.Gildia będzie się trzymać podstawowej zasady: "Nigdy Nie Rządzić".Są pasożyt­niczą naroślą i wiedzą o tym.Nie zrobią nic, by zabić organizm, który utrzymuje ją przy życiu.- Ich pojęcie o tym, który organizm jest żywicielem, może być inne niż nasze - wycedziła Irulana.Była blisko szyderstwa, kiedy leniwym głosem stwierdziła: - Straciłeś punkt, mentacie.Alia wydawała się zbita z tropu.Nie spodziewała się, że Irulana obierze taki kurs.To nie był temat, który chciałby poruszać spis­kowiec.- Bez wątpienia - zgodził się Idaho.- Ale Gildia nie wystąpi otwarcie przeciw rodowi Atrydów.Z drugiej strony, zakon żeński może zaryzykować jakąś polityczną woltę, która.- Mogą to zrobić, wysuwając naprzód kogoś jako figuranta, którego same będą mogły się wyprzeć - powiedziała Irulana.- Bene Gesserit nie przetrwałyby przez wszystkie stulecia, nie znając war­tości unikania rozgłosu.Wolą być za tronem niż na nim."Unikanie rozgłosu?" - zastanowiła się Alia.Czy taki był wybór Irulany?- Podobne argumenty dotyczą Gildii - rzekł Idaho.Stwierdził, że konieczność argumentowania i wyjaśniania jest mu pomocna.Odciągała umysł od innych problemów.Alia cofnęła się ku oświetlonym słońcem oknom.Znała słabe punkty Idaho, każdy mentat je miał.Musieli wygłaszać oświadcze­nia.Owa skłonność wywoływała tendencję polegania na pojęciach absolutnych, widzenia w ramach określonych granic.Na tym polega­ła część ich szkolenia."Powinnam go była zostawić w siczy Tabr - pomyślała Alia.- Byłoby lepiej poddać Irulanę przesłuchaniom prowadzonym przez Dżawida".W tym momencie usłyszała wewnątrz czaszki grzmiący głos:- Właśnie!"Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się!" - pomyślała.Orien­towała się, że w takich chwilach grozi jej popełnienie niebezpiecz­nej omyłki, ale nie mogła rozpoznać, w jakiej postaci.Czuła nie­bezpieczeństwo.Idaho musi jej pomóc wydobyć się z kłopotów.Był mentatem.Mentaci byli niezbędni.Ludzkie komputery zastą­piły mechaniczne urządzenia, zniszczone przez Dżihad Butlerjańską.Alia tęskniła jednak do uległych maszyn.Nie groziły im ogranicze­nia, jakim podlegał Duncan.Trudno nie dowierzać maszynie.Alia usłyszała, jak Irulana cedzi słowa:- Finta w fincie w fincie - kpiła.- Wszyscy znamy powszechny schemat ataku na władzę.Nie winię Alii za jej podejrzliwość.To oczywiste, że podejrzewa wszystkich - nawet nas.Skupmy się na chwilę.Co pozostaje główną areną motywów, najpłodniejszym źródłem niebezpieczeństwa dla Regencji?- KHOAM - powiedział Idaho mentacko beznamiętnym głosem.Alia pozwoliła sobie na ponury uśmiech.Konsorcjum Honnete Ober Advancer Mercantiles! Ród Atrydów sprawował władzę nad KHOAM, posiadając pięćdziesiąt jeden procent udziałów.Kap­łaństwo Muad'Diba dzierżyło pięć następnych procent i pragmatyczną akceptację wysokich rodów tego, iż Diuna kontroluje bez­cenny melanż.Nie bez powodu przyprawę często nazywano "tajną walutą".Bez przyprawy nie kursowałyby galeony Gildii Planetarnej.Melanż wywoływał "trans nawigacyjny", dzięki któremu trans-świetlną drogę "dostrzegano" jeszcze przed jej przemierzeniem.Bez melanżu i powodowanego jego użyciem wzmocnienia ludzkie­go układu immunologicznego czas życia bardzo bogatych zmniej­szyłyby się co najmniej czterokrotnie.Nawet olbrzymia klasa śred­nia Imperium spożywała rozpuszczony melanż w małych dawkach co najmniej raz dziennie.Alia dosłyszała jednak w głosie Idaho mentacką szczerość, dźwięk, na który czekała ze straszną niecierpliwością.KHOAM.Konsorcjum Honnete było czymś znacznie wię­kszym niż ród Atrydów, znaczyło o wiele więcej niż Diuna, Kap­łaństwo czy przyprawa.To były krwawiny, futra wielorybie, szigastruny, Ixiańskie urządzenia i zabawki, handel ludźmi i posiadłoś­ciami, Hadżdż, wytwory, które pochodziły z balansującej na granicy prawa technologii Tleilaxan, to były narkotyki i techniki medyczne, to był transport (Gildia) i cały arcyzłożony handel Imperium obejmującego tysiące znanych planet plus te, które ukrad­kiem żywiły się ochłapami, zezwalając na świadczenie im usług [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl