[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem przeziębiona i jelita mi się skurczyły.Zaprogramuję robota, żeby zrobił mi głęboką lewatywę.AKWIZYTOR (coś pośredniego między agresywnym latahem a bojaźliwym telepaty sta): Pamiętam, jak podróżowałem z K.E., genialnym wynalazcą wielofunkcyjnych gadgetów.— Pomyśl tylko! — woła.— Maszyna do produkcji masła w twoim własnym domu!— Dostaję zawrotów głowy na samą myśl, K.E.— Za pięć, dziesięć, może dwadzieścia lat.Ale to nieuniknione.— Zaczekam, K.E.Zaczekam, choćby nie wiem jak długo.Jak tylko się pojawi, natychmiast ją kupię.To właśnie K.E.wynalazł uniwersalny zestaw dla salonów masażu, zakładów fryzjerskich i łaźni tureckich, który może aplikować lewatywy, robić masaże erotyczne, myć włosy, a jednocześnie obcinać klientom paznokcie u nóg i wyciskać wągry.A także podręczny zestaw dla lekarzy, którym można wyciąć wyrostek, zszyć przepuklinę, wyrwać ząb mądrości, usunąć hemoroidy i dokonać obrzezania.Cóż, K.E.był takim fantastycznym akwizytorem, że gdy kończyły mu się zestawy fryzjerskie, sprzedawał zamiast nich lekarskie i ludzie budzili się u fryzjera z wyciętymi hemoroidami.— Jezu, Homer, co za spelunkę prowadzisz? Czuję się, jakby mnie ktoś wyruchał.— Cóż, bardzo przepraszam, ale zrobiliśmy panu gratis lewatywę z okazji Święta Dziękczynienia.K.E.musiał mi znowu sprzedać nie ten zestaw.MĘSKA PROSTYTUTKA: Na co człowiek się naraża w tym fachu! Boże! Nie uwierzylibyście, jakie propozycje dostaję.Chcą się bawić w lataha, mieszać z moją protoplazmą, robić kopie, ssać moje organy, zamienić się na pamięć i zostawić mi stare wspomnienia.Pieprzę tego faceta i myślę: “Nareszcie ktoś normalny", aż wreszcie osiąga orgazm i zmienia się w jakiegoś potwornego kraba.“Nie zamierzam tego dłużej znosić, Jack — mówię.— Możesz to robić u Walgreena".Niektórzy ludzie nie mają za grosz klasy.Inny okropny staruch po prostu siedzi, nadaje telepatycznie i zżera bieliznę.Makabra.Cioty wpadają w sowiecką siatkę, gdzie Kozacy wieszają partyzantów przy dzikim zawodzeniu kobz, a chłopcy maszerują Piątą Aleją na spotkanie z Jimmym Walkoverem z Kluczami Królestwa bez żadnych warunków wstępnych.Czemuś, ach, czemuś taki smutny, piękny pedale? Zapach zdechłych pijawek w zardzewiałej blaszanej puszce.Ssą żywą ranę, ciało i krew Jezusa sparaliżowanego od pasa w dół.Chłopcy, oddajcie testy swojemu słodkiemu tatusiowi, który zdał egzamin trzy lata przed wami i zna wszystkie odpowiedzi.Przemytnicy cieląt odbierają poród krowy.Farmer udaje bóle porodowe, tarza się z krzykiem w ekskrementach.Weterynarz zmaga się z krowim szkieletem.Przemytnicy zabijają się nawzajem z pistoletów maszynowych, gonią się wśród maszyn rolniczych, silosów, pojemników, stryszków z sianem i żłobów w ogromnej czerwonej stodole.Rodzi się cielę.Rankiem giną moce śmierci.Parobek klęka z czcią — w promieniach wschodzącego słońca widać pulsującą żyłę na jego szyi.Na schodach sądu siedzą ćpuny, czekając na dealera.Biali w czarnych stetsonach i spłowiałych levisach przywiązują do latarni ulicznej czarnego chłopca, polewają benzyną i podpalają.Narkomani podbiegają i wciągają do spragnionych płuc swąd spalonego mięsa.Co za rozkosz.PREZES SĄDU: Więc siedzę sobie przed sklepem Jeda w Pizdoliździe, a w levisach staje mi fiut, pulsując w słońcu.Nagle mija mnie stary Scranton, fajny chłop, nie ma w tej dolinie lepszego.Wypada mu odbytnica i jak chce, by go wyruchać, podaje ci dupę ma metrowym jelicie.Czasami wyrzuca ją z siebie na sto metrów, aż do piwiarni Roya, i jelito pełznie wokół, szukając po omacku kutasa jak ślepa glista.Więc stary Scranton wyczuł mojego stojącego fiuta, zatrzymuje się jak pies, co zwęszył ślad, i mówi do mnie: “Obciągnę ci go, Lukę".Browbeck i Young Seward walczą nożycami do kastrowania knurów.Biegają wśród stodół, klatek i stajni.Rżące konie obnażają wielkie żółte zęby, ryczą krowy, wyją psy, kopulujące koty kwilą jak niemowlęta, wielkie knury z nastroszonymi szczecinami krzyczą głośno: “Hura! Hura!"Browbeck pada pod ciosem miecza Sewarda i przytrzymuje dłonią błękitnawe jelito wylewające się z długiej rany.Seward obcina Browbeckowi fiuta i unosi z triumfem w promieniach wschodzącego słońca.Browbeck krzyczy.hamulce pociągu metra plują iskrami.— Odsuńcie się od toru, ludzie.odsuńcie się od tonuj!'— Podobno ktoś go popchnął.— Chodził zygzakiem, jakby źle widział.— Za dużo wiatru w oczy.Mary Lesbijka leży na podłodze pubu na zakrwawionych podpaskach.Dwustukilowy pedał miażdży ją nogami, śpiewając ohydnym falsetem:Podeptał grona gniewu, patrząc na nie krzywo!Miecza swego uwolnil błyskawicę straszliwą!Wyciąga pozłacany drewniany miecz i przecina powietrze.Spada z niego gorset i leci ze świstem w stronę tarczy do strzałek wiszącej na ścianie.Szpada starego toreadora trafia w kość, wylatuje ze świstem w powietrze i przyszpila dzielnego espontaneo do ściany areny.Elegancki pedzio przyjeżdża z Teksasu do Nowego Jorku.Jest taki ładniutki, że natychmiast podrywa go starucha mająca hopla na punkcie młodych pedziów, bezzębna wampirzyca, zbyt powolna i słaba, by polować na inną zwierzynę.Takie stare, nadżarte przez mole tygrysice zawsze kończą na pedziach.Więc ten gość, cwany i zręczny, zaczął wyrabiać elegancką biżuterię.Każda bogata stara rura z Nowego Jorku chce mieć jego naszyjnik i pedzio zgarnia kupę szmalu, ale brakuje mu czasu na seks i martwi się o swoją opinię.Zaczyna wobec tego grać na wyścigach, bo hazard rzekomo ma w sobie coś męskiego, i chce się pokazać na torze.Mało który pedzio gra na wyścigach, a ci, co grają, tracą mnóstwo forsy, bo są kiepskimi hazardzistami.Przy złej passie spłukują się, a gdy zaczynają wygrywać, są niezdecydowani.To zresztą stały model ich życia.Każde dziecko zna podstawowe prawo hazardu: wygrane i przegrane przychodzą seriami.Kiedy wygrywasz, rzucaj się głową do przodu, a jak zaczynasz tracić, zwijaj interes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]