[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to rok 1880.W Wielkiej Brytanii nastąpiła kolejna zmiana rządu: miejsce Disraelegozajął Gladstone.Zgodnie ze swymi zasadami nowy premier był przeciwnikiem aneksjiTranswalu.Nazwał ją  hańbiącą.Uważał, że należy przyznać temu krajowi niepodległość izawrzeć z nim układ regulujący wszystkie sporne sprawy, a zwłaszcza kwestię granic.Zanimjednak Gladstone zdążył coś zrobić w tej sprawie, w Transwalu wybuchło powstanie.Sytuacja była już od dłuższego czasu napięta, działalność Paula Krugera napotykała na gorącyoddzwięk, a do rozognienia nastrojów przyczyniło się przemówienie Wolseleya, którewygłosił przed odjazdem.Powiedział:  Jak długo świeci słońce, Transwal pozostanieterytorium brytyjskim 171.Uważny Czytelnik tej książki zauważy z pewnością, że to już drugiz twórców imperium gwarantował obecność brytyjską w obcym kraju aż do przyszłejkatastrofy kosmicznej.Pierwszym był kapitan Light na wyspie Penang.Rozważając przyczyny wybuchu powstania w Transwalu, trzeba zaznaczyć, że choć poglądyGladstone a były znane, to znane były również poglądy wielu członków Izby Gminwypowiadających się za koncepcją federacji południowoafrykańskiej i wreszcie poglądysamej królowej.Nie była ona zwolenniczką ustępstw.Zresztą i Gladstone uznawszy, że niezdoła przeforsować swoich poglądów, nie wypowiedział się ostatecznie za pełnąniepodległością Transwalu, tylko za samorządem.Ideę samorządu Kruger odrzucił, tłumaczącBurom zgromadzonym na wielkim wiecu, że rząd brytyjski proponuje, aby włożyli sobie171Biograf Krugera, John Fischer (Paul Kruger - His Life and Times, London 1974), dodaje, że w dalszymciągu Wolseley powiedział jeszcze:  Rzeka Waal będzie musiała zawrócić bieg, zanim Transwal ponownieodzyska niezawisłość.431 głowę w pętlę, a potem będą już mogli swobodnie machać nogami.Oto co - zdaniem Krugera- oznaczał samorząd.Transwalczycy nie byli więc zwolennikami samorządu.Zgromadzenie ich przedstawicieliuchwaliło deklarację głoszącą:  Obywatele Republiki Południowej Afryki nigdy nie byli i niechcą być poddanymi Jej Królewskiej Mości, a każdy, kto mówi o nas jak o buntownikach, jestoszczercą.Następnie proklamowali Republikę Transwalu.Nieliczne garnizony brytyjskieznalazły się w oblężeniu, ale wojny właściwie jeszcze nie było i dotąd nie padł ani jedenstrzał.Doszło do tego podczas świąt Bożego Narodzenia 1880 roku.Kolumna brytyjskamaszerująca z Natalu, by wzmocnić okrążony garnizon w Pretorii, została nagle otoczonaprzez uzbrojonych Burów.Zanotowano, że orkiestra grała w tym momencie piosenkę:Pocałuj mnie, mamusiu.Kolumna liczyła trzystu ludzi z dziewięćdziesiątego czwartego PułkuPiechoty Connaught Rangers, a dowodził nią pułkownik Anstruther.W kilka minut podostrzeżeniu pierwszych strzelców burskich jezdziec z białą chorągwią wręczyłpułkownikowi kartkę z żądaniem, by kolumna przerwała dalszy marsz i zatrzymała się nadprzepływającym opodal strumieniem.Czas na decyzję: dwie minuty.Anstrutherodpowiedział, że ma rozkaz marszu do Pretorii.Po dwóch minutach padły pierwsze strzały.Kolumna była osaczona ze wszystkich stron i Burowie strzelali do niej jak do stada antylop napolowaniu.Po kilku następnych minutach było już po wszystkim.Stu dwudziestu Rangersówzostało zabitych lub rannych, wśród nich dowódca.Reszta poddała się.To oznaczało wojnę, której Gladstone nie chciał, ale zmusili go do niej koledzy z gabinetu,posłowie z Izby Gmin, prasa, a przede wszystkim sama królowa, która wypowiadała sięwprawdzie za rokowaniami pokojowymi, ale dopiero po odniesieniu zwycięstwa militarnego.Otrzymał to zadanie generał sir George Pomeroy Colley: poeta, muzyk, rysownik i prymusakademii wojskowej w Sandhurst, jednym słowem człowiek błyskotliwy i o wysokimwspółczynniku inteligencji, jednak całkiem pozbawiony praktycznego doświadczenia w polu.Burowie nie docenili jego talentów.Z pozoru stanowili oni nie armię, ale to, co zawodowiwojskowi nazywają hałastrą.Brakowało im dyscypliny, nigdy nie ćwiczyli musztry aniwykonywania skomplikowanych manewrów, właściwie nie mieli dowództwa, a decyzjewojskowe podejmowali w wyniku długich narad, w których uczestniczyli wszyscy i każdymiał prawo głosu.Można było wątpić w ich zdolność do prowadzenia długotrwałych działań.Było to pospolite ruszenie farmerów - cóż to więc za przeciwnik dla zawodowej armiisłynącej z dyscypliny, wyszkolenia i zimnej krwi? Wprawdzie znali wybornie teren i umielidoskonale się w nim poruszać, okazało się też, że potrafią znakomicie strzelać, lecz mimo toprymus z Sandhurst był dobrej myśli.Wiedział, że rząd w Londynie nie ma serca do tej wojnyi prowadzi skomplikowane, zakulisowe działania, by uniknąć strzelaniny (między innymi zapośrednictwem prezydenta Republiki Oranje, która ogłosiła neutralność, ale jej ochotnicywspierali wojska Transwalu).Dlatego postanowił się spieszyć, aby stworzyć taką sytuację,jakiej domagała się królowa: rokowań po zwycięstwie.Generał Colley uzyskał wkrótce szansę zwycięstwa.Nadeszła ona już na pograniczu Natalu iTranswalu, przy przekraczaniu trudno dostępnego pasma górskiego Drakensberg.Burowiezastąpili wojskom imperialnym drogę, okopawszy się w wąwozie zwanym Laing s Neck.Poeta i rysownik wydał rozkaz frontalnego ataku na bagnety, wszak we wszystkichpodręcznikach pisano, że nikt nie może wytrzymać bezpośredniego ataku czerwonychdolmenów.Ale Burowie nie czytali podręczników, za to każdy z nich był strzelcemwyborowym.Najpierw starannie wycelowali w oficerów, którzy z obnażonymi szablamiprowadzili postępujące za nimi we wspaniałym ordynku szeregi piechoty.W ciągu paru chwil432 atakująca piechota została bez dowództwa.Potem Burowie zabrali się za piechurów.Tylkoniewielu spośród nich dotarło do pozycji farmerskiej hałastry, która nigdy nie ćwiczyłarobienia bagnetem.Atak załamał się, a jedną trzecią biorącego w nim udziału batalionuwpisano na listę strat.Burowie strzelali jeszcze lepiej, niż sądzono.Brakowało im jednak wyszkolenia taktycznego i biegłości w teorii.Mając to na uwadze,generał Colley osobiście poprowadził sześciuset swoich ludzi stromym zboczem góry MajubaHill.Było to wieczorem dwudziestego szóstego lutego 1881 roku.Gdy po ciężkiejwspinaczce Anglicy osiągnęli szczyt, ich oczom odsłonił się widok leżących poniżejstanowisk burskich.Colley zajął pozycję dominującą, z której następnego dnia zasypiewrogów ogniem i zmusi do niesławnego odwrotu. Moglibyśmy tu siedzieć bez końca -oświadczył, lecz oczywiście wcale tego nie zamierzał.Osiągnąwszy przewagę chciał maszerować ku Pretorii.A ponieważ nie zamierzał stalesiedzieć na szczycie Majuba Hill, przeto nie wydał rozkazu okopania się ani przygotowaniastanowisk dla odparcia ewentualnego ataku.Zdaniem generała wzgórze było tak strome, że ożadnym nocnym ataku nie mogło być mowy.Generał Colley spokojnie położył się spać.Byłato ostatnia spokojna noc w jego życiu, a mówiąc ściślej - była to w ogóle ostatnia jego noc.Inie była spokojna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl