[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z całej siły chwycił mnie za rękę i spojrzał mi głęboko w oczy.Był z tym gniewem,niepokojem i nadzieją wspaniały.Miły Boże! Czemuż jest taki głupi?!Zapytał przerywanym głosem: Jak mam to rozumieć.Haneczko, jak mam to rozumieć?.Czy.ty mogłabyś mnie.pokochać?Potrząsnęłam głową. Nie mogłabym.Nie mogłabym właśnie dlatego, że ty tak poważnie bierzesz te sprawy.Nie cierpię przywiązywania większej wagi do przeżyć, niż na to zasługują.Boję sięwszystkich klęsk żywiołowych.Nie pociąga mnie trzęsienie ziemi.Po prostu go się boję.Stokroć wolę pogodę i ciszę.I jeżeli mam być szczera, dlatego cię właśnie nie pokochałam.Znowu odsunął się ode mnie i zastygł w milczeniu.Na szczęście był właśnie ostry zakręt ichcąc nie chcąc musiał się do mnie przytulić.By złagodzić swoje słowa, powiedziałam: Zresztą, mój Romku.Mówiłam ci, że nie lubię zagłębiać się w analizę swoich postępkówczy uczuć.Czyż to nie jest zupełnie proste?.Podobasz mi się, żywimy dla siebie bardzowiele przyjazni.Dlaczego nie miałabym cię pocałować? Dlatego, że to, co dla ciebie jest tylko chwilowym kaprysem, dla mnie może byćrozdarciem nie zagojonych blizn. I znowu przesadzasz.Nie, Romku.Musimy o tym wszystkim pomówić wyczerpująco.Może podczas takiej rozmowy i ja zdołam sobie uświadomić mój stan wewnętrzny.Jeżelichcesz zrobić mi prawdziwą przysługę, przyjdz dzisiaj o piątej do mnie.Mieszkam w Patrii.Nic nie odpowiedział.Sanki właśnie zatrzymały się przed fryzjerem, u którego miałamzamówioną godzinę.wysiadłam i żegnając się z Romkiem dodałam: Będę czekała.Zrobiłam przy tym umyślnie jak najbardziej zalotną minę.Nie lubię spraw, które sięprzeciągają.Chciałam mu wyraznie dać do zrozumienia, że jeżeli zdecyduje się przyjść,przyjdzie do jaskini lwa.Jeżeli zaś sądzi, że kalam jego uczucia, rozdzieram blizny i robiędużo innych, równie nieestetycznych rzeczy niech sobie wyjedzie.Pierwszą osobą, którą zobaczyłam u fryzjera, była Betty Normann.Obsługującemu jąfryzjerowi usiłowała wytłumaczyć, o jakie uczesanie jej chodzi.Posługiwała się przy tymangielskim, francuskim i niemieckim, lecz ten jej nie mógł zrozumieć.Niewiele pomagała teżusłużna interwencja dwóch pań, które widocznie nie władały dobrze żadnym z tych języków.Serce zabiło mi mocniej.Oto nadarzała się wyborna okazja do nawiązania znajomości. Czy pani pozwoli odezwałam się do niej po angielsku że będę służyła jako tłumacz?Musiała od razu poznać po akcencie, że znam świetnie angielski, gdyż uśmiechnęła się domnie nad wyraz przyjemnie i odpowiedziała: Jestem pani bardzo wdzięczna.To naprawdę wyjątkowo uprzejme ze strony pani.Zazdroszczę pani, że nauczyła się pani języka polskiego. Nie potrzebowałam się uczyć.Jestem Polką. Niepodobieństwo! Mówi pani jak rodowita Angielka.Ja w Polsce bawię od niedawna, awasz język jest taki trudny.Wytłumaczyła mi, o co jej chodziło, a ja z kolei powtórzyłam to fryzjerowi.Swoje miejsce111zajęłam prawie nieprzytomna z wrażenia.Bądz co bądz chociaż nieformalnie, zdołałam jąpoznać.Jakie będą tego następstwa?.Oczywiście przy każdym spotkaniu będziemy się sobie kłaniały, a możliwe, że ona wjakimś innym przypadku zwróci się jeszcze o moją pomoc.Muszę się mieć na baczności.Może jednak wytelegrafować wuja Albina?.Na razie tego nie zrobię.Zobaczę, jak będą się układały stosunki.Ona ostatecznie nie robitak złego wrażenia.Być może (nie marzę jeszcze o tym) polubi mnie i sama zrozumie, jakbrzydkie jest to, co chce mi zrobić.Ostatecznie pewno też ma jakieś serce.A mnie kobiety naogół lubią.Nawet Muszka Zdrojewska, która pęka z zazdrości o Tota.Gdy weszłam do sali restauracyjnej, było już tam prawie pełno.Sporo znajomych.Chociażmi niektórzy dawali znaki, bym siadła przy ich stoliku, udałam, że tego nie spostrzegam.Wiem z doświadczenia, jak to jest niewygodnie w różnych uzdrowiskach, gdy się człowiekod razu na początku sprzęgnie z jakimś towarzystwem.Pózniej trudno jest odczepić się,chociaż może chciałoby się przebywać z kim innym.Nie zbliżę się tu do nikogo, zanim sięnie rozejrzę.Muszę zresztą zobaczyć, z kim tu przestaje Betty Normann.Weszła w parę minut po mnie i również usiadła przy osobnym stoliku.Gdy dostrzegłamnie, znowu się uśmiechnęła.Zachowuje się zupełnie przyzwoicie.Na usprawiedliwienieJacka muszę stwierdzić, że jest ona comme il faut.Pojąć tylko nie mogę, dlaczego takuporczywie udaje, że nie zna polskiego języka.Z przyjemnością skonstatowałam, że na pewno nie jestem gorzej ubrana od innych pań.Zobaczę, jak będzie wieczorem.Chociaż jeżeli o mnie chodzi, na wieczorowe toalety kładęnajmniej nacisku.Uważam, że kobieta prawdziwie elegancka musi się wyróżniać smakiemstrojów rannych i popołudniowych.Oburza mnie taka Halszka, która ubiera się gorzej niżśrednio, a wieczorowe toalety sprowadza z Paryża.To najlepszy dowód nouveau richelostwa.Gdy wróciłam do numeru, zastałam zabawną niespodziankę: Romek przysłał mi wiązankęmimozy i kartkę z przeproszeniem, że nie będzie mógł przyjść, gdyż zatrzymują go ważnesprawy.Cóż za sensat! I ta mimoza! To takie do niego podobne przysyłać właśnie mimozę.Pewnow języku kwiatów coś to znaczy.Szkoda, że nie mam babci.Zadepeszowałabym do niej powyjaśnienia.Za czasów naszych babć ludzie bali się używać języka do wyłuszczenia swoichintymniejszych spraw.Posługiwali się w tym celu kwiatami.Jakie szczęście, że nie żyłam wtamtej epoce.Pękałabym ze śmiechu, co prawda, ale umarłabym z nudów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]