[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba rzeczywiście jesteś geniuszem.Ile kosztowała? Muszę ci oddać.- Była z przeceny, 50 centów Zarządu.Zmarszczyła brwi i tupnęła nogą.Była boso i nie wywołała zamierzonego efektu dźwiękowego, za to podskoczyła na pół metra.- Pomyślnego lądowania! - zawołałem, gdy ona, w najlepszym żółtodziobskim stylu, mełła rękoma, chcąc się czegoś uchwycić.- Manuelu O’Kelly! Nie myśl, że przyjmę kosztowną odzież od mężczyzny, z którym nawet nie sypiam!- Łatwo temu zaradzić.- Świntuch! Powiem twoim żonom!- Proszę bardzo.Mama i tak myśli o mnie jak najgorzej.- Podszedłem do windy i zacząłem wystawiać naczynia; zabrzęczały drzwi.Pstryknąłem głośniczkiem.- Kto idzie?- Wiadomość dla gospodina Smitha - zaskrzeczał starczy głos.- Dla gospodina Bernarda O.Smitha.Odsunąłem zasuwy i wpuściłem Profesora Bernarda de la Paz.Wyglądał jak ostatni śmieć - brudny, w brudnych ciuchach, nieuczesany, ze sparaliżowaną połową ciała i wykręconą dłonią, z bielmem na oku - wypisz, wymaluj, jeden z tych starych włóczęgów, co to sypiają w Dolnej Alei i żebrzą o alkohol i peklowane jajka w tanich pubach.Do tego się ślinił.Ledwo zaryglowałem drzwi, wyprostował się, przestał wykrzywiać twarz, złożył ramiona na mostku, obejrzał sobie Wyoh od stóp do głów, wciągnął powietrze jak karateka i gwizdnął.- Piękniejsza, niż pamiętam! - powiedział.Była nadal wściekła, ale uśmiechnęła się.- Dziękuję, Profesorze.Ale to niepotrzebne.Jesteśmy tu jako towarzysze.- Seńorita, w dniu, gdy polityka nie pozwoli mi na zachwycanie się pięknem, rzucę politykę.Lecz jest pani cudowna.- Zaczął uważnie rozglądać się po pokoju.- Profesorze, stary świntuchu - powiedziałem - niech pan nie szuka dowodów.W nocy zajmowaliśmy się polityką, t y l k o polityką.- To kłamstwo! - rozogniła się Wyoh.- Opierałam mu się przez pół nocy! Ale jest dla mnie za silny.Profesorze - jakie sankcje stosuje partia w takich przypadkach? Tu, w Luna City?Profesor zacmokał i łypnął okiem z bielmem.- Manuelu, jestem wstrząśnięty.To nie żarty, moja droga - zazwyczaj eliminacja.Ale musimy zbadać okoliczności.Czy przyszłaś tu z własnej woli?- On mnie przyciągnął.- “Zaciągnął”, młoda damo.Nie zachwaszczajmy języka.Czy masz siniaki na dowód?- Jajka stygną - powiedziałem.- Czy nie można wyeliminować mnie po śniadaniu?- Znakomity pomysł - zgodził się Profesor.- Manuelu, czy odstąpiłbyś litr wody swemu staremu nauczycielowi, by mógł się ochędożyć?- Proszę, ile pan sobie życzy.Ale niech pan tego nie przeciąga, bo dostanie pan tyle, co najmniejsza sroczka.- Dziękuję, sir.Zniknął; rozległy się dźwięki mycia zębów i szorowania.Razem z Wyoh skończyliśmy zastawiać stół.- “Siniaki” - powiedziałem.- “Opierałam się przez pół nocy.”- Zasłużyłeś na to, znieważyłeś mnie.- J a k?- Nie znieważając mnie, ot, jak.Po tym, jak mnie przyciągnąłeś.- Mmm.Poproszę Mike’a, żeby to zanalizował.- Michelle by to zrozumiała.Mannie, czy mogę zmienić zdanie i poprosić o odrobinę szynki?- Połowa dla ciebie.Profesor jest półwegetarianinem.- Profesor wyszedł z łazienki; może nie wyglądał tak żwawo, jak zwykle, ale był czysty, schludny i uczesany, znów porobiły mu się dołki w policzkach, a oczy lśniły wesoło - zdjął sztuczne bielmo.- Jak pan to robi, Profesorze?- Mam wielką wprawę, Manuelu; zajmuję się tym fachem znacznie dłużej niż wy, młodzieniaszki.Pewnego razu, wiele lat temu, w Limie - przepiękne miasto - zaryzykowałem w śliczny letni dzień przechadzkę bez kamuflażu.i wylądowałem na zesłaniu.Cóż za wspaniały stół!- Niech pan usiądzie przy mnie, Profesorze - zaprosiła go Wyoh.- Nie chcę siedzieć obok niego.Gwałciciel!- Przypominam - powiedziałem - najpierw jemy, potem mnie eliminujemy.Profesorze, niech pan sobie nałoży i opowie, co się stało wczoraj wieczorem.- Czy mogę zaproponować zmianę porządku posiedzenia? Manuelu, życie spiskowca nie jest łatwe, i nie było cię jeszcze na świecie, gdy ja nauczyłem się nie mącić rozkoszy podniebienia polityką.To tylko zakłóca wydzielanie soków żołądkowych i wywołuje wrzody, zawodową chorobę działaczy podziemia.Mmm! Ładnie pachnie ta ryba.- Ryba?- Ten różowy łosoś - odparł Profesor, wskazując na szynkę.W jakiś czas potem, bez pośpiechu, dotarliśmy do kawy wzgl.herbaty.Profesor oparł się wygodnie o stół, westchnął i powiedział:- Bolszoje spasibo, gospoża i gospodin.Takk for mat[8], wyborny posiłek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]