[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na koniec kapitan przybliżył się do mnie, a wstrząsnąwszy lekkoza ramię, prosił, ażebym zaprzestał daremnych narzekań i opamiętał się.Jak ze snu zbudzony, powstałem, dając znak, aby uczyniono przygotowania do pogrzebu.Obszyto ciało Piętaszka w nowe płótno żaglowe, przymocowano u stóp dwie kule działo-we i złożono je na desce pośrodku pokładu.W braku kapelana, kapitan odczytał w głos błogosławieństwo pośmiertne, wzywając obec-nych, aby się pomodlili za duszę poległego.Cała osada, zgromadzona na pokładzie, a kochająca biednego Karaiba, upadła na kolana izaczęła się modlić.Azy rozrzewnienia spływały po tych ogorzałych, nieprzystępnych żalowitwarzach.Na ten widok taka mię boleść ogarnęła, iż nie będąc panem siebie, rzuciłem się na zwłokiprzyjaciela z głośnym płaczem.Zaledwie zdołano mnie oderwać.Majtkowie podnieśli deskę i umieścili ją na brzegu statku, tak że dolna połowa ciała wy-stawała poza burtę.Kapitan odczytał ostatnie błogosławieństwo.123  Bądz zdrów, drogi mój bracie, towarzyszu mojego wygnania, serdeczny przyjacielu,bądz zdrów na wieki!Deska się przechyliła, a ciało lekko zsunęło się w morze, które na zawsze, na wieki za-warło nad nim kryształowe swoje sklepienie.I już nie było Piętaszka!Wypadek ten zmienił zupełnie plany mej podróży.Zamiast do Brazylii, jako to uczynićzamierzałem, popłynąłem wprost do Anglii, gdzie przybyliśmy bez żadnej przygody w końcuwrześnia.Majątek mój, wynoszący przeszło 65000 funtów szterlingów, pozwalał mi żyć wygodnie,lecz brak rodziny, śmierć Piętaszka, a nadto zamieszki w Anglii i rozruchy w pobliskiej Szko-cji, skłoniły mnie do nowej podróży, którą tym razem odbyłem na Wschód, do Indii, wyspSundajskich, Chin i Syberii.Opisawać jej nie będę, gdyż nie ma żadnego związku z moją wyspą.Dość powiedzieć, żena handlu angielskimi towarami w Indiach i Chinach i znacznym transporcie futer podwoiłemprawie mój majątek.Handlem tym zajmowałem się przez lat jedenaście.Kiedy nareszcie w kwietniu 1692 rokuwróciłem na stałe, już Stuartowie nie panowali, a na tronie zasiadł Wilhelm Orański, po-przednio panujący w Holandii i w kraju zapanował spokój.Okręt, przybyły z Antyli, przywiózł mi bardzo smutne wiadomości o stanie mej osady.Do roku 1675, to jest dopóki żył Don Juan de Castillos, wszystko szło pomyślnie, a lud-ność powiększyła się do czterystu osób, lecz po śmierci jego Anglicy, przeważający sześćrazy liczbą mieszkańców pochodzenia romańskiego, poczęli uciskać Hiszpanów i Brazylij-czyków tak, że w końcu przyszło do otwartego starcia, skutkiem którego wypędzono ostat-nich z wyspy.W parę lat pózniej, kiedy Ludwik XIV, król francuski, popierając strąconego z tronu Jaku-ba II Stuarta, zostawał w sporze z Wilhelmem Orańskim, okręt wojenny francuski, podpły-nąwszy przypadkiem ku mojej wyspie, a ujrzawszy powiewający na zamku sztandar angiel-ski, zniszczył miasto, a mieszkańców jego uprowadził w niewolę, albo rozproszył zupełnie.Tak osada, dla wzniesienia której tyle poniosłem trudów i wydatków, upadła jeszcze zamego życia.Byłem temu po części sam winien, należało bowiem poddać ją władzy koronyangielskiej, która niezawodnie potrafiłaby ją zabezpieczyć od napadu nieprzyjaciela i jak innekolonie, osłonić swą potężną opieką.Zasmucony tym, porzuciłem handel i pędzę życie w moim zameczku, położonym w pobli-żu rodzinnego miasta.Najmilszym moim zajęciem jest wyszukiwanie młodych ludzi, pragną-cych poświęcić się marynarce i dopomaganie im do wykształcenia się w tym zawodzie.Oprócz tego chętnie niosę pomoc młodzieży, uczęszczającej do szkół i uniwersytetów, pomnyna to, ile doznałem w mym życiu przykrości przez brak gruntownego wykształcenia.Gdy kiedyś spodoba się Bogu powołać mnie do siebie, przekażę cały majątek na kształce-nie dobrych rękodzielników i rolników oraz na szerzenie pomiędzy nimi oświaty będącej naj-głośniejszym zródłem potęgi każdego kraju.Tymczasem gotuję się do ostatniej podróży, któ-rej celem jest Wieczność.124 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl