[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Napisała do mnie ten list w chwili słabości, kiedy się czuła nieszczęśliwa i chciała oszczędzić mi cierpienia.Nie osądzam jej.Może sama postąpiłabym podobnie.Nie mam pojęcia, co więzienie może zrobić z człowiekiem.I nie potępiam jej także.Jeżeli tak strasznie kochała mojego ojca, to nie mogła pewno nad sobą zapanować.Ale i ojca nie potępiam całkowicie.Rozumiem trochę jego stanowisko.Miał w sobie tyle życia, pragnął tylu rzeczy.Trudno, nie mógł nic na to poradzić - taki już był.A przy tym był wielkim malarzem.Moim zdaniem takiemu człowiekowi trzeba wiele wybaczyć.Zwróciła zaróżowioną z podniecenia twarz ku Poirotowi i podniosła wyzywająco głowę.- A więc.jest pani zadowolona?- Zadowolona? - powtórzyła Karla Lemarchant, a głos jej załamał się lekko.Poirot pochylił się ku niej i poklepał ją po ramieniu.- Niech pani mnie posłucha - rzekł.- Rezygnuje pani z walki w chwili, kiedy warto ją kontynuować bardziej niż kiedykolwiek.W chwili, kiedy ja, Herkules Poirot, mam już dość dokładne pojęcie o tym, co zaszło w rzeczywistości.- Panna Williams kochała moją matkę - powiedziała Karla - i widziała, widziała na własne oczy, jak matka zacierała ślady, pozorując samobójstwo.Jeżeli pan jej wierzy.Herkules Poirot wstał.- Mademoiselle - powiedział - właśnie twierdzenie panny Cecylii Williams, że widziała, jak matka pani sfałszowała odciski palców Amyasa Crale'a na butelce od piwa - na butelce - niech pani pamięta, jest głównym argumentem, który przekonuje mnie ostatecznie i niezbicie, że matka pani nie zabiła pani ojca.Pokiwał głową i wyszedł, pozostawiając w pokoju osłupiałą Karle.ROZDZIAŁ DRUGIHerkules Poirot zadaje pięć pytań- No i cóż, panie Poirot?W głosie Filipa Blake'a brzmiała irytacja.- Muszę panu podziękować za tak wspaniały i przejrzysty opis tragedii państwa Crale'ów.- Bardzo to uprzejmie z pańskiej strony - odpowiedział Blake zażenowany komplementem.- To doprawdy zdumiewające, ile szczegółów sobie przypomniałem, kiedy się zabrałem do pisania.- Powtarzam, że pańskie sprawozdanie było niezwykle przejrzyste i dokładne.Niemniej jednak były w nim pewne luki, prawda?- Luki? - Filip Blake zmarszczył czoło.Głos Herkulesa Poirota nabrał twardszego brzmienia:- Pańskie opowiadanie było, że tak powiem, niezupełnie szczere.Dowiedziałem się, na przykład, proszę pana, że przynajmniej jeden raz widziano, jak pani Crale wychodziła w nocy z pańskiego pokoju o godzinie dość niezwykłej.Zapadło milczenie przerywane jedynie ciężkim oddechem Filipa Blake'a.Wreszcie spytał:- Kto to panu powiedział?- Mniejsza o to, kto mi powiedział.Najważniejsze jest, że wiem.Znowu zapadło milczenie.Wreszcie Filip Blake zdecydował się i rzekł:- Jak widać, wpadł pan przypadkowo na ślad ściśle osobistej sprawy.Przyznaję, że nie bardzo się to godzi z tym, co napisałem, ale tylko na pozór.Muszę teraz powiedzieć panu prawdę.Otóż, proszę pana, czułem rzeczywiście niechęć do Karoliny Crale, ale równocześnie bardzo mnie ona pociągała.Być może ten drugi czynnik był źródłem pierwszego.Buntowałem się przeciwko władzy, jaką miała nade mną i rozpamiętując nieustannie jej najgorsze cechy, starałem się stłumić uczucie, które mnie ku niej popychało.Nigdy jej właściwie nie lubiłem - jeżeli pan to rozumie - zawsze jednak gotów byłem się w niej zakochać.Już jako chłopiec kochałem się w niej, ale nie zwracała na mnie uwagi.Trudno mi było to jej wybaczyć.Moja szansa nadeszła, kiedy Amyas tak się zadurzył w Elzie Greer.Sam nie wiem, jak się to stało, ale wyznałem wtedy Karolinie, że ją kocham.Odpowiedziała z całym spokojem: “Tak, zawsze to tym wiedziałam!”Bezczelna kobieta! Zdawałem sobie, oczywiście, sprawę, że mnie nie kocha, ale widziałem równocześnie, że jest zaniepokojona i rozgoryczona romansem Amyasa.To są momenty psychologiczne, kiedy kobietę bardzo łatwo zdobyć.Zgodziła się przyjść do mnie tejże nocy.Blake urwał.Trudno mu było mówić dalej.- Przyszła do mojego pokoju.A potem, kiedy ją miałem w ramionach, powiedziała z zimną krwią, że to wszystko na nic, że jak się okazuje, jest typem kobiety monogamicznej.Należy do Amyasa na śmierć i życie.Przyznała, że postąpiła ze mną bardzo brzydko, ale nic na to nie może poradzić.Prosiła, żebym jej przebaczył.I odeszła.Odeszła! I pan się dziwi, panie Poirot, że moja nienawiść do niej wzmogła się stokrotnie? Dziwi się pan, że nigdy jej tego nie wybaczyłem? Nie mogłem jej wybaczyć tej zniewagi, a także faktu, że zabiła przyjaciela, którego kochałem bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.Nie chcę o tym mówić, słyszy pan? - zakończył Filip Blake, drżąc cały.- Oto moja odpowiedź! A teraz proszę już odejść.I niech pan mi nigdy już nie wspomina o tej sprawie!- Chciałbym, aby mi pan powiedział, panie Blake, w jakiej kolejności goście opuszczali wtedy pańskie laboratorium?- Ależ, drogi panie Poirot - zaprotestował Meredith.- Po szesnastu latach! Czy mogę pamiętać? Powiedziałem już panu, że Karolina wyszła ostatnia.- Jest pan tego pewien?- Tak jest.przynajmniej.tak mi się zdaje.- Chodźmy tam teraz.Bo, widzi pan.Musimy tego być zupełnie pewni!Wciąż protestując, Meredith Blake zaprowadził gościa do laboratorium.Otworzył drzwi z klucza i podniósł żaluzje.- A więc, drogi przyjacielu - rzekł Poirot tonem nie znoszącym sprzeciwu - pokazywał pan gościom swoje najciekawsze preparaty ziołowe.Niech pan teraz zamknie oczy i myśli.Meredith Blake usłuchał.Poirot wyjął z kieszeni chusteczkę i powiewał nią w powietrzu.Nozdrza Blake'a zadrgały lekko.Szepnął:- Tak, tak.to dziwne, jak się człowiekowi raptem wszystko przypomina.Karolina, pamiętam, miała wtedy jasnokawową suknię, Fil miał znudzoną minę.Zawsze uważał, że moja mania zielarska jest idiotyczna.- Niech pan się teraz skupi.Ma pan już wyjść z pokoju.Zamierza pan pójść do biblioteki, gdzie odczyta pan gościom ustęp o śmierci Sokratesa.Kto wychodzi z pokoju pierwszy? Czy pan?- Tak.Elza i ja.Ona pierwsza przeszła przez drzwi, ja szedłem tuż za nią.Rozmawialiśmy.Zaczekałem, aż wszyscy wyjdą, żeby zamknąć drzwi na klucz.Filip.Tak, następny był Filip.I Angela.Wypytywała go o grę na giełdzie.Przeszli przez hol.Amyas tuż za nimi.Wciąż jeszcze czekałem - oczywiście, na Karolinę.- Zatem jest pan pewien, że Karolina pozostała w tyle? Czy widział pan, co robiła?Blake potrząsnął głową.- Nie, stałem odwrócony plecami do drzwi.Rozmawiałem z Elzą.Zanudzałem ją pewnie, opowiadałem, że zgodnie z dawnymi zabobonami pewne zioła należy zbierać podczas pełni księżyca.Potem wyszła Karolina.dość pospiesznie, zdaje się.i zamknąłem drzwi na klucz.Zamilkł i patrzył na Herkulesa Poirota, który chował chusteczkę do kieszeni.Meredith Blake skrzywił nos z wyrazem niesmaku i pomyślał: “Fe! ten facet się perfumuje!” Na głos powiedział:- Jestem najzupełniej pewien kolejności.Była następująca:Elza, ja, Filip, Angela i wreszcie Karolina.Czy to się panu na coś przyda?- Wszystko się zgadza - odparł Poirot.- Proszę pana, chciałbym tu urządzić niewielkie zebranie.Sądzę, że nie nastręczy to zbytnich trudności.- I cóż? - spytała Elza Dittisham z zaciekawieniem, jak dziecko.- Chciałbym pani zadać pewne pytanie, madame.- Słucham.- Kiedy wszystko się skończyło - mam na myśli proces - czy Meredith Blake oświadczył się o pani rękę?Elza spojrzała na gościa ze zdziwieniem.Twarz jej przybrała wyraz pogardliwy, niemal znudzony.- Owszem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl