[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SpojrzaÅ‚ na niÄ… niepewne.ChciaÅ‚ jÄ… uspokoić, uÅ›ciskać.nie mógÅ‚! Odruchowo szepnÄ…Å‚: Matko Gypsie!UÅ›miechnęła siÄ™ blado i wypuÅ›ciÅ‚a z rÄ™ki jego dÅ‚oÅ„, którÄ… mocno Å›ciskaÅ‚a w swej dÅ‚oni. PosÅ‚uchaj mnie rzekÅ‚a gÅ‚osem powolnym i gardÅ‚owym; takim gÅ‚osem przemawiaÅ‚a wchwilach gwaÅ‚townego wzruszenia. JesteÅ› moim synem.co prawda nie z urodzenia, nie zkrwi, mimo to jesteÅ› moim synem.Twój ojciec opuÅ›ciÅ‚ ciÄ™.ByÅ‚ to czÅ‚owiek ubogi.Matkatwoja umarÅ‚a w trzy dni po wydaniu ciÄ™ na Å›wiat.Przygarnęłam ciÄ™, wychowaÅ‚am, przywiÄ…-zaÅ‚am siÄ™ do ciebie gÅ‚Ä™boko, jeszcze bardziej niż do Manfreda.Co mówiÄ™? Manfred jest dlamnie tylko obcym dzieckiem, które wychowaÅ‚am z litoÅ›ci.Ty jednak jesteÅ› moim synem.tak.moim synem.PowtarzaÅ‚a ten wyraz, kÅ‚adÄ…c na niego nacisk, jak gdyby pragnÄ…c wyryć go w pamiÄ™cimÅ‚odzieÅ„ca na zawsze. Wiem o tym powiedziaÅ‚. Wiem doskonale, co dla mnie uczyniÅ‚aÅ›.%7Å‚ywiÄ™ dla ciebiewdziÄ™czność, która umrze wraz ze mnÄ…. WdziÄ™czność! krzyknęła z goryczÄ….ZapadÅ‚o kÅ‚opotliwe milczenie. A co do twojej propozycji dodaÅ‚ zastanowiÄ™ siÄ™ nad niÄ…, m a t k o.Wyraz ten wymówiÅ‚ z pewnÄ… odrazÄ…, której sam siÄ™ zdziwiÅ‚. Zastanowisz siÄ™! zawoÅ‚aÅ‚a. PosÅ‚uchaj.Jestem cygaÅ„skim dzieckiem! Jestem jeszczemÅ‚oda, mimo iż mam siwe wÅ‚osy.Chociaż jestem mÅ‚oda, widziaÅ‚am z bliska takie rzeczy,jakich nie widzieli starcy.NauczyÅ‚am siÄ™ czytać w sercach mężczyzn, badaÅ‚am, porównywa-Å‚am wiem, co to jest życie.Jest ono tak urzÄ…dzone, że my, naród włóczÄ™gów, jesteÅ›my ska-zani na wiecznÄ… nÄ™dzÄ™, aby z naszej nÄ™dzy powstaÅ‚o szczęście wybraÅ„ców losu.Przyjrzyj siÄ™sobie! JesteÅ› silny, piÄ™kny, odważny, wytrwaÅ‚y i inteligentny.a jednak czym jesteÅ›? Ni-czym! Czym możesz zostać? Niczym! Czy ciÄ™ to nie oburza? Ja, mój synu, widziaÅ‚am z bli-ska ludzi i powiadam ci: ten, który siÄ™ nie buntuje jest tchórzem.Otóż ty nie jesteÅ› tchó-rzem.Czego siÄ™ obawiasz? Ja nie obawiam siÄ™ niczego, widziaÅ‚am stosy, Å›lÄ…ce ku ciemnemuniebu Å‚uny szkarÅ‚atnych pÅ‚omieni i nie zadrżaÅ‚am.WidziaÅ‚am smażące siÄ™ w ogniu ciaÅ‚a tych,których kochaÅ‚am, i powiedziaÅ‚am sobie wtedy, że przyjdzie może dzieÅ„, w którym i ja rów-nież padnÄ™ ofiarÄ… pÅ‚omieni, a ciekawe tÅ‚umy, jak ja wówczas, przyjdÄ… również przyjrzeć siÄ™temu, jak umiera na stosie Cyganka.Nie mam lÄ™ku przed Å›mierciÄ…, a i ty, mój synu, nie maszgo również.Wiem o tym.Znam twe serce.Cóż siÄ™ wiÄ™c z tobÄ… dzieje? Dlaczego nie przyj-mujesz mych słów z radoÅ›ciÄ…, jak tego oczekiwaÅ‚am?Cóż siÄ™ rzeczywiÅ›cie z nim dziaÅ‚o? Trudno byÅ‚oby mu odpowiedzieć na te pytania.Praw-dopodobnie przyczynÄ… jego zmieszania byÅ‚o to, że jako czÅ‚owiek wrażliwy-i delikatny, nieumiaÅ‚ przystać na tak ordynarne sposoby zarobkowania, jakie proponowaÅ‚a Cyganka.Rozmowa ta nie zostaÅ‚a zakoÅ„czona.Lanthenay odszedÅ‚, obiecujÄ…c, że zastanowi siÄ™ nadjej propozycjÄ….MyÅ›laÅ‚ nad tym rzeczywiÅ›cie, odbyÅ‚ dÅ‚ugÄ… naradÄ™ z Manfredem i obaj uzgod-nili jedno: nie zostanÄ… zÅ‚odziejami.Tymczasem ich znaczenie w królestwie zÅ‚odziei wzrastaÅ‚o z każdym dniem.Czemu nale-żaÅ‚o to przypisać? Na pewno urokowi ich bujnej mÅ‚odoÅ›ci, Å›wieżoÅ›ci Å›miechu, szczeroÅ›cispojrzenia, wielkiej odwadze i wreszcie ich szalonemu zuchwalstwu.81Obywatele królestwa zÅ‚odziei i Egiptu mieli jedyny kult, kult odwagi.Otóż nikt nie do-równywaÅ‚ dzielnoÅ›ciÄ… ani Manfredowi, ani Lanthenayowi.Ta ich odwaga byÅ‚a wielokrotniewypróbowywana.Pewnego dnia jakaÅ› biedna dziewka miaÅ‚a być powieszona za jakieÅ› przestÄ™pstwo.Man-fred i jego przyjaciel wraz z kilku odważnymi towarzyszami napadli na eskortÄ™ żoÅ‚nierzyprowadzÄ…cÄ… jÄ… na szubienicÄ™.Napaść byÅ‚a tak nieoczekiwana, tak gwaÅ‚towna, że tÅ‚um zgro-madzony jak na widowisko rozbiegÅ‚ siÄ™ we wszystkie strony.Strażnicy przerażeni zaczÄ™liszarżować na uciekajÄ…cych, a gdy wrócili do wózka, na którym znajdowaÅ‚a siÄ™ skazana, jużjej nie zastali.ZnikÅ‚a.Pewnej nocy oddziaÅ‚ek straży miejskiej ujÄ…Å‚ i powlókÅ‚ do wiÄ™zienia dwóch biedaków, ni-by kuglarzy, ubranych w berety z olbrzymimi piórami i dziurawe pÅ‚aszcze.Jeden z nich nosiÅ‚imiÄ™ FanfarÄ™, a drugi Cocardére.Manfred i Lanthenay spotkali siÄ™ z patrolem, który ich pro-wadziÅ‚.Rzucili siÄ™ natychmiast na żoÅ‚nierzy i tak sobie z nimi dobrze poradzili, że w parÄ™minut po napadzie Fanfare i Cocardére byli wolni.Można by opowiadać setki podobnych historyjek, których bohaterem byÅ‚ jeden albo drugi,lub też obaj razem.Dodajmy jeszcze, że wiÄ™kszym faworytem włóczÄ™gów byÅ‚ Manfred.W miarÄ™ jak dwaj przyjaciele dorastali, zaczęła siÄ™ zaznaczać miÄ™dzy nimi różnica tempe-ramentów.Lanthenay byÅ‚ spokojniejszy, rozważniejszy, bardziej chÅ‚odny; Manfred żywy,kłótliwy, zabijaka, lubiÅ‚ zajrzeć do szklanki i włóczyć siÄ™ za dziewczÄ™tami.Twarz Lanthenayanaznaczona byÅ‚a jakimÅ› dziwnym smutkiem, podobno wÅ‚aÅ›ciwym ludziom, nad którymi ciÄ…-ży nieszczęście, jakkolwiek oni sami o nim nie wiedzÄ….Można by rzec, że byÅ‚ usposobieniamelancholijnego, a poza tym znamionowaÅ‚a go powaga.Manfred odwrotnie zawsze beztro-ski i rozhukany, jego Å›piew i gÅ‚oÅ›ny Å›miech rozlegaÅ‚ siÄ™ już z daleka; byÅ‚ jednak nadmierniewrażliwy i wybuchowy.Mistrz Rabelais, który go znaÅ‚ doskonale, mówiÅ‚ o nim: Serce bÄ™-dzie przyczynÄ… jego Å›mierci, umrze jednak z uÅ›miechem na ustach.Z czego żyli dwaj nasi bohaterowie w chwili, kiedy rozpoczyna siÄ™ nasze opowiadanie?Co do Lanthenaya odpowiedz jest bardzo Å‚atwa.ZostaÅ‚ on wspólnikiem mistrza StefanaDoleta, sÅ‚awnego drukarza.Pewnego letniego wieczoru, gdy obaj chÅ‚opcy mieli zaledwie po piÄ™tnaÅ›cie lat, biegajÄ…c ibawiÄ…c siÄ™ na ulicach miasta, trafili aż do dzielnicy poÅ‚ożonej po tamtej stronie mostu, w po-bliżu wzgórza Å›w.Genowefy.Przypadek sprowadziÅ‚ ich przed sklep.Drzwi do sklepu staÅ‚yotworem, a na stopniach ganku siedziaÅ‚o dwóch mężczyzn, czytajÄ…c uważnie kartki, na któ-rych widać byÅ‚o jakieÅ› dziwne znaki.Obaj przyjaciele, wspiÄ…wszy siÄ™ na palce, przyglÄ…dali im siÄ™ z peÅ‚nym podziwu zacieka-wieniem. Co to jest? zapytaÅ‚ Manfred półgÅ‚osem. To coÅ› drukowanego! odpowiedziaÅ‚ Lanthenay.CzytajÄ…cy mężczyzni odwrócili siÄ™ i uÅ›miechnÄ™li do chÅ‚opców.UbawiÅ‚y ich mÄ…dre oczy izachwyt rozlany.na twarzach dzieciaków.Jednym z tych dwóch mężczyzn : mÅ‚odszym byÅ‚sam mistrz Stefan Dolet, a drugim, który wÅ‚aÅ›nie robiÅ‚ korektÄ™ swojej książki noszÄ…cej tytuÅ‚ %7Å‚ycie wielkiego Gargantui, ojca Pantagruela , wielki pisarz Franciszek Rabelais.Rabelais zagaiÅ‚ rozmowÄ™ z dwojgiem dzieciaków, które przyglÄ…daÅ‚y siÄ™ D R U K O W A-N E M U z takim zachwytem.Odpowiedzi chÅ‚opców zdumiaÅ‚y mężczyzn swojÄ… oryginalno-Å›ciÄ….Dolet zawoÅ‚aÅ‚ ich do sklepu i pokazaÅ‚ obrazki, które wywoÅ‚aÅ‚y u obydwu przyjaciółjeszcze wiÄ™ksze zainteresowanie.Nazajutrz wrócili; aby jeszcze obejrzeć obrazki , i tak przez szereg dni nastÄ™pnych.Powoli drukarz przywiÄ…zaÅ‚ siÄ™ do chÅ‚opców i zaczÄ…Å‚ ich uczyć.Nigdy żadni uczniowie niesÅ‚uchali uważniej i z wiÄ™kszym zachwytem słów nauczyciela.ZwÅ‚aszcza Lanthenay staÅ‚ siÄ™wkrótce prawdziwym uczonym i z czasem wprowadziÅ‚ nawet ulepszenia do sztuki drukar-82skiej, którÄ… również poznaÅ‚.Dodajmy również, że jego zainteresowanie drukarstwem nie byÅ‚ocaÅ‚kiem bezinteresowne, mistrz Dolet bowiem miaÅ‚ Å›licznÄ… córkÄ™.TakÄ… drogÄ… Lanthenay zostaÅ‚ wspólnikiem drukarza.Manfred marzyÅ‚ o innej przyszÅ‚oÅ›ci Å›niÅ‚ o sÅ‚awie wojennej.I czekaÅ‚ tylko sposobnoÅ›ci,aby wziąć udziaÅ‚ w jakiejÅ› wyprawie.Z czego żyÅ‚ na razie?Dwaj mÅ‚odzieÅ„cy mieszkali razem przy ulicy Froidmantel.Zajmowali bardzo skromnemieszkanko.Zarobki Lanthenaya wystarczaÅ‚y na ich skromne potrzeby.Musimy jednak do-dać, że Manfred również czasem zasilaÅ‚ kasÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]