X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzał na nią niepewne.Chciał ją uspokoić, uściskać.nie mógł! Odruchowo szepnął: Matko Gypsie!Uśmiechnęła się blado i wypuściła z ręki jego dłoń, którą mocno ściskała w swej dłoni. Posłuchaj mnie  rzekła głosem powolnym i gardłowym; takim głosem przemawiała wchwilach gwałtownego wzruszenia. Jesteś moim synem.co prawda nie z urodzenia, nie zkrwi, mimo to jesteś moim synem.Twój ojciec opuścił cię.Był to człowiek ubogi.Matkatwoja umarła w trzy dni po wydaniu cię na świat.Przygarnęłam cię, wychowałam, przywią-załam się do ciebie głęboko, jeszcze bardziej niż do Manfreda.Co mówię? Manfred jest dlamnie tylko obcym dzieckiem, które wychowałam z litości.Ty jednak jesteś moim synem.tak.moim synem.Powtarzała ten wyraz, kładąc na niego nacisk, jak gdyby pragnąc wyryć go w pamięcimłodzieńca na zawsze. Wiem o tym  powiedział. Wiem doskonale, co dla mnie uczyniłaś.%7ływię dla ciebiewdzięczność, która umrze wraz ze mną. Wdzięczność!  krzyknęła z goryczą.Zapadło kłopotliwe milczenie. A co do twojej propozycji  dodał  zastanowię się nad nią, m a t k o.Wyraz ten wymówił z pewną odrazą, której sam się zdziwił. Zastanowisz się!  zawołała. Posłuchaj.Jestem cygańskim dzieckiem! Jestem jeszczemłoda, mimo iż mam siwe włosy.Chociaż jestem młoda, widziałam z bliska takie rzeczy,jakich nie widzieli starcy.Nauczyłam się czytać w sercach mężczyzn, badałam, porównywa-łam  wiem, co to jest życie.Jest ono tak urządzone, że my, naród włóczęgów, jesteśmy ska-zani na wieczną nędzę, aby z naszej nędzy powstało szczęście wybrańców losu.Przyjrzyj sięsobie! Jesteś silny, piękny, odważny, wytrwały i inteligentny.a jednak czym jesteś? Ni-czym! Czym możesz zostać? Niczym! Czy cię to nie oburza? Ja, mój synu, widziałam z bli-ska ludzi i powiadam ci: ten, który się nie buntuje  jest tchórzem.Otóż ty nie jesteś tchó-rzem.Czego się obawiasz? Ja nie obawiam się niczego, widziałam stosy, ślące ku ciemnemuniebu łuny szkarłatnych płomieni i nie zadrżałam.Widziałam smażące się w ogniu ciała tych,których kochałam, i powiedziałam sobie wtedy, że przyjdzie może dzień, w którym i ja rów-nież padnę ofiarą płomieni, a ciekawe tłumy, jak ja wówczas, przyjdą również przyjrzeć siętemu, jak umiera na stosie Cyganka.Nie mam lęku przed śmiercią, a i ty, mój synu, nie maszgo również.Wiem o tym.Znam twe serce.Cóż się więc z tobą dzieje? Dlaczego nie przyj-mujesz mych słów z radością, jak tego oczekiwałam?Cóż się rzeczywiście z nim działo? Trudno byłoby mu odpowiedzieć na te pytania.Praw-dopodobnie przyczyną jego zmieszania było to, że jako człowiek wrażliwy-i delikatny, nieumiał przystać na tak ordynarne sposoby zarobkowania, jakie proponowała Cyganka.Rozmowa ta nie została zakończona.Lanthenay odszedł, obiecując, że zastanowi się nadjej propozycją.Myślał nad tym rzeczywiście, odbył długą naradę z Manfredem i obaj uzgod-nili jedno: nie zostaną złodziejami.Tymczasem ich znaczenie w królestwie złodziei wzrastało z każdym dniem.Czemu nale-żało to przypisać? Na pewno urokowi ich bujnej młodości, świeżości śmiechu, szczerościspojrzenia, wielkiej odwadze i wreszcie ich szalonemu zuchwalstwu.81 Obywatele królestwa złodziei i Egiptu mieli jedyny kult, kult odwagi.Otóż nikt nie do-równywał dzielnością ani Manfredowi, ani Lanthenayowi.Ta ich odwaga była wielokrotniewypróbowywana.Pewnego dnia jakaś biedna dziewka miała być powieszona za jakieś przestępstwo.Man-fred i jego przyjaciel wraz z kilku odważnymi towarzyszami napadli na eskortę żołnierzyprowadzącą ją na szubienicę.Napaść była tak nieoczekiwana, tak gwałtowna, że tłum zgro-madzony jak na widowisko rozbiegł się we wszystkie strony.Strażnicy przerażeni zaczęliszarżować na uciekających, a gdy wrócili do wózka, na którym znajdowała się skazana, jużjej nie zastali.Znikła.Pewnej nocy oddziałek straży miejskiej ujął i powlókł do więzienia dwóch biedaków, ni-by kuglarzy, ubranych w berety z olbrzymimi piórami i dziurawe płaszcze.Jeden z nich nosiłimię Fanfarę, a drugi Cocard�re.Manfred i Lanthenay spotkali się z patrolem, który ich pro-wadził.Rzucili się natychmiast na żołnierzy i tak sobie z nimi dobrze poradzili, że w paręminut po napadzie Fanfare i Cocard�re byli wolni.Można by opowiadać setki podobnych historyjek, których bohaterem był jeden albo drugi,lub też obaj razem.Dodajmy jeszcze, że większym faworytem włóczęgów był Manfred.W miarę jak dwaj przyjaciele dorastali, zaczęła się zaznaczać między nimi różnica tempe-ramentów.Lanthenay był spokojniejszy, rozważniejszy, bardziej chłodny; Manfred żywy,kłótliwy, zabijaka, lubił zajrzeć do szklanki i włóczyć się za dziewczętami.Twarz Lanthenayanaznaczona była jakimś dziwnym smutkiem, podobno właściwym ludziom, nad którymi cią-ży nieszczęście, jakkolwiek oni sami o nim nie wiedzą.Można by rzec, że był usposobieniamelancholijnego, a poza tym znamionowała go powaga.Manfred odwrotnie  zawsze beztro-ski i rozhukany, jego śpiew i głośny śmiech rozlegał się już z daleka; był jednak nadmierniewrażliwy i wybuchowy.Mistrz Rabelais, który go znał doskonale, mówił o nim:  Serce bę-dzie przyczyną jego śmierci, umrze jednak z uśmiechem na ustach.Z czego żyli dwaj nasi bohaterowie w chwili, kiedy rozpoczyna się nasze opowiadanie?Co do Lanthenaya odpowiedz jest bardzo łatwa.Został on wspólnikiem mistrza StefanaDoleta, sławnego drukarza.Pewnego letniego wieczoru, gdy obaj chłopcy mieli zaledwie po piętnaście lat, biegając ibawiąc się na ulicach miasta, trafili aż do dzielnicy położonej po tamtej stronie mostu, w po-bliżu wzgórza św.Genowefy.Przypadek sprowadził ich przed sklep.Drzwi do sklepu stałyotworem, a na stopniach ganku siedziało dwóch mężczyzn, czytając uważnie kartki, na któ-rych widać było jakieś dziwne znaki.Obaj przyjaciele, wspiąwszy się na palce, przyglądali im się z pełnym podziwu zacieka-wieniem. Co to jest?  zapytał Manfred półgłosem. To coś drukowanego!  odpowiedział Lanthenay.Czytający mężczyzni odwrócili się i uśmiechnęli do chłopców.Ubawiły ich mądre oczy izachwyt rozlany.na twarzach dzieciaków.Jednym z tych dwóch mężczyzn : młodszym  byłsam mistrz Stefan Dolet, a drugim, który właśnie robił korektę swojej książki noszącej tytuł %7łycie wielkiego Gargantui, ojca Pantagruela , wielki pisarz Franciszek Rabelais.Rabelais zagaił rozmowę z dwojgiem dzieciaków, które przyglądały się D R U K O W A-N E M U z takim zachwytem.Odpowiedzi chłopców zdumiały mężczyzn swoją oryginalno-ścią.Dolet zawołał ich do sklepu i pokazał obrazki, które wywołały u obydwu przyjaciółjeszcze większe zainteresowanie.Nazajutrz wrócili;  aby jeszcze obejrzeć obrazki , i tak przez szereg dni następnych.Powoli drukarz przywiązał się do chłopców i zaczął ich uczyć.Nigdy żadni uczniowie niesłuchali uważniej i z większym zachwytem słów nauczyciela.Zwłaszcza Lanthenay stał sięwkrótce prawdziwym  uczonym i z czasem wprowadził nawet ulepszenia do sztuki drukar-82 skiej, którą również poznał.Dodajmy również, że jego zainteresowanie drukarstwem nie byłocałkiem bezinteresowne, mistrz Dolet bowiem miał śliczną córkę.Taką drogą Lanthenay został wspólnikiem drukarza.Manfred marzył o innej przyszłości  śnił o sławie wojennej.I czekał tylko sposobności,aby wziąć udział w jakiejś wyprawie.Z czego żył na razie?Dwaj młodzieńcy mieszkali razem przy ulicy Froidmantel.Zajmowali bardzo skromnemieszkanko.Zarobki Lanthenaya wystarczały na ich skromne potrzeby.Musimy jednak do-dać, że Manfred również czasem zasilał kasę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.