[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to głęboki, przeciągły, zgrzytliwy pomruk powodujący wibracje w kościach słuchacza.Nolar trwała desperacko na swym, jak się nagle okazało, niepewnym stanowisku.Co robiły Wiedźmy? Czy możliwe, że to one były w jakiś sposób odpowiedzialne za trzęsienie ziemi? Pytanie wydawało się tak absurdalne, że odrzuciła je natychmiast, ale raz zadane, odbijało się echem w jej myślach, paraliżujące w swej potworności.Czepiając się drgających skał Nolar próbowała skupić uwagę na czymś innym.Zapomnij o Wiedźmach, powtarzała sobie, ale wbrew temu obraz jednookiej Czarownicy, która namawiała ją na podróż do Lormt, nagle skrystalizował się w jej świadomości.Natychmiast — jak gdyby przypadkowo nacisnęła ukrytą sprężynę otwierającą sekretne drzwi — wezbrany strumień głosów i obrazów zalał jej mózg zatapiając wszystkie inne kołaczące się tam myśli.Krzyknęła przerażona przyciskając rękę do czoła.Ból — ból — ucisk — Moc! Głowa pękała jej od nadmiaru Mocy.Mimo zaciśniętych powiek widziała rzeczy i miejsca nigdy przedtem nie oglądane.Nie miała dość czasu, aby się bać, z trudem starczało go na zaczerpnięcie powietrza.Najwyżej położonym miejscem, na jakie Nolar kiedykolwiek się wspięła, było wiecznie zielone drzewo nie opodal Ostborowego domu.Dotarła wówczas niebezpiecznie blisko chwiejącego się wierzchołka.Stary uczony był ciekaw, czy szyszki rosnące na górze mają taki sam kształt jak te znajdujące się bliżej ziemi, więc Nolar, młoda i zwinna natychmiast postanowiła dostarczyć mu informacji na ten temat.Po dłuższym czasie pojawiła się zdyszana, podrapana przez gałęzie i lepka od żywicy, dzierżąc triumfalnie kilka gałęzi obsypanych szyszkami.Wciąż pamiętała zapierający dech w piersiach widok, jaki otwierał się z wierzchołka drzewa — ogrom rozciągniętej w dole przestrzeni obramowanej zalesionymi pasmami górskimi i turniami, które stanowiły granicę jej świata.Teraz miała wrażenie, iż nagle zawisła w powietrzu tak wysoko, że mogła objąć wzrokiem większy obszar kraju niż szybujące ptaki.Zdawało jej się, że krąży wolna od brzemienia cielesnej powłoki, ponad rozległą, nocną panoramą gór.Góry te jednak nie trwały w zwykłym bezruchu, ale poruszały się i to było przerażające.To co powinno być solidnym, pewnym podłożem — unosiło się, kołysało, a nawet falowało niczym gęsta papka bulgocząca w kotle.Nolar zdążyła jeszcze pomyśleć o losie nieszczęsnych zwierząt, zanim jej świadomość została zgnieciona przez tytaniczny napór czyjejś woli.Ze skupiska Mocy wyszedł rozkaz — połączone żądanie wielu istot obdarzonych potęgą — twardy rozkaz, który docierając do głęboko pogrzebanych korzeni gór poruszał, trząsł, pchał, ciągnął i wywracał.Wydawało się Nolar, że nacisk wewnątrz czaszki potężnieje, aż zaczęła się obawiać, że rozsadzi jej głowę.Ból tak straszny, jak gdyby przypiekano ją rozżarzonym żelazem, narastał falami, które układały się w jakieś upiorne crescendo.Nagle przestała odczuwać cokolwiek.Powoli odzyskując świadomość, wciąż jednak mogła „widzieć" przerażające spustoszenie czynione wśród gór, towarzyszące temu ulewne deszcze i niesamowite światła błyskawic.Stopniowo pośród tego chaosu zaczęła dostrzegać momenty niepewności, jakieś zakłócenia w strumieniu Mocy i nagłe, krótkie przerwy, kiedy napór zdawał się słabnąć.Ale kataklizm wciąż szalał nie tracąc ani trochę na sile i musiało to trwać dopóty, dopóki nie wyczerpie się energia świadomie wprowadzona przez Czarownice do tego świata, aby zakłócić jego naturalną równowagę.Powierzchnie stoków marszczyły się i zsuwały w dół, jak gdyby uczyniono je z tkaniny, nie zaś z materiału skalnego, ziemi i roślin.Ogromne lawiny, zasilane zawartością jezior i potoków wyrwanych z odwiecznych łożysk, toczyły się po żlebach śliskich od lodu dostarczanego przez sunące w dół lodowce.Tu i ówdzie bicze błyskawic rozniecały pożary, natychmiast gaszone przez kaskady wody i sypkiej ziemi.Całe lasy w okamgnieniu znikały bez śladu.Dziewczynę przepełniało uczucie niepowetowanej straty — wiedziała, że jest świadkiem zagłady nieprzeliczonych kroci zwierząt i roślin, nie mówiąc o ludziach, jeśli ktokolwiek dostał się do tego kotła śmierci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]