[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie cho dzi o to, że chcę usiąść przy tym sto le.Za żą dał tego pan Car los Roc ca  wy mam ro ta ła.Liz zie przy glą da ła się jej uważ nie.Po zo sta łe ko bie ty coś do sie bie szep ta ły. Rozumiem  powiedziała powoli. Jest bardzo hojnym i ważnym człowiekiem i pewnie niktz nas nie liczył, że przyjdzie, więc jeśli nikt nie ma nic przeciwko temu, posadzę cię obok niego,sko ro so bie tego ży czy.Nie wąt pli wie znaj dziesz spo sob ność, żeby mu to prze ka zać  do da ła. Bardzo przepraszam  rzuciła Chloe. Wolałabym siedzieć w miejscu mniej rzucającym sięw oczy, ale. Wszystko rozumiemy  przerwała jej jedna z członkiń komitetu i spojrzała na nią niezbytprzy jaz nie. Nie musisz pra co wać dla na szej or ga ni za cji w dzień i w nocy, ko cha nie.Liz zie po sła ła Chloe uśmiech. Nie przej muj się  szep nę ła i wy cią gnę ła do niej rękę. Są za zdro sne.Chloe spojrzała na zegarek na nadgarstku Lizzie i stwierdziła, że zbliża się osiemnastatrzy dzie ści. Mu szę wyjść!  krzyk nę ła ci cho. Prze pra szam, ale muszę gdzieś być o dzie więtna stej. Jesz cze nie skoń czy ły śmy  za uwa ży ła Liz zie. Po wiesz mi wszystko ju tro  rzu ci ła przez ra mię i już po chwi li wy bie gła na uli cę.Minutę przed dziewiętnastą zamknęła za sobą drzwi domu.Oparła się o nie na chwilę.Starała sięzła pać od dech i cze ka ła, aż jej ser ce się uspo koi. Pra wie się spózni łaś  za uwa żył Car los.Wła śnie wy cho dził z ga bi ne tu. Do tar łam na czas. Faktycznie.Jest mi z tego powodu niemal przykro.Już się przymierzałem do obmyśleniaja kiejś kary.Uśmiechał się do niej, ale tylko ustami.Oczy wyrażały jego prawdziwe uczucia.Chloepo mo dli ła się w my ślach, dzię ko wa ła Lizzie i jej ze gar ko wi. Mo żesz zjeść pózniej  cią gnął Car los. Chodz my na górę.Ktoś tam na cie bie cze ka.Chloe powoli szła za nim po szerokich schodach.W żołądku czuła lekkie łopotanie.Byłazdenerwowana i podekscytowana.Carlos zaprowadził ją do małego pokoju na końcu korytarza.Nig dy wcze śniej go nie za uwa ży ła.Zasłony były zaciągnięte i w pokoju panował mrok.Tylko naprzeciwko drzwi świecił małyreflektor, umieszczony wysoko na ścianie.Spodziewała się, że zobaczy Livię, może Livię i innądziew czy nę, ale na to, co uj rza ła, nie była przy go to wa na.W świetle reflektora stał młody mężczyzna.Jego opalone, muskularne ciało lśniło od olejku.Ręce miał związane za plecami, a na stojącym penisie  imponujących rozmiarów  zaciskały się trzyme ta lo we kół ka. To Felipe  powiedział Carlos. Livia przygotowywała go godzinę, ale teraz jest twój.Fe li pe, przy wi taj się z Chloe.  Dobry wieczór, Chloe  odezwał się chłopak, jakby ich spotkanie było jak najbardziejna tu ral ne.Zerknęła na Carlosa.Nie wiedziała, co miałaby powiedzieć albo zrobić.Uśmiechnął się do niej,ale in a czej niż zwy kle. Jest twój.Baw się nim tak długo, jak chcesz.Livia dobrze go wyszkoliła.Nie dojdzie, dopókinie przestaniesz nas zabawiać.Chyba byłoby miło, gdyby cię doprowadził do orgazmu cztery razy,nie są dzisz? Co bę dzie ro bił?  za py ta ła ner wo wo. To zależy wyłącznie od ciebie.Jest twoim niewolnikiem, możesz mu wydawać polecenia.Odwrócił się do stojącej pod ścianą Livii. Livio, usiądziesz obok mnie.Pozwól Chloe przejąćFe li pe.Gdy już z nim skoń czy, mo żesz go wziąć. Ale ja nie mogę.Nie wiem.Car los za czął się nie cier pli wić. To nie jest trudne, Chloe.Wykorzystaj go, niech ci da przyjemność.Wszystko, czegopotrzebujesz, znajduje się w tym pokoju.Zaczynaj.Przecież nie chcemy, żeby Felipe straciłen tu zjazm. Czy musi być zwią za ny? Tak.Jeśli będziesz chciała go rozwiązać w jakimś konkretnym celu, zrób to, ale potem zwiążgo z po wro tem.Po spiesz się.Chloe pojęła, że Felipe nie pomoże jej się rozebrać, więc zaczęła rozpinać bluzkę.Carlos rzuciłsię jej na pomoc.Spieszył się przy tym tak bardzo, że prawie pourywał jej guziki.W kilka sekundbyła naga.Za uwa ży ła, że Fe li pe spoj rzał na nią i jego czło nek stward niał jesz cze bar dziej.W tym momencie poczuła przypływ siły.Przystojniak najwyrazniej jej pragnął, ale to onapanowała nad sytuacją i mogła decydować, w jaki sposób ma ją zadowalać.Zapomniała o dwojguob ser wa to rach sie dzą cych w rogu po ko ju i po de szła do mło de go męż czy zny. Uklęk nij  po le ci ła ła god nie.Felipe natychmiast padł na kolana.Patrzył na nią lękliwie.Poczuła, że robi się mokra.Stanęłanad nim z roz sta wio ny mi no ga mi. Chcia ła bym, że byś mnie pie ścił ję zy kiem  wy mam ro ta ła. Masz mu wy da wać po le ce nia, a nie pro sić  ode zwał się Car los. Wy ko rzystaj swo ją wła dzę. Pieść mnie ję zykiem.Tym razem jej głos zabrzmiał mocniej, ostrzej.Osiągnęła pożądany skutek.Felipe wsunął głowęmiędzy jej uda i gdy rozsunęła wargi sromowe, wsunął pomiędzy nie język.Szukał pulsującej,na brzmia łej już łech taczki.Kiedy ją znalazł, zaczął ją gładzić powolnymi, wprawnymi ruchami.Zaczęła jęczeć z rozkoszy.Gdy zsynchronizowała swoje ruchy z naciskiem jego języka, wsunął go w jej pochwę.Przyjemnośćbyła tak wiel ka, że prze szył ją dreszcz.Nogi za czę ły się jej trząść.Była na granicy orgazmu.Czuła już zalążek rozkoszy szybko ogarniającej jej ciało.Gdy Felipemu snął ję zy kiem jej pul su ją cą łech tacz kę, jej cia łem wstrzą snął spazm.Jęk nę ła z wdzięcz no ści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl