[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z wielką energią podtrzymywała swoje stanowisko.Wobectego, polecono jej stać na straży i pilnować rzeczy.Karen Petersen wstydziła się, siedziała więc skurczona, zakrywając się koszulą, do chwili,kiedy inne się oddaliły; wtedy odważyła się nieśmiało wejść do wody, ale rumieniec oblał jejnawet szyję i plecy. Jak ta dziewczyna jest pięknie zbudowana!  krzyknęła pani Berg. Zachowuje się pani jak Zuzanna w kąpieli, niechże się pani zbliży; nawet na królewskimdworze mogłaby się pani pokazać  przywołała Karen i brodząc, poszła jej naprzeciw.Ujęłają za rękę i pociągnęła za sobą.Matka i córka pluskały rozbawione; próbowały pływać, popychały się wzajemnie, krzy-czały i prześcigały w swawoli.Lśniące w słońcu kręgi wodne opływały ich białe ciała i błysz-czące, drobne fale pląsały wkoło nich przekornie rozchodząc się na wszystkie strony, corazbardziej i bardziej, aż cała powierzchnia wody, kołysała się i skrzyła w słońcu.Pani Berg iHelga opryskiwały również Karen, ażeby wciągnąć ją w tę zabawę, jednakże dziewczynastała bez ruchu, nie reagując. No, teraz wychodzimy!  rzekła pani Berg zasapana. Ale proszę posłuchać, Karen, niepowinna pani wiązać tak mocno swoich spódnic! Ma pani czerwone pręgi na ciele, to okrop-ność! Niech spódnice opierają się na biodrach.Ma pani tak wspaniałe, szerokie biodra.Proszępozwolić sobie pomóc. I poprowadziła ją ku jej rzeczom.Kiedy wróciły do obozowiska, znalazły już tam chłopców, wylegujących się w trawie nagrzbiecie, z czapkami nasuniętymi na oczy.Widocznie przygotowali się do poobiedniejdrzemki.28  Gdy się jedzie na wycieczkę, to się nie śpi, załatwia się to w dzień powszedni.Teraz bę-dziemy się bawić! Wszyscy na nogi!  zawołała pani Berg i klasnęła w dłonie.Parobczakipowstawali, jeden po drugim, z pewnym ociąganiem.Było już pózne popołudnie, i nie tak gorąco, postanowiono więc się bawić.Różne gry pro-ponowano i wszystkie odrzucano, to z tego to z innego powodu; ostatecznie zdecydowano sięna  Raz, dwa, trzy  ostatnia para przebiega".Ale kto będzie  berkiem"?.Kto zechce?  Ja odpowiedziała pani Berg i stanęła z dala na murawie.Wkrótce wesoło biegano i łączono się w pary.Brat Karen, Jens zbliżył się do Helgi, aleuprzedził go syn właściciela folwarku; ze złości chłopiec wziął własną siostrę.Mała Mettaupolowała sobie Piotra Hermansena, praktycznego chłopaczka, który wszystko przeliczał napieniądze; był on kuzynem Aage.Ostatnią parę tworzyli dwaj nieśmiali młodzieńcy, synowiekarczmarza.Nazywano ich  blizniakami" i byli jednego wzrostu, pomimo roku różnicy. Raz, dwa, trzy! ostatnia para przybiega  zawołała pani Berg i klasnęła w dłonie.Bliz-niaki miały długie nogi i pani Berg pozostała nadal  berkiem". Raz, dwa, trzy. tym razem obejrzała się  Nie, mamo, to jest oszukaństwo  powie-działa Helga i przytrzymała ją mocno za suknię.Piotr i Metta przebiegli pędem po obu jejstronach; Metta biegła kolanami i łokciami, wyglądało, jak gdyby toczyła się po trawie, towa-rzyszył jej szelest licznych spódnic i lekki odór obory.Pani Berg nie goniła jej, zagniewana,że Helga ją zatrzymała.Tamta para jednak biegła dalej i przy zaroślach padła sobie w ramio-na.Znowu rozległy się oklaski. Raz, dwa, trzy, ostatnia para!  była to Karen ze swym bratem, Karen biegła ociężale iniechętnie, z chwilowymi przestankami.Pani Berg mogłaby ją łatwo schwytać, miała jednakochotę pomęczyć ją trochę i trochę się z nią przekomarzać.Irytowało ją, że ruchy Karen wbiegu są tak mało młodzieńcze i doznawała pewnej przyjemności przyglądając się temu; czy-niła to albo z kobiecej zazdrości, albo  co sobie sama wmawiała  ażeby ją wychować i na-uczyć się ruszać.Jens wyprzedził siostrę i biegł jej naprzeciw z drugiej strony, zataczającwielki łuk; odrzucił głowę w tył i tupał mocno o ziemię, jak młody ogier.Kiedy chciał pod-biec do siostry, pani Berg puściła się z całych sił im naprzeciw i lekko uderzyła go po ramie-niu.W ten sposób przyszła kolej na Karen. Nigdy nikogo nie schwyta, jeżeli się trochę nie wysili  pomyślała pani Berg i śmiała siędo siebie, że ją wciągnęła do walki. Raz, dwa. Karen już biegła, zanim to wymówiła.Tym razem biegł Aage i Helga, Pani Berg obserwowała ich, ażeby zobaczyć czy wytrzy-mają, prawie oczekiwała, że Aage pozwoli się schwytać.Ale Karen dalej pozostała  ber-kiem".Za drugim razem nie poszło jej lepiej, poczym rzuciła się w trawę i nie chciała więcej bie-gać.Brat ofiarował się ją zastąpić.Ale i jemu się nie powiodło; blizniacy mu uciekli, Metta iPeter także.Musiał znosić różne docinki, zwłaszcza od pani Berg, która była rozczarowana.Znów przyszła kolej na Helgę i Aage.Jens stał na czatach, spoglądając przez ramię.Z od-głosu kroków mógł miarkować, z której strony biegła Helga, zanim para pojawiła się na wi-downi  okazało się, że naprawdę zmienili miejsca.Jens nie śpieszył się nadmiernie, bacząctylko by stale znajdować się między nimi; ale Aage wziął duże tempo, tak, że Jens musiał sięwysilać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl